To co przed świętami Bożego Narodzenia działo się w urzędach pocztowych, jest trudne do opisania. Przykładowo – 20 grudnia na poczcie w Poznaniu na osiedlu Przyjaźni w kolejce o godzinie 19.30 stały 22 osoby. Pracownice dwoiły się i troiły, ale i tak nie były w stanie nadążyć.
Spytaliśmy, dlaczego przed świętami, kiedy wiadomo, że będzie większy ruch, Poczta Polska nie wprowadza dodatkowej obsługi? Tak dopasowanej liczbowo, by była adekwatna do zapotrzebowania?
– Dziękujemy za ten sygnał. Staramy się zwiększać obsadę w placówkach w czasie szczytu przedświątecznego. Dostosowujemy obsadę pracowników do potrzeb klientów i uwzględniamy wszystkie sygnały o potrzebie wprowadzenia usprawnień. W dniu, o który Pani pyta stanowiska w placówce były obsadzone, a pracownicy na bieżąco obsługiwali klientów. Faktycznie czas oczekiwania był wydłużony ale wynikało to m.in. z faktu dostarczenia przyjęcia przesyłek przez dwóch nadawców masowych. Bardzo przepraszam za te niedogodności – poinformował Zbigniew Baranowski, rzecznik prasowy Poczty Polskiej S.A.
Nasz komentarz
W okresie przedświątecznym na pocztach panuje tradycyjny tłok i ścisk. Od lat wiadomo, że klienci wysyłają paczki i listy w ostatniej chwili. To polska tradycja, a wiedza na jej temat mogłaby pozwolić na odpowiednie przygotowanie się do tego czasu. Jednak poczta równie tradycyjnie stara się nie dostrzegać problemu. A wystarczyłoby przeszkolić odpowiednią liczbę pracowników pozostających w gotowości do podjęcia zatrudnienia w okresach, kiedy byłoby to jak najbardziej pożądane i uruchomić dodatkowe okienka. I problem by się rozwiązał.
(wal)