Ludzkie losy z kobiecej perspektywy w “Stu obrazkach z życia”

Kobieca literatura wreszcie doczekała się uznania i zyskuje na popularności. W tej kategorii mieści się pozycja autorstwa Anny Neumann pt. “Sto obrazków z życia”. Autobiograficzna opowieść o ludziach, zdarzeniach i refleksjach o otaczającym świecie, napisana piękną staranną polszczyzną, z dystansem do siebie i napotkanych w drodze życia ludzi. Kto szuka książki na wakacyjny czas – to właśnie ja znalazł. 

Słowo o książce
Książka Anny Neumann to wspomnienia Autorki podane w interesujący sposób: zapis fragmentów z życia zaprezentowanych w formie „stu obrazków” – prawie jak fotografii – ale „pisanych” nie światłem, tylko słowem, zebranych jakby w albumie fotograficznym, w którym „obrazek po obrazku” odbiorca wraca wraz z Autorką do jej przeszłości. Z tych fragmentów wyłania się portret osoby coraz bardziej dojrzałej, która uczy swymi wspomnieniami, jak powinno się przyjmować przeciwności losu, jak się z nimi godzić i z optymizmem patrzeć nawet na śmierć – bez lęku, z pokorą. Autorka opowiada o przeszłości w sposób bardzo naturalny, prawdziwy, traktuje czytelnika jak zaufanego przyjaciela i ta bezpośredniość sprawia, że nadawca nawiązuje z odbiorcą bliską więź, bo czytelnik widzi w każdym zaprezentowanym tu „obrazku” siebie.
W książce Anny Neumann nie ma zbędnych słów. Autorka operuje klarownym językiem, rzeczy i zjawiska nazywa precyzyjnie tak, że czytelnik od razu wie, o co chodzi, i wczuwa się w prezentowane sytuacje. W trakcie lektury książki na myśl przychodzą słowa Flauberta z powieści Pani Bovary: „czyż może być coś milszego, jak siedzieć z książką wieczorem przy kominku, podczas gdy wiatr duje w szyby, a w pokoju pali się lampa? […] Nie myśli się wówczas o niczym […] i tak mijają godziny. Nie ruszając się z miejsca człowiek przechadza się po krajach, które widzi oczyma duszy, i fantazja wplatając się w baśń igra ze szczegółami lub biegnie za głównym wątkiem. I zdaje się nam, że sami jesteśmy bohaterami tych opowieści, że pod ich szatą biją nasze serca”.
Tak właśnie w rytm słów Anny Neumann biją nasze serca. To wspomnienia, które podobnie mogą przeżywać rówieśnicy Autorki (rocznik 1962; sama o nim mówi), a młodsi uczyć się życia.
Prof. zw. dr hab. Kazimierz Wolny-Zmorzyński

Fragment

A oto fragment tej publikacji, jeden ze stu rozdziałów:

Ciocia Bronia
Ciocia Bronia to, nie licząc mamy, najlepsza osoba z mojego dzieciństwa. I najbardziej też przeze mnie skrzywdzona. Była tak naprawdę ciocią mojej mamy, czyli moją cioteczną babką, ale takich określeń prawie nikt już dziś nie używa. Bardzo mnie kochała. Różne cieplejsze chwile z dzieciństwa zawdzięczam głównie jej. Pamiętam, że kiedy chorowałam na odrę, zatroszczyła się o to, żeby zrobić mi ukochane racuchy. Żeby to docenić, trzeba osadzić to zdarzenie w realiach biednej wsi w okresie gomułkowskim, kiedy to mało kto zawracał sobie głowę spełnianiem jakichś dziecięcych życzeń. Ciocia była wiekowa i od zawsze miała chromą nogę. Wada ta, czyli tak zwana stopa końsko szpotawa, powodowała, że jej właścicielka nie mogła się normalnie przemieszczać, i to prawdopodobnie przesądziło o tym, że ciocia nigdy nie wyszła za mąż. Miała regularne rysy i w młodości mogła być całkiem ładna. W starszym wieku miała długie siwe włosy, które zaplatała sobie w cienki warkoczyk i robiła mały koczek. Kiedyś chodziła podobno o lasce, ale ja już tego nie pamiętam. Ja zapamiętałam ciocię, która poruszała się, stawiając przed sobą krzesło, na którym w przypadku zmęczenia mogła też usiąść. Wylądowała u nas po śmierci rodziców mamy. Mimo swojej ułomności nie jadła chleba za darmo. Codziennie gotowała, w miarę możności sprzątała, potrafiła też szyć. Mieliśmy w domu maszynę do szycia „Łucznik”, dzięki której podpatrzywszy w starym katalogu różne modele, potrafiła wykombinować mi całkiem zgrabne sukienki z kontrafałdami. Jedna z nich, z różowego szyfonu, była szczególnie ładna. Niestety, z powodu swojego kalectwa ciocia miała pozycję najniższą w domu. Bardzo dokuczał jej mój podrastający brat, nazywała go antychrystem, a ojciec wyzywał ją przy każdej okazji i zwłaszcza po pijanemu groził wyrzuceniem z domu. Obserwując taką przemoc, sama też dokładałam do tego własną cegiełkę. Ciocia nie była w stanie przynieść drewna do napalenia w piecu, zwykle robiłam to dla niej ja. Któregoś dnia jednak, kiedy mnie o to poprosiła, to kierowana jakąś niewypowiedzianą złością popchnęłam ją na progu, tak że się przewróciła. Nie wiem, czemu to zrobiłam. Może to demonstracja przekonania, że młode i zdrowe pogardza chorym i starym? Nie jestem w stanie odżałować tego czynu. Spowiadałam się z tego, wypłakiwałam u psychologa, ale jest to jeden z najcięższych zarzutów, jakie sama sobie stawiam. Okrucieństwo tamtego okresu mojego życia przejawiało się choćby w oczekiwaniu, żeby najpierw umarła ciocia, a potem dziadek Antoni. Oboje byli starzy, oboje zabierali miejsce. Tak się na to na wsi patrzyło i raczej nie stanowiłam w tej sprawie wyjątku.
W latach siedemdziesiątych ciocia zachorowała na raka wargi. Kilka tygodni spędziła w szpitalu w Szczecinie, ale to jej nie wyleczyło. Cierpiała bardzo, a w tamtych czasach na wsi do walki z bólem służyły głównie słynne „tabletki z krzyżykiem”, nie można więc było jakoś specjalnie pomóc. Ciocia zmarła, gdy miałam jedenaście lat. Przed śmiercią bardzo prosiła, żeby wynieść ją trochę na słońce, ale tego nie zrobiono, bo był sierpień, żniwa w pełni i nikt nie miał czasu na takie fanaberie. Kiedy weszłam do pokoju, wydało mi się, że ciocia tak jakoś dziwnie wygląda. Okazało się, że właśnie zmarła. Nie poszłam na jej pogrzeb, bo walczyłam z jedną z pierwszych w moim życiu migren. Bardzo szybko odczułam jednak brak cioci Broni, płakałam i bardzo żałowałam mojego zachowania w stosunku do niej. Jej tak trudne życie jest dla mnie nie do pojęcia. Tyle niezasłużonej krzywdy i bólu. Także odejście w cierpieniu. Za co to wszystko? Mam takie marzenie, że kiedy znajdę się po tamtej stronie, to będzie jedno z pierwszych pytań, jakie zadam Bogu.

Książka jest również dostępna w formie audiobooka – https://audioteka.com/pl/audiobook/sto-obrazkow-z-zycia

Pełna recenzja książki – https://wydawnictwo-silvarerum.eu/sto-obrazkow-z-zycia-anny-neumann-jako-nowe-otwarcie-kobiecego-zycia-recenzja/ 

(pewu)

sto Przechwytywanie

You may also like...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Current ye@r *