Prof. Kamila Wilczyńska: Najstarsza pani rektor na świecie? Wszystko wskazuje na to, że tak!

IMG_1555-1-300x236 4-1-300x207 IMG_1523-300x200

Ludzie teraz wciąż za czymś pędzą, gonią? Po co? Dawniej też tak było?

Dawniej było tak, że jak ktoś zaczął pracę w banku, w przedsiębiorstwie czy innej instytucji, to liczył na to, że jeśli będzie dobrze wykonywał swoje obowiązki i będzie awansował, to do emerytury będzie tam pracował. Tak było z moim ojcem i teściem, obaj pracowali od młodości do emerytury w jednym banku. Obecnie to się zmieniło. Często chętnie uzupełniamy wiedzę i umiejętności właśnie po to, by zmienić pracę i otoczenie oraz uzyskać wyższe wynagrodzenie. Bodźcem do tego jest szeroka oferta studiów podyplomowych, staże zagranicą, no i naturalnie dobra znajomość języków obcych.

Czy ludzie się zmieniają tak bardzo, czy raczej – czasy?

Z własnego doświadczenia widzę, jak bardzo zmieniały się czasy i związane z tym możliwości życiowe. Mogę się posłużyć tu takim drobnym przykładem. Pierwszy raz wyjechałam zagranicę dopiero mając czterdzieści lat i byłam szczęśliwym wyjątkiem wśród naszej rodziny i przyjaciół. Moja wnuczka wyjechała zagranicę pierwszy raz mając 17 lat, a jej dzieci były już kilka razy na zagranicznych wakacjach. Zmieniły się czasy. Moje życie, to różne czasy. Dzieciństwo przed wojną, potem 6 lat wojny i okupacji hitlerowskiej, następnie trudne i długie lata „socjalizmu”, no i w końcu wolna Polska.

Jak bardzo zmieniły się obyczaje i relacje międzyludzkie?

 Nie wydaje mi się, żeby obyczaje i relacje międzyludzkie uległy zmianie. W moim wieku spotykam się z wielką życzliwością u ludzi, których widzę po raz pierwszy. Często na ulicy, kiedy się nagle zatrzymam, to zaraz słyszę pytanie, czy  potrzebna jest mi pomoc.

Pięknej i starannej polszczyzny coraz mniej… O języku tzw. parlamentarnym nie wspominając.

Z rozrzewnieniem wspominam kilku panów profesorów, którzy w radiu, a potem jeszcze i w telewizji raczyli nas piękną polszczyzną. Przed wojną jako dziecko słuchałam w radiu  rozmowy dla dzieci z doktorem Korczakiem. Nie pamiętam jej treści, ale pamiętam, że nic nie mogło mnie wtenczas oderwać od radia. A dzisiaj w sejmie chyba nie ma już takich profesorów, więc rzadko słuchamy pięknej polszczyzny. Czasem słyszymy ją w homiliach kapłanów.  Można się obawiać, że piękna polszczyzna  już powoli zanika.

Słowo jako takie się zdegradowało. Kiedy, jak ktoś dał słowo, to było święte…

Mam wrażenie, że  „Słowo daję”  raczej już znikło i w mowie potocznej, jak i w oficjalnych wystąpieniach. Spotykamy się nie raz z tak sprzecznymi opiniami w różnych sprawach, że lepiej już nie dodawać „słowo daję”.

 Podobnie – kłopot mamy z prawdą. Mówienie prawdy, to chyba najgorsza i najbardziej kłopotliwa rzecz, jaką możemy zrobić drugiemu człowiekowi, a także sobie samemu… To zawsze tak było?

Mówienie prawdy jest sprawą nie raz trudną. Uważam, że „prawda” jako informacja musi być rzetelna. Nie wolno udzielać fałszywych informacji. Nie wolno również dawać fałszywych opinii, bo można komuś zrobić krzywdę.  Czasem lepiej powiedzieć o kimś „dobre słowo”, bo ono wróci wtedy do nas z nadwyżką. Mam wrażenie, że pod tym względem nic się przez lata nie zmieniło.

 Jest Pani Profesor ekonomistką. A my mamy bardzo ambiwalentny stosunek wobec pieniędzy. Z jednej strony je kochamy, ale z drugiej – uważamy, że są „brudne”, a jak ktoś je ma, to znaczy – oszust i gangster. Z czego to wynika?

Nie jest niczym nagannym dążenie do uzyskania dużych pieniędzy,  bycia bogatym, a nawet bardzo bogatym. Byle tylko to bogactwo nie było uzyskane z krzywdą innych ludzi oraz w niezgodzie z obowiązującym prawem.

Twierdzenie, że jak ktoś ma duże pieniądze, to zdobył je nieuczciwie –  wynika ze słabej wiedzy ekonomicznej części naszego społeczeństwa. Cieszy mnie, jak widzę rozwijające się przedsiębiorstwa, których właściciele znają rynek i wiedzą czego może oczekiwać klient. Wchodzenie na rynek z nowym produktem zawsze stanowi dla producenta pewne ryzyko. Może się okazać, że pomysł był trafny i da duży zysk, ale równocześnie istnieje niebezpieczeństwo, że nikt się nim nie zainteresuje. Dlatego potrzebna jest dobra reklama informująca o zaletach produktu i korzyściach z jego użytkowania. Naturalnie zakładam, że producent jest uczciwy nie tylko w stosunku do klienta, ale również do swoich dostawców, że płaci podatki, a jego bogactwo jest wynikiem jego umiejętności.

 A faktycznie lepiej się teraz żyje nam, Polakom? Jak Pani to ocenia poprzez wiele dekad?

Przeżyłam wojnę, kiedy nie można było kupić podstawowych produktów  żywnościowych. W gospodarce socjalistycznej też różnie pod tym względem bywało, ale dobrze było mieć zaprzyjaźniony sklepik. A teraz jeśli pracuję i dostaję za to pieniądze, to wszystko, czego dusza zapragnie, mogę kupić. Naturalnie należy zachowywać się rozsądnie. W zależności od wielkości zarobków należy również gromadzić oszczędności. Można je potem wydać na ciekawy urlop w pięknych zakątkach naszego kraju albo poza granicami. Oszczędności są również niezbędne w razie choroby, bo często nie można liczyć, że potrzebne zabiegi i leki otrzyma się za darmo.

Ostatnio z raportu NIK wynika, że matematyka to nasza polska pięta Achillesowa. W szkołach nie potrafią jej skutecznie nauczyć. Jak można temu zaradzić? Jak można poprawić naszą polską matematyczną edukację? Czy są jakieś sposoby, by skutecznie nauczyć tej trudnej matematycznej sztuki?

Moim zdaniem matematyka wymaga logicznego myślenia, a więc błąd tkwi prawdopodobnie w sposobie jej przekazywania. Twierdzenie, że matematyka jest bardzo trudna też z góry nastawia uczniów niechętnie do tego przedmiotu. Może trzeba by przeanalizować treści podręczników do matematyki? Może  przedstawiać matematykę w różnych praktycznych jej zastosowaniach?

Pani pokochała matematykę, jakim cudem, skoro w szkołach jest tak źle?

W czasie wojny program matematyki dla klas gimnazjalnych i również inne przedmioty przerabiałam sama, to znaczy bez pani nauczycielki. Rozwiązywałam zadania matematyczne, czasem z pomocą rodziców. Na ostatnich stronach podręcznika do matematyki nie było podanych rozwiązań zadań. Co roku zdawałam egzaminy z każdego przedmiotu w tajnym gimnazjum, na ogół z wynikiem dobrym lub bardzo dobrym. Nie mogłam tylko sama nauczyć się fizyki i języka francuskiego. Po wojnie, już w liceum język francuski nadrobiłam w ciągu pół roku, a fizyki nadal nie umiem…

A może dawniej lepiej uczono tej nieszczęsnej matematyki?

A może dawniej „program matematyki” był łatwiejszy?

Ma Pani Rektor wieloletnią perspektywę oglądu zmian. Co dostrzega Pani w dzisiejszych czasach pozytywnego, a co złego?

Gospodarka rynkowa, do której wróciliśmy w latach 90-tych, zapewnia konsumentom dostępność wszelkich dóbr. Muszę tu przypomnieć, że do wybuchu wojny w 1939 roku mieliśmy gospodarkę rynkową. Dostępność wszelkich dóbr nie oznacza jednak, że każdy  konsument może sobie wszystko co chciałby kupić, ponieważ jest to uzależnione od wielkości uzyskiwanego  dochodu. Tak więc „rynek” dla części grup społecznych jest ograniczony  do tylko niezbędnych dóbr. Uważamy, że średnia płaca jest już u nas wysoka, ale rozpiętość między najwyższymi i najniższymi zarobkami jest bardzo duża. To  oznacza, że są grupy zawodowe, których zarobki są bardzo niskie. Istnieje więc konieczność znalezienia w budżecie środków finansowych na podniesienie płac grup najniżej zarabiających.

 Ma Pani Rektor 90 lat. Jest chyba najstarszym czynnym rektorem w Polsce, a może i w Europie czy na świecie. W dodatku – kobietą-rektorem. Czy kobietom teraz jest dużo lepiej niż dawniej na wysokich stanowiskach, czy to tylko takie mity?

  Z okresu dzieciństwa pamiętam jedynie panią dyrektor szkoły podstawowej, do której chodziłam. Po wojnie dyrektorem liceum była również pani dyrektor. W tym okresie nie spotkałam więcej kobiet- dyrektorów. Obecnie uważam, że kobiety doskonale dają sobie radę na stanowiskach kierowniczych.  Są dobrze przygotowane teoretycznie i zawodowo, a często są bardziej uporządkowane w pracy, niż panowie. Sama jestem szefem od pół wieku.

 Gdyby mogła Pani Rektor coś zmienić w życiu, co by Pani wybrała?

Nic bym nie zmieniła!

 Podczas oficjalnych urodzin śpiewano 100 lat. To już chyba nie wypada? Czego można życzyć?

Życzyć należy zdrowia i dobrej kondycji umysłowej! „Zaplanowałam” swoje życie na 102 lata, jeśli Pan Bóg pozwoli. Na urodziny śpiewano mi także 200 lat, ale mając tyle lat mogłoby to oznaczać, że w moim otoczeniu zabrakłoby tych, których kochałam.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Paulina Maria Wiśniewska

——————————————————–

Najważniejsze Pani zasługi życiowe i naukowe – prywatnie / służbowo.

Zasługi naukowe.

W połowie lat 70-tych napisałam artykuł o potrzebie tworzenia i rozwoju infrastruktury na wsi i w rolnictwie i przesłałam go do Biuletynu Głównego Urzędu Statystycznego z prośbą o publikowanie danych w tym zakresie w Rocznikach Statystycznych. GUS spełnił moje oczekiwania i dało to podstawę nie tylko do prowadzenia badań naukowych poziomu usług infrastrukturalnych, ale przede wszystkim do rozwoju infrastruktury na wsi i w produkcji rolniczej, tam gdzie jeszcze jej nie było.

Zasługi życiowe.

Nie przypominam sobie żadnych zasług życiowych. Uważam jedynie, że życzliwość i uśmiech jest nie tylko dla najbliższego otoczenia, ale dla wszystkich spotykanych „na drodze”.

Zdjęcia: http://akademiakupiecka.pl/blog/2018/10/23/fotorelacja-z-inauguracji-roku-akademickiego-2018-19/

You may also like...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Current ye@r *