Olga Bogacka, uzdrowicielka uczniowskich dusz

Rozpoczyna się kolejny miesiąc nauki w szkołach. Stacjonarnie, na szczęście. Dzieci wróciły do ławek szkolnych z wyposażone w nowe umiejętności z zakresu technologii informacyjnej, lecz zubożałe w umiejętności nawiązywania i podtrzymywania relacji, spragnione towarzystwa rówieśników. Jednocześnie pełne obaw, czy uda się spędzić rok szkolny wśród koleżanek i kolegów. Opierając się na doniesieniach prasowych rodzice, dzieci i nauczyciele z niepokojem patrzą w przyszłość.

O pandemii, depresji i szkole opowiada Olga Bogacka – absolwentka Wydziału Psychologii na UAM w Poznaniu. Psycholog szkolny z wieloletnim stażem, praktyk NLP, specjalista terapii pedagogicznej i socjoterapii, absolwentka Studium Terapii Dzieci i Młodzieży, uzdrowicielka uczniowskich dusz, mama trojga wspaniałych dzieci, która umiejętnie i z sukcesem dzieli czas pomiędzy trudną, wyczerpującą emocjonalnie pracą a domem.

  • W szkole pracuje Pani od 20 lat. Czy zmieniają się problemy dzieci, czy pozostają takie same niezależnie od pokolenia?

Problemy dzieci są dość uniwersalne. Zmiany dotyczą tych obszarów społecznych i kulturowych, które w ciągu tych 20 lat najintensywniej się rozwijały, czyli głównie związanych z mediami społecznościowymi. Obecnie konflikty i nieporozumienia są upubliczniane, szybko traci się kontrolę nad zakresem odbiorców i bardzo łatwo zrobić komuś prawdziwą krzywdę.

  • Wiele mówi się o tym, że izolacja spowodowana pandemią sprawia, iż coraz więcej dzieci walczy z depresją. Czy zaobserwowała Pani u siebie w szkole to zjawisko?

Tak, niestety. Mimo że nauczyciele w naszej szkole zostali przeszkoleni w zakresie profilaktyki zdrowia psychicznego dzieci i młodzieży zarówno teoretycznie, jak i praktycznie, zjawisko obniżonego nastroju u uczniów nie ominęło nas. Na szczęście dzięki czujności nauczycieli, ich wiedzy i umiejętnościom oraz wsparciu rodziców, liczba dzieci z obniżonym nastrojem nie jest duża i udzielamy im na bieżąco pomocy w postaci dodatkowych zajęć o charakterze terapeutycznym.

  • Praca zdalna zdecydowanie utrudnia kontakt nauczyciela z uczniem. W jaki sposób pracując online można rozpoznać, że z dzieckiem dzieje się coś złego?

Najprościej jest zapytać dzieci o trzy rzeczy: jak określą swój nastrój na skali od 0 do 10, podobnie pytamy o chęć, poczucie energii oraz prosimy o wymienienie 1-3 czynności, które sprawiają im aktualnie przyjemność. Obniżony nastrój (smutek, pesymizm, poczucie winy), brak energii (niemożność działania, spowolnienie psychoruchowe, zaburzenie rytmu dnia i nocy) i niemożność odczuwania przyjemności, czyli anhedonia to podstawowe symptomy depresji.

Oczywiście nauczyciele mają możliwość uważnego słuchania i obserwacji swoich uczniów, ich aktywności w czasie lekcji,  wyglądu (np. widzą, czy uczeń jest ubrany, wyspany), ale do tego podstawą jest regulamin lekcji zdalnych, w którym zapisano obowiązek włączania kamer. Jeśli widzimy, że uczeń kilka dni z rzędu uczestniczy w lekcjach w piżamie, wygląda niestarannie, leży lub siedzi w łóżku, mało lub w ogóle się nie odzywa, zawsze możemy go poprosić, żeby został chwilę po lekcji i po prostu zapytać się, co się dzieje, poinformować rodziców o niepokojących obserwacjach, dać znać psychologowi szkolnemu.

  • W czerwcu dużo mówiło się, o tym jak ciężko jest wracać dzieciom do szkoły po tak długim lockdownie. Czy istnieje jakiś złoty środek, by dzieciom to ułatwić powrót do szkoły, gdyby znowu powtórzyła się zeszłoroczna sytuacja?

Złoty środek? (uśmiech) Złotym środkiem jesteśmy my sami, nasza dobra, zaangażowana, czuła i serdeczna obecność. Uważność na ucznia, na jego świat. Rozmowa i życzliwy kontakt nauczyciela z dziećmi. To mało i dużo jednocześnie. Uczeń ma wiedzieć, że jest ważny, istotny. Nie jego oceny, ale on sam.

Są również zabawy, które sprzyjają poczuciu wspólnoty, np. można ułożyć grę o uczniach w klasie, realizować wspólne projekty, inicjować różne śmieszne akcje, np. wspólne przebieranki (przychodzimy ubrani w paski), wspólne jedzenie ulubionych śniadań, śpiewanie piosenek, itp.

  • Mówi się, że co nas nie zabije, to nas wzmocni. Nie uważa Pani, że obecni uczniowie, ofiary pandemii, będą umieli lepiej radzić sobie z odosobnieniem i brakiem kontaktów międzyludzkich?

Odpowiedź na to pytanie jest bardzo trudna. Wielu naukowców ukazuje pandemię jako zbiorową traumę. Według badań m.in. prof. Jacka Pyżalskiego „Zdalne nauczanie a adaptacja do warunków społecznych w czasie epidemii koronawirusa” opublikowanych w październiku 2020 r. relacje uczniów z wychowawcami polepszyły się dla 4% badanych uczniów, pogorszyły dla 23%! Wzrósł znacząco czas spędzany w Internecie, czy zatem umiejętności społeczne potrzebne do utrzymywania dobrych relacji interpersonalnych mogły się rozwijać? Musimy pamiętać, że człowiek jest istotą społeczną, a izolacja od społeczeństwa jest karą (np. pobyt w więzieniu). Trzeba pamiętać, że człowiek, by się mógł rozwijać, potrzebuje drugiego człowieka. Można tu przypomnieć słynny eksperyment Harlowa, w którym małe rezusy mogły wybrać karmiącą mlekiem matkę drucianą lub miękką, do której mogły się przytulać, lecz ich nie karmiła. Do matki drucianej małe rezusy szły na chwilę, zaspokoić głód, większość czasu spędzały wtulone w matkę miękką i ciepłą. Ten eksperyment uczy nas, że szukamy kontaktu fizycznego, dotyku i bliskości. W desperacji zadowalamy się nawet namiastkami (jak rezusy sztucznymi miękkimi matkami). Nic nie zastąpi nam prawdziwego, żywego kontaktu z drugim człowiekiem. Protezą takich kontaktów obecnie są kontakty internetowe. Dzieci w Internecie zaspokajają swoje potrzeby choćby bezpieczeństwa (stała, „moja” zamknięta grupa na Messengerze czy pokój na Discordzie), afiliacji i szacunku (łapki w górę, serduszka) czy  osiągnięć (levele w grze). A zatem czy uczniowie będą lepiej sobie radzić sobie z odosobnieniem i brakiem kontaktów? Na pewno inaczej i na pewno poniosą innego konsekwencje.

  • Diagnozuje Pani u ucznia depresję, jakie są kolejne kroki i co zrobić zwłaszcza, gdy rodzice wypierają fakt istnienia depresji u dziecka?

Oczywiście najpierw informuję rodziców o zauważonych niepokojących symptomach. W rozmowie z rodzicami bardzo istotne jest przedstawianie faktów, a nie odczuć, zatem przedstawiam same konkrety. Następnie proponuję wybór albo zajęć o charakterze terapeutycznym w szkole, albo u specjalisty na zewnątrz. Ponieważ uczniowie są niepełnoletni, każda dłuższa interwencja w szkole musi być przeprowadzana za zgodą rodziców. Generalnie jednak warto pamiętać, że obszar szkoły kojarzy się z zadaniami, nie terapią, dlatego preferujemy terapię u specjalistów w gabinetach.

  • Oprócz depresji z jakimi jeszcze problemami obecnie zmagają się młodzi ludzie?

Obserwuję nasilenie lęków oraz objawów związanych z natrętnymi myślami i obsesyjnymi zachowaniami, w tym głównie z myciem rąk. Poza tym duża część uczniów ma zaburzony rytm dnia i nocy, nieregularnie się odżywia, pojawiły się lęki związane w przybraniem na wadze w czasie lockdownu, labilność nastroju spowodowana brakiem kontaktów z rówieśnikami, którzy pomagają w regulacji emocji.

  • Niektórym rodzicom z pewnością nie jest łatwo zaakceptować fakt, że dziecko ma jakieś trudności, zwłaszcza w dzisiejszym świecie, w którym wszystko powinno być lepsze niż to, co ma sąsiad.

Wydaje mi się, że media znacząco wpłynęły na rozpropagowanie wiedzy wśród społeczeństwa o zagrożeniach długiej izolacji i braku kontaktów międzyludzkich. Jednocześnie rodzicom może  być trudno przyjąć informację, że dziecko ma jakieś trudności, ponieważ wiąże się to z lękiem (Co teraz będzie? Przecież mam projekt do zrobienia!) oraz poczuciem winy (Jak mogłam tego nie zauważyć?). Dlatego czasami wypierają fakty. Trzeba jednak pamiętać, że każdy z nas jest tylko człowiekiem i traktować się wzajemnie z łagodnością, wyrozumiałością i szacunkiem. Zdarza się najlepszym, że realizując ważny projekt w pracy, ktoś nie zauważa, że dziecko nie wychodzi z pokoju. Pełne miłości oko rodzica postrzega tę sytuację raczej w kategorii samodzielności dziecka niż powodu do niepokoju. Rodzice też mają swoją określoną pojemność na stres. Dlatego uważam, że dobrze jest być dla siebie łagodnym i życzliwym, i z takiej perspektywy przekazywać informację rodzicom o trudnościach ich dziecka.

  • Często w mediach pojawiają się wypowiedzi: „szkoła nic nie zrobiła”, „gdzie była szkoła?”. Jakimi narzędziami dysponują psychologowie i pedagodzy szkolni, by pomóc uczniom?

Tego typu wypowiedzi to nośne hasła. Co to znaczy konkretnie „nic nie zrobiła” i kto to konkretnie jest „szkoła” ?  Czy rzeczywiście szkoła, szczególnie w czasach zdalnego nauczania i ograniczonego kontaktu z uczniem, kiedy na niemalże wszystkie działania wymagana jest zgoda rodziców, ponosi pełną  odpowiedzialność za jakość życia dziecka?   Kodeks Rodzinny w art. 96 mówi wyraźnie, że to rodzice wychowują dziecko, troszczą się o fizyczny i duchowy jego rozwój. Szkoła, jako organizacja, wspiera ich w tych działaniach. Dlatego przypuszczam, że te oskarżenia pojawiają się w kontekście konkretnych historii dzieci, które zostały skrzywdzone.

Formy pomocy psychologiczno-pedagogicznej określone są w rozporządzeniu Ministra Edukacji Narodowej w sprawie zasad organizacji i udzielania pomocy psychologiczno-pedagogicznej w publicznych przedszkolach, szkołach i placówkach. Ale rozumiem, że w Pani pytaniu chodzi o sytuację pandemii. W szkole, w której pracuję, odbyły się szkolenia dla wszystkich nauczycieli z zakresu promocji zdrowia psychicznego. Jako zespół psychologiczno-pedagogiczny prowadzimy dodatkowe zajęcia dla dzieci potrzebujących wsparcia w postaci zajęć terapeutycznych. Bardzo ważne jednak jest przede wszystkim szybkie zauważenie zmian w zachowaniu dziecka i zgłoszenie potrzeby pomocy. Niestety czasem młodzież i rodzice nastolatków uważają, że „to samo minie” lub „to tylko fochy nastolatka”…

  • Uczniowie uwielbiają zajęcia z Panią. Potrafi Pani zdobyć ich zaufanie, łatwo nawiązuje nić porozumienia. Jakie cechy powinien posiadać psycholog, by dzieci chętnie współpracowały?

Dziękuje bardzo. Wydaje mi się, że najbardziej dzieciaki lubią, gdy się z nimi śmiejemy. Pokazujemy im dystans do siebie, do świata, do wydarzeń. Jeśli ,jako metodę na stres, zalecam maluchowi parskanie, to parskam jak koń razem z nim. I śmiejemy się do rozpuku! Czy można się bać, kiedy się parska i śmieje? Myślę, że lubienie dzieci, słuchanie ich i szanowanie przy jednoczesnym jasnym formułowaniu zasad bardzo pomaga w tej pracy. Dodatkowo wystarczy trochę profesjonalnych umiejętności, by móc fachowo pomagać, trochę umieć śmiać się z siebie i  i to wszystko.

  • Czasem zostawienie spraw służbowych wraz z zamknięciem drzwi gabinetu bywa trudne, zwłaszcza gdy dotyczą one bardzo młodych ludzi. Zajmowanie się problemami innych zaburza często relacje w rodzinie.

Nie wydaje mi się. Psycholodzy zajmujący się pomaganiem są uczeni jasnego rozdzielania życia prywatnego i pracy. Brak takiej umiejętności prowadzi do szybkiego wypalenia zawodowego.

  • Ulubiony sposób na relaks to…

Czas z rodziną w domu, wspólne posiłki, spacery z psem.

  • Największe marzenie?

Moje marzenia … chciałabym, żeby moje dzieci i kolejne pokolenia były szczęśliwe. A inne marzenia (a może cele?) związane są z podróżami: lot nad Kamczatką, trekking nad Bajkałem, chciałabym zobaczyć wraki kutrów rybackich na terenie wyschniętego Jeziora Aralskiego, wędrować wzgórzami Nowej Zelandii… Czeka na mnie jeszcze wiele miejsc…

Życzę, by wszystkie te marzenia się spełniły. Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała: Ewa Witkowska

Na zdjęciu: O. Bogacka

Olga Bogacka w swoim gabinecie

 

 

 

You may also like...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Current ye@r *