Odebraliśmy dramatyczny apel wolontariuszy ratujących zwierzęta. Pandemia dotknęła wszystkich, ale chyba najbardziej cierpią z jej powodu zwierzęta. Nie chorują na koronawirusa, ale to własnie bezdomne zwierzęta pandemia dotyka najbardziej, to one odczuwają jej dramatyczne skutki.
Oto apel, który wolontariusze zamieścili na swojej stronie na FB.
“Stało się. Przekroczyłyśmy granicę. Wczoraj przyjęłyśmy kolejne 9 kotów, jedna kotka nadal nie zabezpieczona, czeka aż znajdziemy dla niej bezpieczne miejsce, prawdopodobnie po wypadku… Kociaki z mamą mają czas w DT do 27.10 – dziękujemy Seweryn za szansę dla tej rodzinki. CO PÓŹNIEJ???
Giluś i Krówka awaryjnie w łazience w domu gdzie jest kot chory na FIP, pilnie muszą go opuścić, Giluś ma ropny katar…
Marcela czeka na zabieg operacji zmian nowotworowych w buzi, na który nie mamy pieniędzy, cierpi…
Fred musi mieć wyciągnięty z nogi gwóźdź, który stabilizował jego złamaną nóżkę i usunięte kilka zębów które sprawiają mu ból.
Cud w DT pod okiem Joli uczy się lubić człowieka. A co gdy będzie już zsocjalizowany – jakie ma szanse na adopcję kolejny czarny kociak?
Klaus leczy aktualnie niedokrwistość i ranę na szyi, pilnie musi zostać poddany kastracji i również usunięciu kilku zębów, z reszty zdjęty potworny kamień.
Rita i Roger, wygrały z panleukopenią, udało się je oswoić i zmienić w miziaki, a nawet jedna osoba nie zapytała o ich adopcję…
My nie damy rady. Nie da się utrzymać tylu zwierząt samą miłością. Wczoraj wracając nocą w deszczu na Poznań biłyśmy się z myślami, czy nie odwieźć wszystkich maluchów do schroniska – BRAK PIENIĘDZY NIE POZWALA NAM RATOWAĆ TYCH ŻYĆ!!!
Tak. Taka jest proza życia. Gdy wyruszamy na ratunek wszyscy dopingują nas by pomóc, zabezpieczyć… a później zostajemy same. Cholerka, TE ZWIERZAKI ZOSTAJĄ SAME.
Co dalej?
Dobrzy ludzie, to jest czas na Was.
Jeśli pracujesz zdalnie z uwagi na koronawirusa – przyjmij kota na dom tymczasowy…
Jeśli nie możesz pomóc w ten sposób – dorzuć 5 zł by odmienić jego los…
Bieda odbiera tym zwierzakom szansę.
TYLKO WY MOŻECIE TO ZMIENIĆ!!! MACIE TĘ MOC!!”
Link do wpisu: https://www.facebook.com/esteraantczak97/posts/4436206039785725
Dramat potwierdza wolontariuszka Katarzyna.
– Tak, jako wolontariusze fundacji prozwierzęcych czujemy bardzo silne poparcie społeczeństwa dla tego, co robimy – ratujemy zwierzęta. Tak dziękujemy za liczne słowa otuchy, za doping, za podziękowania, za słowa uznania, tak wiemy, że to cudownie, że są tacy ludzie jak my, ale słowami nie nakarmimy, nie wyleczymy zwierząt. Dziewczyny jadą bo mają zgłoszenie dot. psa, na miejscu konfrontują się z dramatem nie jednego, a kilku psów i kilku kociaków, które bez pomocy nie przeżyją. Pytanie więc, zabrać tylko jednego psa, o którym było wiadomo, co z pozostałymi zwierzętami, może zabrać dwa losowo, a może tylko jednego, rozum podpowiada – żadnego, nie mamy gdzie go przywieźć, nie mamy za co leczyć, nakarmić. Dwie minuty po odjeździe z posesji każdej z nas pęka serce, a może trzeba było, przecież zawsze jakoś dajemy radę, przecież może to ostatni moment, żeby pomóc, przecież kolejna noc dla takich kociaków oznacza śmierć. Koniec. Wszystkie domy tymczasowe poupychane do granic przyzwoitości (ostatnio odwiedziłam taki tymczas: dwa pokoje, Czworo dzieci, psy w tym szczeniak, koty i cudowna, powtarzam cudowna, wrażliwa dziewczyna – matka dzieci, działająca w obłędzie organizacyjnym). To nieetyczne i paskudne. Ta dziewczyna nigdy nie odmówi. Dlaczego fundacja skazuje ją na takie wybory, bo jest cudowna, bo zrozumie, bo jest ostatnią deską ratunku, bo powiemy że tylko na chwilkę, chociaż i ona i my wiemy, że chwilka oznacza czasami kilka tygodni, miesięcy…. Obłęd, obłęd…. – napisała do naszej redakcji wolontariuszka Kasia.
(pewu)