Schronisko dla zwierząt: Gdzie jest pies Kuba?

IMG_20170413_120810Wolontariuszka fundacji zajmującej się bezdomnymi i zaniedbanymi zwierzętami wraz z reporterką naszej redakcji udały się do poznańskiego Schroniska dla Zwierząt przy ul. Bukowskiej po psa zwanego Kubą. Wolontariuszka chciała pomóc psu, przekazać do domu tymczasowego i poszukiwać docelowego. Nasza redakcja chciała to opisać. Jednak pies Kuba, który jeszcze poprzedniego wieczoru był w boksie – zniknął. Przez niemal godzinę nikt z pracowników schroniska nie potrafił wyjaśnić, co się stało i gdzie jest pies, który, wedle ewidencji, powinien przebywać w boksie. 

Prolog

Wśród naszych redakcyjnych priorytetów mamy propagowanie adopcji zwierząt i edukację w zakresie dobrego, humanitarnego traktowania zwierząt – stąd sporo materiałów na naszej stronie na ten temat. Postanowiliśmy, wraz z Fundacją Mondo Cane, napisać materiał o dobrej współpracy Fundacji ze schroniskiem z jednej strony /jak wynikało to z relacji wolontariuszy tej Fundacji/ oraz opowiedzieć o historii pewnej adopcji, ukazując kulisy działań Fundacji w zakresie adopcji zwierząt i opisać to, jak wyglądają poszukiwania domów tymczasowych oraz docelowych, stałych. Jak bowiem alarmują wolontariusze rożnych prozwierzęcych fundacji, przeprowadzenie adopcji jest trudne, a skala potrzeb oraz liczba bezdomnych psów czy kotów znacznie przekracza możliwości adopcyjne i jest niewspółmierna do liczby rodzin, wyrażających chęć adoptowania zwierząt. Wolontariuszka wybrała psa, który – w jej ocenie – był zalękniony, wycofany i źle odnajdywał się w schroniskowej rzeczywistości. Pies miał na imię Kuba. Wedle informacji uzyskanych ze schroniska, Kubuś został przywieziony na Bukowską 11 marca 2017. Policja zabrała go pod nieobecność właściciela z posesji przy ul. Górniczej (Górczyn). Był uwiązany na łańcuchu, bez wody i jedzenia.

Jak zniknął Kuba?

Jednak Kuby – psa, którego wybrała wolontariuszka podczas swoich poprzednich wizyt i który przebywał na swoim miejscu poprzedniego wieczora – nie było w tym boksie. Początkowo pracownicy schroniska nie byli w stanie udzielić informacji na temat tego, co stało się z psem. Najpierw usłyszeliśmy, że pies wyszedł na spacer z wolontariuszem. Dopiero po niemal godzinie naszego pobytu w schronisku dowiedzieliśmy się, że pies uciekł, co podobno “się zdarza”. Jednak wersje ucieczki zmieniały się. Najpierw powiedziano nam, że może uciekł wolontariuszowi podczas spaceru. Potem, że zrobił podkop i sam się wydostał z terenu schroniska. Poprosiliśmy o udanie się na miejsce i pokazanie nam podkopu. Nic takiego nie znaleźliśmy. Kolejna wersja była taka, że pies wydostał się z klatki, gdy pracownik o 7.00 rano podawał karmę /my przyjechaliśmy ok. 11.00/. Ostatecznie, po kilku dniach, na naszego maila przesłano nam jeszcze inną odpowiedź.

17918888_1503064289704709_301575822_n– Po przeanalizowaniu zapisu z monitoringu wizyjnego i szczegółowych oględzinach boksu, w którym przebywał, przyjęliśmy, że pies – dzięki swoim niewielkim rozmiarom – zdołał prześlizgnąć się pomiędzy drążkami krat wygradzających boks, wykorzystując wygięcie jednego z prętów. Uciekł ze schroniska w momencie otwarcia bramy wjazdowej, w czasie gdy na teren schroniska wjeżdżał samochód – napisała Małgorzata Lamperska ze Schroniska dla zwierząt w Poznaniu. – Na nagraniu z monitoringu nie widać momentu ucieczki z boksu, ponieważ nasze kamery nie obejmują tego miejsca. Zdarzały się przypadki, że psy, które z powodu rozmiarów teoretycznie nie powinny się zmieścić między kratami, jednak przez nie przechodziły, więc taką drogę ucieczki uznaliśmy za najbardziej prawdopodobną. Nie było podkopu, boks był zamknięty. Gdyby np. uciekł podczas karmienia, pracownicy zauważyliby to i złapali go na terenie schroniska. Na monitoringu widać, jak pies ucieka ze schroniska – zaznaczyła M. Lamperska.

Ponieważ słyszeliśmy kilka różnych wersji tego, w jaki sposób zniknął Kuba, poprosiliśmy o udostępnienie zapisu z tego wspomnianego monitoringu, by ostatecznie rozwiać wszelkie wątpliwości.

– Niestety, nie mogę spełnić tej prośby. Nagrania monitoringu wydajemy policji albo straży miejskiej w związku z prowadzonymi przez nie postępowaniami – odmówiła nam Małgorzata Lamperska.

Jak działa poznańskie schronisko dla zwierząt?

Podczas naszego pobytu w schronisku zwróciliśmy uwagę na fakt znacznego zmniejszenia się liczby bezdomnych psów w porównaniu do stanu sprzed kilku lat. Reporterka, która była na miejscu, przed laty bywała w schronisku jako dziennikarz innych mediów, wtedy w boksach aż się kotłowało od szczekających czworonogów. Dziennikarka pamięta, że psów przed laty było ok. 600-700 i takie liczby widniały na schroniskowym “liczniku” online na stronie www schroniska.  Teraz w każdym boksie przebywa jeden lub dwa psy. Spytaliśmy o przyczynę tego “psiego wyludnienia”.

– Obecnie w schronisku jest 157 psów. Przeważnie ta liczba oscyluje między 120 a 130. W 2016 r. do schroniska przywieziono 762 psy. 396 zostało odebranych przez swoich właścicieli, 361 znalazło nowe domy. W 2012 r. w schronisku było średnio 479 psów, w 2007 r. – 520 (stan na 31.12.2007). Na zmniejszenie liczby psów w schronisku złożyło się wiele czynników. Po pierwsze, od ponad 20 lat wszystkie suczki (a od trzech lat także psy) opuszczające schronisko są kastrowane. Po drugie, od 2009 roku jest w Poznaniu obowiązek czipowania, więc gdy zaczipowany pies trafia do schroniska, od razu kontaktujemy się z właścicielem. Po trzecie, mamy sporo adopcji. Po czwarte, likwidacja (przynajmniej formalna) giełdy na Sielance (po jej zakończeniu zawsze podrzucano nam kilka szczeniaków). Po piąte, wzrost świadomości: mało kto, przynajmniej w Poznaniu, porzuca psa z powodu wyjazdu na wakacje czy po świętach, generalnie o niewielkiej liczbie naszych psów możemy powiedzieć, że najprawdopodobniej były porzucone. Prawie nikt już nie zostawia psów pod schroniskiem. Połowa psów, które do nas trafiają, jest w ciągu kilku dni odbierana przez swoich właścicieli. Po szóste, działalność Eko Patrolu Straży Miejskiej, który sam kontaktuje się z właścicielami znalezionych na ulicy psów (o ile mają czipa) i zwierzęta nawet nie trafiają do schroniska. To była wieloletnia praca wielu instytucji i dzięki temu liczba psów w schronisku systematycznie malała. Obecnie utrzymuje się na poziomie 120-130 – wyjaśniła M. Lamperska.

Spytaliśmy też o ucieczki zwierząt ze schroniska oraz o eutanazje.

– Ucieczki mają charakter incydentalny. W ubiegłym roku ze schroniska uciekł jeden pies – poinformowała M. Lamperska. – W ubiegłym roku 25 psów zostało poddanych eutanazji. Do tej liczby zaliczone są tzw. ślepe mioty, które są usypiane na podstawie zapisów ustawy o ochronie zwierząt. Do schroniska trafiają też zwierzęta-ofiary wypadków komunikacyjnych i ludzkiego okrucieństwa, niektóre w takim stanie, że eutanazja jest jedynym rozwiązaniem. W 2010 r. uśpionych zostało 80 psów.

W związku ze znacznym zmniejszeniem się liczby zwierząt w schronisku w porównaniu do lat ubiegłych, spytaliśmy jaką kwotę na utrzymanie otrzymuje schronisko /wraz z pensjami i wszystkimi kosztami/? Czy ta kwota jest uzależniona od liczby psów, czy nie ma związku? Ile przypada na utrzymanie i leczenie jednego psa?

– Z budżetu miasta w zeszłym roku schronisko wykorzystało 2 069 745 zł. Dotacja ta nie jest uzależniona od liczby psów. Do budżetu schroniska dochodzą też środki zebrane z 1% (z odpisu za 2015 r. zebraliśmy kwotę 218 568,41 zł) oraz dary (karma, akcesoria, leki). Nie ma możliwości określenia w miarodajny sposób, ile pieniędzy przeznaczamy na jednego psa. Każdy dostaje karmę, jakiej potrzebuje (także weterynaryjną), ma też zapewnioną opiekę lekarską i leki – odpowiada M. Lamparska

Jak dodaje pracownica schroniska, obecnie w schronisku pracuje 25 osób: 9 opiekunów psów, 3 opiekunki kotów, 3 lekarzy (dwa etaty), 3 techników weterynarii, 4 osoby w biurze (obsługa klienta, adopcje, edukacja, promocja), kierownik, sprzątaczka (pół etatu) i pracownik techniczny. Większość osób pracuje w systemie zmianowym.

Z przesłanych nam danych wynika, że schronisko przy Bukowskiej wprawdzie zatrudnia specjalistę ds. promocji, brakuje natomiast behawiorysty, zwanego potocznie zoopsychologiem. Taki specjalista mógłby udzielać pomocy psychologicznej, pomagając zwierzętom przeżyć traumę, przez którą mogły przejść, a także doradzać ludziom, którzy nie potrafią sobie poradzić z adoptowanymi zwierzakami.

– W schronisku jest kilku behawiorystów – pracowników i wolontariuszy, jednakże nie ma etatu behawiorysty. Zabiegamy o jego stworzenie. Pracownicy i wolontariusze na co dzień pracują z wieloma psami, które wymagają socjalizacji. Zdecydowana większość psów, które do nas trafiają, to zguby. Nie mają traumy po złym traktowaniu – wyjaśniła M. Lamperska.

Jak uchronić schroniskowe psiaki przed tragicznym losem suczki Diany?

Nasze obawy wzbudził też fakt, iż schronisko nie sprawdza nowych właścicieli zwierząt. Tak naprawdę przyjść może każdy i potem ze zwierzęciem zrobić wszystko. Opisywaliśmy sprawę suczki Diany, która została zabrana z tutejszego schroniska przez Ryszarda O., mieszkającego na działkach przy Drodze Dębińskiej, a następnie zagłodzona. Gdy o głodzonej Dianie dowiedzieli się wolontariusze Fundacji Animal Security, na pomoc było już za późno. Bulwersujące w tej drastycznej sprawie jest nie tylko to, że schronisko nie sprawdziło losu przekazanego psa, lecz także to, że interwencji nie podjęli wezwani na pomoc funkcjonariusze policji, a także to, że prokuratura wildecka… umorzyła postępowanie.

– Diana została wzięta ze schroniska kilka lat temu, wtedy były inne zasady adopcji. Na przykład nie mogliśmy odmówić adopcji. Od tego czasu sporo się zmieniło – wprowadziliśmy ankietę przedadopcyjną, z każdym klientem rozmawiamy przed adopcją, w wielu przypadkach jeździmy na wizyty przedadopcyjne. Wielu osobom odmawiamy. Jeździmy też na kontrole poadopcyjne, zwłaszcza gdy mamy informację, że właściciel źle traktuje zwierzę – napisała M. Lamperska.

O sprawie zagłodzonej Diany pisaliśmy przed rokiem – kliknij tutaj: http://interwencjepoznanskie.pl/rod-bielniki-smutna-historia-zaglodzonego-psa/

M. Lamperska dodała także, że Schronisko jest kontrolowane regularnie oraz doraźnie przez Urząd Miasta Poznania (planowo przeważnie raz w roku, ostatnia kontrola była w lutym br.) i Powiatową Inspekcję Weterynaryjną (dwa razy w roku, ostatnia kontrola była jesienią). Wyniki przeprowadzanych kontroli były pozytywne.

Epilog

O opinię na temat poznańskiego schroniska zwróciliśmy się też do rzecznika Urzędu Miasta. Zadaliśmy również inne pytania, m.in. o to, czego dotyczyły uwagi i zastrzeżenia, także o etat dla behawiorysty. Pytania przesłaliśmy drogą mailową w dniach 13.04.2017 oraz 18.04.2017. Do dnia opublikowania artykułu /26.04.2017/ nie uzyskaliśmy odpowiedzi ze strony Urzędu Miasta. /Patrz – aktualizacja poniżej/

Wolontariuszce nikt nie zwrócił 40 zł, wpłaconych za psa Kubę w biurze schroniska, wolontariuszka nie otrzymała także żadnego pokwitowania.

Do dnia opublikowania artykułu pies Kuba nie wrócił do poznańskiego schroniska przy ul. Bukowskiej. Jego los jest nieznany.

AKTUALIZACJA /27.04.2017/

“Przesyłam odpowiedź uzyskaną od Usług Komunalnych: Zgodnie z obowiązującymi przepisami kierownik schroniska dla zwierząt został wybrany w drodze konkursu ofert zebranych na podstawie naboru na stanowisko ogłoszonego w Biuletynie Informacji Publicznej Miasta Poznania. Osoba zatrudniona na stanowisku kierownika schroniska najlepiej przeszła testy psychologiczne, którym poddano kandydatów i została najwyżej oceniona w trakcie rozmów kwalifikacyjnych. Oczywiście jednym z kryteriów wyboru był stosunek do zwierząt. Hanna Surma, rzecznik prasowy Prezydenta Poznania i Urzędu Miasta”.

Bez odpowiedzi ze strony Urzędu Miasta pozostały jednak nasze inne pytania, m.in. o etat dla behawiorysty.

 

(pewu, wal)

Na zdjęciach –  kierownik schroniska przy ul. Bukowskiej przy boksach, w których powinien być Kubuś /boks nr 7/4/ oraz zaginiony pies Kuba, jeszcze w swoim boksie w poznańskim schronisku przy ul . Bukowskiej /fot. Fundacja na Rzecz Ochrony Praw Zwierząt MONDO CANE/

IMG_20170413_120948  IMG_20170413_120755  17888641_1503064333038038_1612152484_n  17918888_1503064289704709_301575822_n

 

Inne artykuły o problemach w polskich schroniskach dla bezdomnych zwierząt:

You may also like...

2 Responses

  1. Anna pisze:

    Może warto wziąć pod lupę rzeczona fundację AS… Nie rozumiem tej ciągłej nagonki na schronisko. Ucieczki sie zdarzają, nawet z najlepszych domów To nie schronisko jest złe tylko ludzie przez których zwierzęta tam trafiają!

  2. Redaktor pisze:

    Pies zaginął w schronisku w niejasnych okolicznościach. Co do tego ma Fundacja? Fundacja właśnie chciała odciążyć schronisko i przejąć jednego z psów pod swoje skrzydła. Czy ten wpis pochodzi może od kogoś związanego ze schroniskiem? Na to przynajmniej wygląda.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Current ye@r *