„Nocny Łącznik”- czyli o łączeniu psychoterapii indywidualnej i rodzinnej. I dlaczego problem dziecka jest problemem rodziny. Autorski model pracy terapeutycznej (*).
Przed laty, w ramach prowadzonej praktyki ambulatoryjnej, coraz częściej zdarzało mi się pracować z rodzinami, które szukały pomocy dla swoich dzieci z powodu występujących lęków nocnych i zaburzeń snu. Zgłaszane zaburzenia snu polegały na tym, że dzieci nie mogły zasnąć same lub wybudzały się w nocy z lękiem i domagały się obecności któregoś z rodziców. W sytuacji trudności z zasypianiem potrzebowały fizycznej bliskości rodziców, przychodziły do ich łóżka lub wołały rodziców do siebie. W przypadkach samodzielnego zasypiania dziecka nocne wybudzanie się miało zwykle miejsce w godzinach między pierwszą a czwartą w nocy. Niekiedy wybudzaniu się towarzyszyło doświadczane przez dzieci uczucie duszności. Opisane sytuacje dotyczyły dzieci w wieku od 7. do 12. roku życia. Pojawienie się objawów poprzedzał zwykle wieloletni okres samodzielnego i bezproblemowego spania dzieci w swoich pokojach. W przypadkach zgłaszanego lęku nocnego i zaburzeń snu u dzieci prowadziłam terapię rodzinną w paradygmacie systemowym oraz terapię indywidualną dziecka w podejściu behawioralno-poznawczym. Analizując problem z perspektywy rodzinnej, wyodrębniłam trzy rodzaje sytuacji rodzinnych, w których występował zgłaszany przez dzieci lęk oraz zaburzenia snu: zmianę struktury rodziny, zmianę miejsca zamieszkania oraz sytuacje nietypowe.
Zmiany w życiu rodziny
– Zmiana struktury rodziny to jedna z częściej występujących sytuacji rodzinnych, z którymi pracowałam. Zmiana struktury rodziny spowodowana była zwykle rozwodem lub separacją rodziców. Tego typu przyczyny zmian w strukturze rodziny niewątpliwie mogły przyczyniać się do frustracji lub deprywacji zaspokojenia potrzeby bezpieczeństwa, a tym samym do zaburzenia poczucia bezpieczeństwa. W niektórych rodzinach zmiana struktury obejmowała również rekonstrukcję rodziny, polegającą na związaniu się jednego z rodziców z nowym partnerem. Dla dziecka — w przypadku nowego związku jednego z rodziców, pod którego opieką dziecko pozostawało — sytuacja ta mogła, stanowić źródło różnych trudności emocjonalnych, m.in. dotyczących konfliktu lojalności wobec rodziców, relacji z nowym partnerem czy lęku o swoją pozycję w nowej rodzinie. Niejednokrotnie zmiana struktury rodziny wiązała się również ze zmianą miejsca zamieszkania.
– Zmiana miejsca zamieszkania stanowiła drugą sytuację rodzinną, poprzedzającą wystąpienie lęku nocnego i zaburzeń snu. Wyodrębnienie tego typu sytuacji, które miało miejsce w trzech rodzinach, traktuję jako sytuację niezależną oraz niezwiązaną ze zmianą struktury rodziny. Zmiana miejsca zamieszkania zwykle dotyczyła przeprowadzenia się rodziny do większego mieszkania lub domu. Przed przeprowadzką dzieci zasypiały bez problemów oraz spały same w oddzielnym pokoju.
– Sytuacje nietypowe występowały w rodzinach, w których życiu nie zaszły opisane powyżej zmiany, tzn. zmiana struktury rodziny czy zmiana miejsca zamieszkania, a rozmowy z rodzicami, z dzieckiem, nie wykazywały na istnienie wyraźnie uchwytnych czynników, co do których można by postawić hipotezę o ich spustowym charakterze, czyli czynników bezpośrednio wywołujących problemy ze snem.
Pracowałam w ten sposób z kilkudziesięcioma dziećmi i rodzinami. Model pracy opracowałam więc w oparciu o praktykę terapeutyczną.
Dylematy diagnostyczne
Lęki nocne zgłaszane przez dzieci i związane z nimi zaburzenia snu, trudno było jednoznacznie zakwalifikować do określonej kategorii diagnostycznej w ramach obowiązującej wówczas klasyfikacji ICD-10, ponieważ tego typu zaburzenia nie są bowiem w niej opisane [1]. Kategorie dotyczące zaburzeń okresu rozwojowego, tzn. „zaburzenia zachowania i emocji rozpoczynające się zwykle w dzieciństwie i wieku młodzieńczym”, nie zawierają opisu omawianego lęku nocnego. Opis zgłaszanych objawów mógłby nasuwać przypuszczenie o separacyjnym podłożu zaburzeń. Jednakże dzieci z zaburzeniami lękowymi, z którymi pracowałam, nie spełniały wymaganych kryteriów lęku przed separacją. Lęk przed separacją w dzieciństwie, czyli lęk przed rozstaniem, można rozpatrywać jako lęk rozwojowy, który powstaje w dzieciństwie, czyli związany jest z wczesnym okresem życia dziecka. W zachowaniach dzieci uwzględniać należy kontekst rozwojowy i w tym kontekście różnicować specyficzne dla wieku funkcjonowanie z zaburzeniami okresu rozwojowego. Dziecięcy, specyficzny dla fazy rozwoju lęk separacyjny, różni od zaburzeń lękowych znaczne nasilenie, nadmiernie długie utrzymywanie się, współwystępowanie trudności utrudniających funkcjonowanie [1]. Dzieci, z którymi pracowałam, nie spełniały kryteriów lęku separacyjnego, gdyż dzieci nie zamartwiały się o bliskie osoby. Nie obawiały się też dramatycznych zdarzeń, chętnie chodziły do szkoły, nie przejawiały utrwalonej niechęci kładzenia się spać, gdyż we wcześniejszym okresie zasypiały i spały same bez zakłóceń, bez problemu zostawały same w domu w ciągu dnia, nie zgłaszały koszmarów sennych, nie przejawiały distresu (cierpienia, zmartwienia) w sytuacji rozstania z osobami znaczącymi. Nie przejawiały również objawów typowych dla zaburzeń lękowych w postaci fobii, czyli lęku zogniskowanego na różnych przedmiotach i sytuacjach [1]. Opisywane zaburzenie były bliskie kryteriom diagnostycznym lęków w postaci fobii, gdyż dzieci doświadczały takich objawów jak uczucie duszności, a doznania te występowały wyłącznie w określonej sytuacji, to jednak nie odczuwały one lęku antycypacyjnego i napięcia emocjonalnego czy dyskomfortu psychicznego w trakcie omawiania oraz wizualizacji sytuacji wywołujących lęk. Dzieci o sytuacji wywołującej lęk rozmawiały spokojnie, prezentując często duży dystans, a nawet poczucie humoru związane ze zgłaszanym nocnym lękiem. Nie widziały też problemu w tym, że nie mogą zasnąć lub budzą się w nocy bez bliskiej obecności rodzica. Zaburzenia lękowe i snu u dzieci, zgłaszane przez rodziny, nie spełniały również kryteriów zaburzeń snu opisanych w kategorii: „zespoły behawioralne związane z zaburzeniami fizjologicznymi i czynnikami fizycznymi” [1].
Zaburzeń zgłaszanych przez dzieci nie można zakwalifikować do nieorganicznych zaburzeń snu, gdyż nie spełniały kryteriów zarówno kategorii: „bezsenność nieorganiczna”, jak i kategorii: „lęki nocne” [1].
Dzieci, z którymi pracowałam, nie zgłaszały skarg na trudności w zaśnięciu czy złą jakość snu, a częstotliwość występowania ich zaburzeń zależna była od fizycznej dostępności jednego lub obojga rodziców. Dzieci nie martwiły się z powodu skutków zaburzonego snu, a przerwany sen nie wywoływał napięcia i nie zakłócał normalnego funkcjonowania w ciągu dnia. Zaburzenia moich pacjentów nie spełniały również kryteriów w kategorii: „lęki nocne”. Lęki nocne to epizody skrajnie nasilonego, panicznego lęku z krzykiem, pobudzeniem ruchowym i układu autonomicznego. Chory nie reaguje na próby uspokojenia, jest zdezorientowany, zwykle nie pamięta przebytego epizodu [1]. Moi pacjenci nie skarżyli się również na koszmary senne.
Rodzaj zgłaszanych problemów przez rodziców można by zakwalifikować do kategorii: „czynniki wpływające na stan zdrowia i kontakt ze służbą zdrowia” (Z00-Z98), a w jej ramach do kategorii: „inne problemy związane z najbliższą rodziną, łącznie z okolicznościami rodzinnymi” (Z63) [1]. Znamienny był fakt, że w przypadku rodzin pełnych na pierwsze spotkanie zgłaszali się oboje rodzice z dzieckiem, co pozwala postawić wstępną hipotezę, że być może przewidywali lub dostrzegali rodzinny kontekst zaburzeń ich dziecka [2, 3].
Metody i techniki pracy terapeutycznej
W przypadkach rodzin zgłaszających się z dzieckiem z powodu lęku nocnego oraz związanych z lękiem zaburzeń snu prowadziłam terapię rodzinną w paradygmacie systemowym oraz terapię indywidualną dziecka w podejściu behawioralno-poznawczym, paradygmat systemowy oraz poznawczo-behawioralny to podejścia teoretyczne, z których terapeuci korzystają prowadząc psychoterapię. W ramach terapii behawioralno-poznawczej dziecka, stosowaną techniką był trening relaksacyjny oraz systematyczna desensytyzacja [4]. Systematyczna desensytyzacja inaczej odwrażliwianie to proces terapeutyczny polegający na redukowaniu reakcji lękowych poprzez ich stopniowa ekspozycję w stanie relaksacji pacjenta. Większość pacjentów dziecięco-młodzieżowych, ze względu na rozwojową podatność na uleganie sugestii, dość szybko odczuwała poczucie rozluźnienia mięśniowego oraz odprężenie emocjonalne. Po uzyskanej przez dziecko zdolności do odczuwania odprężenia, stopniowo wprowadzałam wyobrażenia związane z objawem, czyli — z nocą i snem. Wyobrażenia te od początku ekspozycji nie wywoływały u dzieci silnych emocji. O braku silnych emocji, związanych z wyobrażaniem sobie sytuacji wywołujących lęk, wspominałam wcześniej, dzieląc się wątpliwościami diagnostycznymi, rozważając zaburzenia lękowe w postaci fobii. Praca z dzieckiem polegająca na relaksacji i desensytyzacji stanowiła emocjonalne przygotowanie go do samodzielnego spania.
W pracy terapeutycznej z rodziną stosowałam podejście systemowe, w ramach którego stawiałam hipotezy, związane zarówno z fazą życia rodziny, jak i z jej specyficzną sytuacją. W przypadku koncentrowania się na fazach życia rodziny, brałam pod uwagę głównie rodziny z dzieckiem w wieku szkolnym oraz w wieku dorastania [6, 7, 8]. Rozpatrywałam ich trudności lub/i problemy, dotyczące:
- podziału obowiązków rodziców związanych z wychowaniem i nauką szkolną dziecka,
- naturalnego rozluźnienia więzi matki z dzieckiem (szczególnie, gdy dziecko nie uczęszczało wcześniej do przedszkola),
- nawiązania przez dziecko kontaktu z nowym systemem, jakim jest szkoła,
- powrotu matki do aktywności zawodowej,
- przystosowania się rodziny do procesu dorastania dzieci oraz ich odejścia,
- stopniowego przygotowywania się rodziny do fazy pustego gniazda.
Analizując specyficzną sytuację każdej z rodzin, w większości przypadków koncentrowałam się na: zasadach regulujących funkcjonowanie systemu rodzinnego, komunikacji w rodzinie, m.in. przyzwalaniu rodziców na wyrażanie tzw. negatywnych emocji przez dziecko, relacjach emocjonalnych między członkami rodziny, zmianie relacji małżeńskich.
Wprowadzenie symbolicznego rekwizytu — „nocny łącznik”
Inspiracją do wprowadzenia symbolicznego rekwizytu, który nazwałam „nocny łącznik” były początki pracy z rodzinami i ich dziećmi, zgłaszającymi lęk nocny oraz zaburzenia snu. Lęki nocne przejawiały się tym, że dziecko zwykle budziło się w nocy i przywoływało rodziców do swojego łóżka lub przychodziło do sypialni rodziców, mówiąc, że boi się spać samo. W obu przypadkach, zarówno wówczas, gdy rodzice przychodzili do pokoju dziecka, jak i wówczas gdy dziecko przychodziło do sypialni rodziców efekt był taki sam, tzn. rodzice i dziecko spali razem. Rzadsze były przypadki, w których dziecko zgłaszało problemy z zaśnięciem i prosiło o zasypianie razem z rodzicami. Natomiast we wszystkich przypadkach, przed pojawieniem się zaburzeń lękowych, przez kilka lat dzieci bez problemów same zasypiały oraz przesypiały całą noc. We wszystkich przypadkach problem dostrzegali — i chcieli zmienić rodzice, natomiast dzieci nie widziały problemu w tym, że nie mogą zasnąć same lub budzą się w nocy z poczuciem lęku. Niekiedy dzieci wręcz zgłaszały zadowolenie z efektów, jakie osiągały w związku z objawami. We wszystkich rodzinach rodzice spełniali oczekiwanie dziecka i spali razem z nim, co powodowało, że z chwilą odczucia ich bliskości fizycznej, lęk u dziecka ustępował i przesypiało ono noc bez zakłóceń.
Idea „nocnego łącznika”
Opisane sytuacje stały się inspiracją do szukania rozwiązania, które dawałoby dziecku poczucie bezpieczeństwa oraz pozwoliło zachować emocjonalną bliskość z rodzicami, przy jednoczesnej zachowanej fizycznej odległości. Przyjęłam hipotezę, że bliskość psychiczna, przy zachowanym dystansie fizycznym, może dziecku dawać poczucie więzi. Szukając odpowiedniej formy sprawdzenia tej hipotezy, uwzględniałam możliwości rozwojowe dzieci, szczególnie w zakresie myślenia abstrakcyjnego i rozumienia znaczeń symbolicznych. Pracowałam z dziećmi w wieku od 7 do 12 lat, ten okres życia cechuje faza myślenia konkretnego. Oznacza to, że wprowadzona w terapii forma symbolicznej więzi powinna jednocześnie być konkretnym rekwizytem.
Przejawem więzi mogło więc być jednoczesne symboliczne połączenie oraz konkretne „związanie”. Pojęcia więzi i przywiązania mają przypisane określone znaczenia w teoriach przywiązania, opracowanych m.in. przez takich autorów, jak Bowlby, Ainsworth czy Schaffer, opisujących wczesnodziecięce relacje dzieci z osobami znaczącymi [4].
Dla celów prowadzonej terapii lęku nocnego, określenie „przywiązanie” stosuję w rozumieniu konkretnym jako „połączenie” czy „powiązanie”, co oznaczać może dosłownie „związanie”, np. za pomocą liny lub sznurka. Dlatego też, jako rekwizyty służące do „nocnego połączenia” i „powiązania” dziecka z rodzicami, proponowałam sznurki lub linki. Tak też powstała idea „nocnego łącznika”. Rekwizyt ten wprowadzany był zwykle podczas drugiej lub trzeciej sesji terapii rodzinnej, po wcześniej przeprowadzonej z dzieckiem systematycznej desensytyzacji. W trakcie pierwszych kilku sesji pracowałam z dzieckiem stosując desensytyzację, która dotyczyła wizualizacji samodzielnego spania. Zwykle po dwóch – trzech sesjach terapii rodzinnej dziecko wyrażało zgodę na samodzielne spanie. Informacje o wprowadzeniu rekwizytu, i nazwaniu go „nocnym łącznikiem”, przekazywałam rodzicom i dziecku w formie zadania. Rodzina była informowana, że wprowadzony zostanie „nocny łącznik” między dzieckiem i rodzicami, który pozwoli dziecku być w kontakcie z nimi, w każdej chwili, gdy tego zapragnie, ale bez zmiany miejsca, tzn. bez przychodzenia rodziców do pokoju dziecka lub dziecka do sypialni rodziców. Informacja o wprowadzani „nocnego łącznika” przekazywana była jako propozycja w formie zadania do wykonania zarówno dla rodziców, jak i dziecka. Propozycja stosowania „połączenia” za pomocą sznurka zwykle wywoływała pozytywne zaskoczenie rodziny i nie zdarzyło się, aby budziła niechęć czy sceptycyzm.
Zawieranie kontraktu przy wprowadzaniu „ nocnego łącznika”
„Nocny łącznik” przydzielany był rodzicom na przemian, tzn. w jedną noc był w rękach matki, a w drugą noc w rękach ojca. Rodzice, na zmianę, przywiązywali sobie jeden koniec sznurka do palca ręki lub nadgarstka, natomiast drugi koniec sznurka dziecko przywiązywało do swojego łóżka lub szafki nocnej, w taki sposób, aby był on w zasięgu ręki. Dzieciom nie proponowałam przywiązywania sznurka do palca ręki z trzech powodów: pierwszy powód to względy bezpieczeństwa, drugi powód uwzględniał komfort spania dziecka, a trzeci powód — to założenie, że dziecko miało sięgać po sznurek, czyli po kontakt z rodzicami wówczas, kiedy poczuje potrzebę i chęć takiego kontaktu, a nie być do nich przywiązane. Natomiast przywiązanie sznurka do ręki matki lub ojca konieczne było dlatego, aby mogli oni zareagować, czując „milczące wołanie” dziecka, czyli szarpnięcia za sznurek. Zadanie rodziców polegało na odpowiedzeniu dziecku, poprzez pociągnięcie za linkę określoną ilość razy, która wcześniej została z dzieckiem ustalona. Stosowaniu „nocnego łącznika”, towarzyszyło wprowadzanie w ciągu dnia atrakcyjnych zajęć dla dziecka, jako nagrody za wykonanie zadania. Atrakcyjność wprowadzanych zajęć zwykle polegała na spędzaniu czasu wspólnie z jednym lub obojgiem rodziców. Rodzaj zajęć oraz sposób ich realizacji omawiane były na sesji rodzinnej. Przyjęłam hipotezę, że mobilizacją do wykonania zadania przez rodziców będzie ustąpienie objawów, co spowoduje, że zarówno rodzice, jak i dziecko spędzą noc bez zmiany miejsca. Praktyka kliniczna potwierdziła tę hipotezę, gdyż z kilkudziesięciu rodzin, z którymi w ten sposób pracowałam, tylko w pięciu przypadkach rodzice nie dotrzymali kontraktu i czasowo odstąpili od wykonania zadania, co skutkowało nawrotem objawów u dziecka. Ponowne wystąpienie objawów motywowało rodziców do szybkiego powrotu do zawartego kontraktu. Natomiast dzieci we wszystkich przypadkach przestrzegały kontrakt, pociągając za sznurek i nie przywołując rodziców do siebie oraz nie przychodząc do ich łóżka. We wszystkich rodzinach, od momentu wprowadzenia „nocnego łącznika”, dzieci spały w swoich łóżkach. W przypadku większości rodzin stosowanie rekwizytu trwało kilka tygodni, po czym dzieci spały samodzielnie bez korzystania ze sznurka, natomiast terapia rodzinna była kontynuowana i trwała zwykle od sześciu do dziesięciu miesięcy.
Strategiczne funkcje „nocnego łącznika”
Przyjęłam następujące hipotezy dotyczące strategicznych funkcji „nocnego łącznika”:
- Zachowana zostaje więź emocjonalna z rodzicami, przy braku bliskości fizycznej. Kształtowanie tego typu więzi może pełnić funkcję modelującą relację dziecko –rodzice, w fazie rodziny z dorastającym dzieckiem oraz fazie pustego gniazda.
- Zachowanej więzi towarzyszy dystans, niezbędny dla przebiegu separacji. Bez poczucia bliskości emocjonalnej z jednoczesnym przyzwoleniem na oddalenie, trudne lub niemożliwe jest doświadczanie przez dziecko separacji od rodziców.
- Przerwana zostaje funkcja podtrzymująca objawy, jaką było spełnianie oczekiwań dziecka, tzn. spanie razem z rodzicami.
- Rodzice są „dostępni”, gdy dziecko tego potrzebuje. W ten sposób modelowane są relacje typowe dla fazy rodziny z dzieckiem dorastającym. W procesie terapii modelowanie to przebiega na zakontraktowanych przez rodzinę warunkach.
- Zaangażowanie rodziców i zawarcie kontraktu zakładającego równy udział w eksperymencie zarówno matki, jak i ojca, jest sytuacją modelującą zmiany relacji z dzieckiem.
- Propozycja zastosowania „łącznika” jest sytuacją zaplanowaną i dokładnie określoną przez terapeutę, co wzmacnia poczucie bezpieczeństwa zarówno dziecka, jak i rodziców.
Podsumowanie
Podsumowując, chciałabym skupić się nad wybranymi procesami, które były weryfikowane hipotetycznie i korygowane terapeutycznie. Praca terapeutyczna koncentrowała się na fazie życia rodziny, komunikacji oraz relacjach rodzicielskich. Rodzina z perspektywy rozwojowej dziecka funkcjonowała na granicy dwóch faz, tzn. fazy jego późnego dzieciństwa (wiek szkolny) oraz fazy adolescencji (wiek dorastania). Jest to okres cyklu życia rodziny, w którym nastolatek podejmuje nowe zadania rozwojowe, przygotowując się do przechodzenia z roli dziecka do roli dorosłego. Dla rodziców jest to czas wielu trudnych zmian, polegających m.in. na zmianie w podsystemie rodzic-dziecko, oznaczających osłabienie koalicji z dzieckiem, wzmocnienie diady rodzicielskiej z równoczesnym rozluźnieniem granic podsystemu rodziców. Zmiany w podsystemach są konieczne, aby umożliwić dziecku zachowanie prawa do zależności, kiedy tego potrzebuje, przy jednoczesnym przyzwoleniu na separację, indywiduację i autonomię. Jest to także faza zmian w podsystemie małżeńskim, związana z przewidzianym oddalaniem się dziecka i perspektywą „pustego gniazda”. Model pracy terapeutycznej z każdą rodziną był podobny, tzn. po pierwszej sesji diagnostyczno-konsultacyjnej proponowana była dziecku desensytyzacja związana z wizualizacją nocy i snu, a następnie w ramach terapeutycznej sesji rodzinnej wprowadzany był „nocny łącznik” i zawierany kontrakt dotyczący jego stosowania. Obserwowałam wyjątkową skuteczność działania „nocnego łącznika”, po którego wprowadzeniu, dzieci pomimo że początkowo sporadycznie wybudzały się w nocy, respektując kontrakt — przesypiały noc w swoich łóżkach. W większości przypadków po kilku tygodniach, „łącznik” przestawał być używany, a dzieci przesypiały noc bez zakłóceń. W tym czasie kontynuowana była systemowa terapia rodzinna, której czas trwania, a także liczba i rodzaj weryfikowanych hipotez, dostosowany był do potrzeb i problemów rodziny.
Chcę podkreślić, że idea „nocnego łącznika” nie jest „instrukcją obsługi człowieka” bo sam rekwizyt nie spełni swojej funkcji bez systematycznej desensytyzacji i procesu terapii rodzinnej.
Nasuwa się pytanie o udział czynników, dzięki którym możliwe było osiągnięcie leczniczego efektu. W badaniach poświęconych czynnikom leczącym w psychoterapii wyróżnia się czynniki swoiste oraz nieswoiste [9]. Do pierwszej grupy, czyli czynników swoistych, zalicza się podejścia teoretyczne i techniki psychoterapii. Do drugiej grupy czynników, określanych jako nieswoiste, zalicza się przede wszystkim relację terapeutyczną, dającą pacjentom poczucie bezpieczeństwa i oparcia. Jak podkreślają autorzy, warunkiem efektywności każdej terapii oraz skuteczności czynników swoistych jest udział czynników nieswoistych [10].
Małgorzata Talarczyk
(*) Tekst jest skróconą wersją artykułu: „Lęk nocny i zaburzenia snu u dzieci – model pracy terapeutycznej z dzieckiem i rodzicami”. Kwartalnik Psychoterapia, 2009 nr 4 s. 37-53.
Piśmiennictwo
- Klasyfikacja zaburzeń psychicznych i zaburzeń zachowania ICD-10. Kraków-Warszawa: Uniwersyteckie Wydawnictwo Medyczne „Vesalius”, Instytut Psychiatrii i Neurologii; 2000.
- Talarczyk M. Lęk nocy i zaburzenia snu u dzieci – model pracy terapeutycznej dzieckiem i rodzicami. Psychoterapia 2009 Nr 4 s. 37-53.
- Talarczyk M. Terapia indywidualna i rodzinna w pracy z dziećmi z lękiem nocnym. Psychiatria i Psychologia Kliniczna 2014 Nr 2 s. 122-126
- Józefik B, Iniewicz G. Koncepcja przywiązania. Od teorii do praktyki klinicznej. Kraków: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego; 2008.
- Bryńska A. Psychoterapia behawioralno-poznawcza. W: Namysłowska I, red. Psychiatria dzieci i młodzieży. Warszawa: Wydawnictwo Lekarski PZWL; 2004.
- Józefik B. Terapia rodzin. W: Namysłowska I, red. Psychiatria dzieci i młodzieży. Warszawa: Wydawnictwo Lekarski PZWL; 2004.
- Namysłowska I. Późne dzieciństwo — wiek szkolny. W: Namysłowska I, red. Psychiatria dzieci i młodzieży. Warszawa: Wydawnictwo Lekarski PZWL; 2004.
- Namysłowska I. Adolescencja — wiek dorastania. W: Namysłowska I, red. Psychiatria dzieci i młodzieży. Warszawa: Wydawnictwo Lekarski PZWL; 2004.
- Bomba J. Integracja leczenia — próba syntezy. W: Namysłowska I, red. Psychiatria dzieci i młodzieży. Warszawa: Wydawnictwo Lekarski PZWL; 2004.
- Czabała J.C. Czynniki leczące w psychoterapii. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN; 2006
Polecamy:
https://wydawnictwo-silvarerum.eu/produkt/m-talarczyk-psyche-ksiazka-poetycka/
https://wydawnictwo-silvarerum.eu/produkt/m-talarczyk-trzy-swiaty-z-perspektywy-psychoterapeuty/
https://wydawnictwo-silvarerum.eu/produkt/malgorzata-talarczyk-anorexia-nervosa-w-sieci-pulapek/