UPP: Uniwersytet Przyrodniczy i sprawa uśpionego psa w Przybrodzie

Pisaliśmy o interwencji Fundacji prozwierzęcej na Uniwersytecie Przyrodniczym, oddział w Przybrodzie. Opis zgłoszenia był dramatyczny, wedle słów wolontariuszki. Kiedy jednak Fundacja przyjechała, psa… już nie było. Został poddany eutanazji krótko po zgłoszeniu interwencji. Zdaniem Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu, w placówce w Przybrodzie nie stwierdzono żadnych nieprawidłowości. To wynik kontroli, którą UP dokonał… na samym sobie. 

Oto fragmenty artykułu na temat interwencji na Uniwersytecie Przyrodniczym, słowa wolontariuszki: “Opis osoby zgłaszającej jest dramatyczny. Na zdjęciach widzimy, że pies wygląda na skrajnie zaniedbanego, że jest osowiały. Na jego nosie widoczna jest jedna wielka skorupa. Kiedy przyglądamy się jednej z fotografii, zauważamy muchy, a z doświadczenia wiemy, że wraz z muchami w takim przypadku wysoce prawdopodobne, że zaraz pojawią się larwy na ciele zwierzęcia. Widać, że pies jest strasznie  brudny, a jego sierść jest mocno skołtuniona, widoczne są też liczne śmieci w budzie psa. (…) Policja kontaktuje się z dyrektorem placówki, my cały czas czekamy, by pomóc umierającemu psu. Przyjeżdża pan dyrektor i pierwsze pytanie, jakie zadaje, brzmi: ‘Kto to zgłosił?’… Pytanie to pada z ust pana dyrektora jeszcze kilkakrotnie… Pan dyrektor informuje nas, że psa nie ma już na terenie placówki, ponieważ w dniu wczorajszym został poddany eutanazji… (…) Nie dane nam było ocenić stanu zdrowia psa, dlatego nie kwestionujemy zasadności jego eutanazji, jednak mamy wszelkie podstawy – zdjęcia i świadków, by stwierdzić, że pies konał w cierpieniach. Że był skrajnie zaniedbany i nie dołożono należytych starań, by pies godnie przeżywał swoją starość, został poddany leczeniu w należytych, jak na Uniwersytet Przyrodniczy przystało, warunkach. Można rzec, że dopuścili do tego ludzie z branży… Ludzie, którzy są wykształceni i kształcą innych w  kierunku należytego i godnego chowu zwierząt”.

Link do całego artykułu: https://spoleczenstwo.com.pl/interwencja-w-sprawie-zlego-traktowania-zwierzat-na-uniwersytecie-przyrodniczym-w-poznaniu/

Uniwersytet Przyrodniczy skontrolował samego siebie

Poprosiliśmy o wyjaśnienia, wówczas pani rzecznik UP napisała tak: “Informujemy, że po otrzymaniu zgłoszenia dot. Rolniczo-Sadowniczego Gospodarstwa Doświadczalnego w Przybrodzie niezwłocznie podjęte zostały kroki zmierzające do wyjaśnienia zaistniałej sytuacji.”

A po kontroli wewnętrznej uzyskaliśmy następujący komunikat:

“Przeprowadzona kontrola nie wykazała uchybień i nieprawidłowości. Zgodnie z przedstawionymi informacjami i dokumentami dyrektora R-SGD Przybroda Pies miał godne warunki bytowania i był pod stałą opieką weterynaryjną, podlegał systematycznym szczepieniom oraz w razie konieczności przechodził niezbędne leczenie i zabiegi (żył 14 lat i 4 miesięcy, wiek rzadko osiągany przez tak duże psy). Niestety pod koniec jego życia nastąpiło nagłe pogorszenie się jego stanu zdrowia, co nie pozostało bez wpływu na jego wygląd i zbiegło się ze zgłoszeniem i późniejszą interwencją, a negatywne wrażenie mogło wynikać  z tego, że pies był wówczas w naprawdę złym stanie, dlatego po przeprowadzonym badaniu weterynaryjnym podjęto decyzję o zgodzie na eutanazję zwierzęcia” – napisała Iwona Cieślik, Rzeczniczka prasowa, Uniwersytet Przyrodniczy w Poznaniu.

Pani rzecznik nie odniosła się do faktu, że do kontroli nie dopuszczono podmiotów zewnętrznych w postaci organizacji prozwierzęcej, która interweniowała, zatem znała sytuację, ani do faktu, że psa uśpiono właśnie wtedy, gdy ktoś z przechodniów czy mieszkańców wykazał zainteresowanie, fotografował i zgłosił interwencję, uznając, że pies wymaga pomocy, że jest w złym stanie.

Komentarz wolontariuszki

Postawą Uniwersytetu Przyrodniczego zbulwersowana jest interweniująca wolontariuszka. Ze względu na duży ładunek emocjonalny, uzasadniony wprawdzie sytuacją interwencji i eutanazji psa dzień przed przyjazdem wolontariuszy, złagodziliśmy nieco przesłany komentarz.

“Jako osoba biorąca udział w przedmiotowej interwencji wypowiedź Pani Rzecznik oceniam jako (…). To bulwersujące,(…) co robi Uniwersytet Przyrodniczy. Zastanawiające jest, na jakiej podstawie Pani Rzecznik podaje informację, że przeprowadzona kontrola nie wykazała uchybień i nieprawidłowości? Wykazano cały szereg nieprawidłowości, a najlepszym dowodem na to są zdjęcia konającego psa. Nieprawdą jest również, by Dyrektor przedstawił inspektorom Wielkopolskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt dokumenty, ponieważ jak twierdził w obecności funkcjonariuszy Policji, wszelkie dokumenty prócz dokumentu świadczącego o eutanazji psa są w posiadaniu lekarza weterynarii, który to eutanazji dzień wcześniej dokonał. ‘Godnym warunkom bytowania’ zaprzeczy każdy, kto widział miejsce, w którym przebywał pies. Zdjęcia oddają obraz ‘godnego bytowania’ i tu Pani Rzecznik przekracza (…) zasady (…) obiektywnej oceny sytuacji. Stary, zdewastowany, połatanym kojec, brudny, stary garnek z odrobiną zielonej cieczy, martwy szczur, odludzie zarośnięte chwastami w żaden sposób nie są miejscem godnym życia psa! Nie jesteśmy w stanie zweryfikować, czy pies, jak zapewnia Pani Rzecznik, był pod opieką weterynaryjną, ponieważ nie została nam okazaną książeczka zdrowia psa – jak twierdził Dyrektor, w momencie naszej interwencji była ona w posiadaniu lekarza weterynarii. Wiek psa ponad 14 lat nie jest niczym nadzwyczajnym, nawet zważywszy, że był to, jak określa Pani Rzecznik ‘pies duży’. Nie wiemy, jak długo pies cierpiał, czy były to miesiące czy lata i pewnie się tego nie dowiemy… Jaki przykład daje Uniwersytet Przyrodniczy takim traktowaniem psa, a właściwie psów, bowiem (…) sprawa beagli znana jest nie od dziś (…). Jak można było dopuścić, by na ratunek psu, będącemu pod opieką Uniwersytetu Przyrodniczego, musiała zostać wezwana interwencyjna grupa Wielkopolskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt (…)?” – napisała w przesłanym komentarzu wolontariuszka Wielkopolskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt, Fundacji, która była osobiście w Przybrodzie.

Zdaniem wolontariuszki, dyrektor ośrodka Uniwersytetu Przyrodniczego w Przybrodzie powinien ponieść konsekwencje, ale tak się nie stało.

Nasz komentarz

Uniwersytet Przyrodniczy nie dopuścił Fundacji WIOZ do kontroli. Uniwersytet Przyrodniczy skontrolował samego siebie i w wyniku owej kontroli wyszło mu, że nie ma wobec siebie żadnych zastrzeżeń. Nasuwa się skojarzenie wręcz filmowe. Bareja?… Byłoby może i tak, gdyby nie to, że nam nie do śmiechu… Losu psa nikt już nie zmieni.

(wal)

Linki do tekstów i materiałów o beaglach z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu

Nasze artykuły o psach z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu i prawach zwierząt oraz traktowaniu zwierząt 

Polecamy lekturę tekstów o zwierzętach do ćwiczeń i badań, m.in. teksty o beaglach z UPP oraz o nieudzielaniu informacji przez UPP o stanie przekazanych lecznicy wet. chorych dzikich zwierząt:

Zdjęcia z interwencji Fundacji WIOZ w Przybrodzie.

20220521_224500 20220521_224351 20220521_224316 20220521_224305 20220521_224255 20220521_123024 20220521_124418

 

You may also like...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Current ye@r *