Katowice: Spotkanie w bibliotece parafialnej u Oblatów poświęcone współuzależnieniu i przemocy domowej

We wtorek, 18 czerwca 2019 r. w bibliotece parafialnej u Oblatów (przy Kościele Rzymskokatolickim NSPJ w Katowicach) odbyło się spotkanie z psycholog Joanną Borczon i prawnikiem Grażyną Manjurą-Niśkiewicz, które na przykładzie losów bohaterki książki przybliżyły wszystkim zainteresowanym temat współuzależnienia i przemocy domowej.

Spotkanie odbywało się według ustalonego wcześniej scenariusza. Po powitaniu zebranych osób psycholog Joanna Borczon wyjaśniła na czym polega syndrom współuzależnienia i jak ważne jest uświadomienie sobie faktu bycia osobą współuzależnioną i podjęcie terapii.  Prawnik Grażyna Manjura-Niśkiewicz opowiedziała w kilku zdaniach na temat przemocy domowej, a w szczególności przemocy psychicznej. O odpowiedni klimat spotkania zadbała Kasia Komisarczyk, która  zaśpiewała piosenkę Kayah Trudno kochać.

Następnie na podstawie czytanych fragmentów książki, dobranych do części teoretycznej, uczestnicy mogli przekonać się, jak działa mechanizm współuzależnienia i przemocy psychicznej.

Kim jest Zofia, gdy spotyka Ryszarda?  Ma 48 lat, dwie dorosłe córki i orzeczoną separację z pierwszym mężem. Jest prawnikiem, pracuje w administracji publicznej, oprócz tego prowadzi szkolenia w całej Polsce, kończy pisać doktorat. Publikuje. Uchodzi za kobietę sukcesu, pewna siebie, zadbana. Pisze tak: Kiedy w wieku 50 lat wychodziłam za mąż za człowieka o 11 lat starszego, który kochał mnie bezgranicznie i którego ja równie mocno kochałam, wierzyłam, że moje życie nareszcie się ustabilizuje i że w końcu będę szczęśliwa. Oboje mieliśmy dorosłe dzieci,  za sobą bagaż przykrych doświadczeń życiowych, a przed sobą świetlaną przyszłość. Stanowiliśmy wprost idealną parę, prezentowaliśmy się razem doskonale i nie było wśród bliższych czy dalszych znajomych ani jednej osoby, która nie wierzyłaby w nasze szczęście i przeznaczenie. Wszyscy zgodnie twierdzili, że to cud, że spotkaliśmy się i że wystarczy na nas spojrzeć, żeby zobaczyć, że szczęście jest nam pisane.

O tym jak wyglądał ten cudowny związek, przybyli na spotkanie mogli dowiedzieć się z krótkich fragmentów książki:

(…) byłam dla niego dziewczynką, promykiem słońca, kiedy mówił, że to właśnie dla mnie świeci słońce, dla mnie śpiewa ptaszek.

Od początku naszej znajomości mówił, że taka perełka jak ja powinna być misternie oprawiona.

(…) Miał wiele zalet i umiejętności. Potrafił zrobić praktycznie wszystko, nie było dla niego rzeczy niemożliwych. (…) Nauczył mnie grać w brydża. (…) Graliśmy w kości. Jeździliśmy na łyżwach, a nawet na motorze. Całowaliśmy się pod jemiołą.

Zawsze dawał mi lepszy kawałek mięsa. Ciągle robił różne niespodzianki. Całe swoje życie podporządkował mojemu. Upiekł ciasto na walentynki z dedykacją „Kocham Cię”. Kiedyś przyniósł jakieś ziarnko, z którego wyrosły listki z napisem „Love”. (…) Nosił mnie na rękach. Stawiał na piedestale. (…) Nie chciał, żebym w domu cokolwiek robiła. Wszystko robił on. 

Sielanka jednak nie trwa długo, bo już 10 miesięcy po ślubie autorka pisze:

Od wtorku mieszkam z córkami w jednym pokoju. Mieszkam to za dużo powiedziane. Raczej wegetuję u nich, nie umiejąc znaleźć kąta dla siebie. (…) Chce mi się wyć. Wszystko po tym, jak Ryszard w drugi dzień Świąt Wielkanocnych, późnym wieczorem, wyrzucił mnie z domu. Popychał mnie w kierunku drzwi, aż mnie za nie wypchnął. Nie oponowałam. Ze strachu. Bo pierwszy raz zobaczyłam w jego oczach obłęd. Był kompletnie pijany i zdolny do wszystkiego. Wyrzucił mnie tak jak stałam, nie wzięłam ze sobą niczego. Zostałam za drzwiami mieszkania bez pieniędzy, komórki, chusteczek, okularów i dokumentów. (…) Nie wiedziałam, co mam ze sobą począć. Przez głowę przemykały mi różne pomysły. Gdybym miała przy sobie pieniądze i dokumenty, poszłabym do hotelu. Wtedy nikomu nie musiałabym mówić o tym, co się stało. Ale niestety nie miałam przy sobie niczego. (…) Do córek też nie chciałam iść, bo się wstydziłam. W końcu jednak, po jakimś czasie bezradności, postanowiłam pojechać tramwajem do córek.  

Na drugi dzień spotkałam się z córką męża, która po rozmowie ze mną stwierdziła, że powinnam się wyprowadzić od Ryszarda i że ona mi pomoże. Stwierdziła też, że koniecznie muszę zadbać o siebie i pójść na terapię dla współuzależnionych. Pierwszy raz zetknęłam się z tym pojęciem.

(…) Znowu jestem z mężem. Po kilku dniach wróciłam do niego. Nie umiałam sobie z tym wszystkim poradzić.

Następnym ruchem jest podjęcie terapii przez Ryszarda i Zofię.  Z kolejnych fragmentów dziennika, tj. z 22 maja 2009 r.: Byłam dzisiaj z Ryszardem w poradni dla osób uzależnionych od alkoholu. (…) Psycholog (…) skierowała go na terapię grupową dla osób uzależnionych od alkoholu i z 10 czerwca 2009 r.:  Czasami sama sobie się dziwię, że jestem taka głupia. (…) Znowu uwierzyłam Ryszardowi, dałam się nabrać jak dziecko, że dlatego wyszedł z terapii grupowej, bo terapeuta za młody, bo kawaler, bo źle prowadził spotkanie, bo nie będzie mu ktoś, kto sam nie ma rodziny, mówił mu, jak ma żyć dowiedzieliśmy się, że terapia Ryszarda nie trwała długo.

W dalszej części spotkania uczestnicy dowiadują się, że we wrześniu 2009 r. Zofia po raz kolejny wyprowadza się od Ryszarda i poznają w jaki sposób Ryszard próbuje nakłonić ją do powrotu.

Słuchałam piosenki Edyty Bartosiewicz i Krzysztofa Krawczyka, która leciała w radiu, kiedy zadzwonił Ryszard. – Witaj kochana, trzeba ratować te miłość, w związku z czym ja sobie wszyję esperal. Czy wtedy wrócisz?

(…) Zasypuje mnie SMS-ami: Jestem w Tobie zakochany, z Tobą wiąże moje plany. Tylko z Tobą, z nikim więcej, chce oglądać Cię czym prędzej. 

– Witaj, kochana, byłem na spotkaniu grupy AA, jestem bardzo szczęśliwy i zadowolony, bo trafiłem na tak wspaniałą grupę. Ludzie na poziomie. Przez lata wiele się zmieniło. (…) teraz potrzebuję wsparcia, bo wszyscy w grupie je mają, tylko nie ja. Jesteś mi potrzebna i musisz wrócić. Koniecznie.

– Kiedy wracasz. Maluję dla Ciebie obraz Klimta.

Mechanizm jego działania opisują słowa napisane po wizycie Zofii u psycholog: Ryszard mną manipulował i próbuje dalej to robić. Za wszelką cenę chce mnie zwabić, żebym wróciła do niego. Dlatego najpierw były wierszyki, słowa o miłości, próby kontaktu ze mną pod pretekstem, że beze mnie umiera, próba zaproszenia do teatru, namalowanie obrazu jako prezentu itp. To był  system nagradzania, zachęcania. Teraz sytuacja jest odwrotna. Teraz się nie odzywa.  Teraz mnie karze.  Próbuje wzbudzić we mnie poczucie winy. Bo on wszystko robi, stara się, a ja nie robię nic, żeby ratować nasz związek.

Tego czy Zofia ulegnie Ryszardowi i jak potoczą się jej dalsze losy, można dowiedzieć się z lektury książki. Autorka dzieli się w niej swoimi przeżyciami, pokazuje jak wyjść z roli ofiary i z księżniczki zaklętej w dzieciństwie w żabę przemienić się w królową swojego życia.

 

Tekst: Grażyna Manjura-Niśkiewicz

Link do opisu książki: http://literackie.wydawnictwo-silvarerum.eu/zofia-sarenska-i-bog-zeslal-mi-joanne/

Link do e-księgarni, z której zamówić można wersję drukowaną: http://www.wydawnictwo-silvarerum.eu/products-page/beletrystyka/zofia-sarenska-i-bog-zeslal-mi-joanne/

obraz

 

You may also like...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Current ye@r *