Moda na gotowanie. O naukowych aspektach zagadnienia rozmawiamy z dr Karolem Walczakiem, antropologiem

_MG_9698

Programy kulinarne mają sporą oglądalność. Książki kucharskie – to hity sprzedażowe. Skąd wzięła się panująca obecnie moda na gotowanie?

Obiektywne czynniki, który pchnęły współczesnego człowieka Zachodu w kierunku większego zainteresowania jedzeniem, to wzrost zamożności praktycznie wszystkich stanowiących go społeczeństw, jak i globalna dostępność produktów spożywczych. Jednakże odpowiedź na powyższe pytanie jest bardziej złożona. Jedzenie, tak produkty spożywcze, jak i czynności związane z przygotowaniem i samym spożywaniem, stały się częścią kultury konsumpcyjnej, charakterystycznej dla późnonowoczesnych społeczeństw przełomu XX i XXI stulecia. Wybory kulinarne to dziś wybory konsumenckie, o których nie przesądza poczucie głodu czy prosta ekonomia. Przez tysiąclecia rodzaj i forma jedzenia wyznaczały status społeczny czy przynależność etniczną człowieka. Obecnie także, z tą (zasadniczą) różnicą, że współcześnie to w przeważającym stopniu od nas zależy, co jemy. Wybory kulinarne mają konsekwencje społeczne, decydują o tym, jak nas się postrzega, mogą zatem stanowić (i często stanowią) strategie kreowania własnego wizerunku; stają się ważnym i poręcznym narzędziem rywalizacji symbolicznej o społeczną akceptację, a nawet dominację. Popularność gotowania i upubliczniania tej czynności bierze się z faktu, że za pośrednictwem gotowania i jedzenia możemy łatwo zakomunikować, kim jesteśmy lub choćby jak chcemy być postrzegani.

 

Wśród najlepszych kucharzy jest zdecydowanie więcej mężczyzn niż kobiet. Czym można to wytłumaczyć? Przecież takim codziennym przygotowywaniem posiłków zajmują się zwykle w domach kobiety.

Stan, w którym to mężczyźni przejmują odpowiedzialność za kuchnię to echo obowiązującego przez wieki patriarchalnego modelu społecznego. W sytuacji, gdy kuchnia nie odgrywała dużego znaczenia, a to co jedliśmy (bądź jemy) uznawano za mało atrakcyjne i istotne, była (i ciągle jest) domeną kobiet. Z chwilą gdy nabrała znaczenia i stała się ważna, wymaga męskiej uwagi i nadzoru. W modelu patriarchalnym najważniejsze i najatrakcyjniejsze pozycje społeczne i zawody zarezerwowane są dla mężczyzn. Skoro gotowanie nabiera znaczenia, to staje się pożądaną przez mężczyzn czynnością, z której wyklucza się kobiety. W szczególności dotyczy to sytuacji publicznych – jak choćby obiad dla znajomych, kanapki dla dzieci i rutynowe posiłki to nadal domena kobiet.

 

Pizzę zna cały świat. Pierogi już nie. A też są pyszne. Jeżeli ktoś je zna, to w wersji tortellini. Polskie dania z trudem przebijają się na światowy rynek, dlaczego nam tak pod górkę z promowaniem w świecie naszej kuchni?

Problem tkwi w pytaniu o polską kuchnię – polskie potrawy, sposoby preparowania czy serwowania. Tak na dobrą sprawę to ich niemal brak. Dania, którymi polska kuchnia stoi obecne są w menu wielu krajów, jak choćby przywołane pierogi, których zresztą wcale nie wynaleźliśmy, ale zaimportowaliśmy od naszych wschodnich sąsiadów. To co uznajemy za naszą, typowo polską kuchnię nie może jawić się w ten sposób np. Niemcom, Rosjanom czy Czechom, skoro na co dzień pojawia się również na ich talerzach. Trudno jako polskie promować kotlety schabowe z kapustą, rolady wołowe, kluski śląskie czy flaki – typowe posiłki kuchni środkowoeuropejskiej.

 

Co ciekawe, również dzieci zostały wciągnięte do tej mody. Jednakże pomija się wątek istotny – skąd się bierze jedzenie na talerzu. Znamienna stała się sytuacja, gdy rodzice oburzyli się, że w programie młodych mistrzów gotowania na początku pokazano żywe kurczęta, a potem dzieci przygotowywały dania z mięsa kurcząt. Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego coraz więcej dzieci myśli, że jedzenie bierze się… ze sklepu, a nie kojarzy mięsa z żywymi zwierzętami?

Współczesny przemysł spożywczy narodził się jako odpowiedź na wyzwania aprowizacyjne, będące skutkiem rewolucji przemysłowej, przede wszystkim masowego przepływu ludności wiejskiej do rozrastających się miast. W nowych warunkach tradycyjny model produkcji i konsumowania żywności w ramach, tworzącej organiczną całość, grupy był niemożliwy do utrzymania. Od tego okresu coraz więcej żywności wytwarza się z daleka od miejsc ich konsumowania. Choć paleta dostępnych produktów spożywczych jest bardzo szeroka i ciągle się powiększa, to zazwyczaj niewiele wiemy o technologiach, jakie wykorzystujemy przy ich produkcji czy uprawie. Ilu z nas wie np. że oliwki zarówno zielone, jak i czarne pochodzą z tym samych drzew bądź jakiemu procesowi zawdzięcza swe właściwości czerwona herbata? Nie ma to wszakże znaczenia dla prawidłowego sposobu ich wykorzystywania w kuchni. Przeciętnemu konsumentowi wiedza na temat sposobu i miejsca wytwarzania produktów spożywczych nie jest niezbędna, by mógł je prawidłowo zużytkować. Wszak jedyny sposób zdobycia większości z nich to wizyta w mniej lub bardziej specjalistycznym sklepie, a nie wyprawa na wieś lub do lasu deszczowego. Nie dziwmy się zatem dzieciom.

 

Wątek kulinarny to też wątek związany z powszechnym zatruwaniem żywności oraz męczarnią zwierząt hodowlanych. Jak pogodzić ludzką radość z przygody kulinarnej z tymi aspektami?

Choć współczesna kuchnia, poza aspektem kulinarnym, dostarcza rozmaitych możliwości społecznej i kulturowej ekspresji to należy pamiętać, że w ostateczności uwzględniać musi także realne warunki ekonomiczne i bytowe. Jak pogodzić jedzenie zwierząt zabitych w mniej lub bardziej humanitarny (sic!) sposób z etyką to nie jest pytanie do antropologa. Ważniejsza jest chyba konstatacja, że poza wyjątkami nie mamy z tym zabijaniem problemu. Zwróćmy także uwagę, że tzw. zdrowa czy „ekologiczna” żywność, przy produkcji której minimalizuje się negatywny wpływ na środowisko i korzysta z „naturalnych” sposobów jej wytwarzania, musi być dużo droższa. Pomijając aspekt ekonomiczny, należy także zadać pytanie, czy produkowanej tą drogą żywności, po uwzględnieniu współczesnych realiów logistyczno-technologicznych, po prostu dla wszystkich wystarczy? Jak dotąd sięgają po nią klasy średnia i wyższa, a promujące ją ideologie czy ruchy społeczne mają charakter raczej elitarny.

 

To był też wątek konferencji poświęconej modzie na gotowanie zorganizowanej przez UAM Wydział Pedagogiczno-Artystyczny w Kaliszu. Czy będą kolejne odsłony tej konferencji? Wzbudziła ona ogromne zainteresowanie.

Faktycznie, tematyka konferencji spotkała się z dużym zainteresowaniem naszych koleżanek i kolegów naukowców, reprezentujących różne kierunki dziedziny i kierunki nauki. Zaskoczyła nas też duża liczba osób, które zwyczajnie przyszły posłuchać poszczególnych wystąpień. Następna odsłona debaty na temat związków jedzenia z kulturą wydaje się w tym kontekście prawdopodobna.

 

Efektem finalnym konferencji i tej swoistej naukowej debaty kulinarnej jest książka. Czy to typowo naukowa pozycja, czy też jest ona skierowana do szerszego kręgu odbiorców?

Książka nie stanowi prostego zbioru materiałów pokonferencyjnych. Jest wieloautorską monografią, która w pogłębiony i usystematyzowany sposób wykorzystuje i rozwija dorobek konferencji. Dlatego też kompozycja rozdziałów różni się istotnie od porządku zaplanowanych wystąpień. Zwróciliśmy się także do dodatkowych autorów, których badania i poglądy uznaliśmy za istotne i cenne dla końcowego wydźwięku naszej publikacji. Uważam jednak, że naukowy charakter książki nie musi z definicji wykluczać wszystkich czytelników nie profesjonalistów (cokolwiek to zresztą oznacza), o czym przekonała nas wysoka frekwencja publiczności podczas obrad.

Dziękuję za rozmowę

Rozmawiała Paulina Maria Wiśniewska

Czytaj więcej: http://www.wydawnictwo-silvarerum.eu/kultura/moda-na-gotowanie-medialne-i-kulturowe-wizerunki-jedzenia/

moda

You may also like...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Current ye@r *