Dr J. Plak-Warecka. Trudno tak razem być nam ze sobą… Dlaczego się rozwodzimy?

Rozmawiamy z dr Joanną Plak-Warecką o tym, jak trudna jest miłość i życie we dwoje. 

  • Z roku na rok rośnie liczba pozwów rozwodowych. W roku 2023 takich wpłynęło do polskich sądów prawie 81 tysięcy, czyli o 3 proc. więcej niż przed rokiem i to stała tendencja od lat. Najwięcej wniosków złożono w Warszawie, potem plasuje się Poznań, Gdańsk i Kraków, przy czym różnica między wnioskami rozwodowymi ze stolicy a z Krakowa jest spora, bo Kraków ma połowę tego co Warszawa[1]. A dla nas wnioski są takie, że w wielkim mieście łatwiej o rozwód, a jak ktoś zamieszka w stolicy, to powinien chuchać i dmuchać na swoje małżeństwo. Co takiego tkwi w wielkomiejskim stylu życia, że nie sprzyja trwałości małżeńskiej?

Wielkie miasta to także większe możliwości. Na poznanie kogoś do związku, ale także do romansu. Duża liczba mieszkańców sprzyja anonimowości i łatwiej ukryć fakt, że ktoś prowadzi podwójne życie. Wielkie miasta to także duże tempo życia, stres związany z codziennym funkcjonowaniem, cenami, problemami. Zdarza się, że młode małżeństwa przeprowadzają się do wielkich miast w nadziei na lepsze życie i ta decyzja okazuje się błędna. Oddalają się od siebie, nie mają możliwości wspólnej celebracji czasu, bo pochłania je walka o lepsze warunki życia. Stają do konkurencji o ciekawszą pracę, wyższe zarobki. Apetyt rośnie w miarę jedzenia i materia przesłania wartości rodzinne. W wielkich miastach kobiet jest więcej niż mężczyzn. Dodatkowo są one dobrze wykształcone, dobrze zarabiają i tego samego oczekują od mężczyzn. Wiele z nich nie ma skrupułów, by sięgnąć po swój ideał, nawet jeśli jest on żonaty. W wielkich miastach łatwiej także zweryfikować niewierność współmałżonka korzystając z usług detektywistycznych lub testerek wierności, które mają za zadanie zaaranżować spotkanie z obiektem i sprowokować go do zachowań, które mogą zostać wykorzystane przy rozprawie rozwodowej. Z reguły chodzi o doprowadzenie do sytuacji intymnej i otrzymania propozycji seksu, chociaż scenariusz takiego spotkania jest uzgadniany z zamawiającym usługę i może obejmować inne działania. Dla niektórych powodem do rozstania jest także mikrozdrada, czyli przyłapanie partnera na flirtowaniu z inną osobą. Nie doszło do zdrady fizycznej, ale potencjalnie był taki zamiar.

  • Mieszkańcy wsi rozwodzą się rzadziej. Do czynników kulturowych, związanych z tradycją i religią, dołączają się takie jak troska o gospodarstwo, pojmowane jako dziedzictwo. Panuje też przekonanie, chyba nadal głęboko zakorzenione w mentalności wiejskiej, że „choćby pił, choćby bił, żeby był”. A przecież przemoc domowa na wsi stanowi poważny problem, na co wskazują nie tylko statystyki, ale i przekaz kulturowy, np. serial „Ranczo” gdzie kwestie związane z biciem dzieci oraz żony przez pijanych mężów-rolników to stały motyw całego serialu. Dlaczego zatem bite żony polskich rolników jakoś nie chcą się rozwodzić?

Bite żony często nie chcą się rozwodzić. I nie dotyczy to tylko partnerek rolników. Chociaż faktycznie na terenach wiejskich ciężej znaleźć pomoc i odejść od przemocowego partnera. Takie kobiety są z reguły zastraszone, mają niskie poczucie wartości, są przekonane że bez męża nic nie osiągną. W wielu przypadkach mąż jest jedynym żywicielem rodziny, więc dochodzą kwestie ekonomiczne. Część była wychowana w przekonaniu, że dla kobiety największym sukcesem jest posiadanie męża i dzieci. I że przy tym mężu należy trwać. W wielu przypadkach powielają schematy wyniesione z domu rodzinnego, gdzie również była obecna przemoc. Należy podkreślić, że agresja jest często powiązana z nadużywaniem alkoholu i dotyczy nie tylko żony, ale również dzieci. Kobiety się na to godzą, bo nie widzą alternatyw dla siebie. Podają argumenty, że „nie mają dokąd pójść”. Usprawiedliwiają swojego oprawcę, że on na co dzień jest dobry, tylko po alkoholu głupieje. Mówią, że są mąż jest troskliwym ojcem i kocha dzieci. Takie kobiety mają niewielkie oczekiwania i wystarczą im drobne gesty, żeby poczuły się lepiej. Niektóre dają sobie wmówić, że same są przyczyną agresji męża i prowokują go do takich zachowań. W szczególnie trudnej sytuacji są kobiety, które mąż odseparował od rodziny, znajomych i nie mają nikogo oprócz niego. Takie sytuacje zdarzają się jednak częściej w miastach.

  • Przy tematyce przemocy domowej nie sposób nie poruszyć dosyć drażliwego tematu, mianowicie roli Kościoła jako instytucji, mającej na wsiach spore poważanie, która jednak postuluje trwałość związków małżeńskich nawet w takich sytuacjach… Zamiast próbować zmieniać mentalność męską, wspiera cierpiętnictwo kobiet, zalecając trwanie w takich toksycznych małżeństwach… Tak po ludzku żal mi tych bitych żon polskich rolników…

Z jednej strony postuluje trwałość związków małżeńskich, a z drugiej strony umożliwia wzięcie tzw. „rozwodu kościelnego” osobom, w których przypadku nie ma przesłanek, by go udzielić. Nasuwa się zatem pytanie czy chodzi o wartości i moralność, czy tylko o materię i wpływy? Bo jak zrozumieć sytuację, w której ktoś „ze świecznika” uzyskuje tzw. rozwód kościelny, bo – nazwijmy rzeczy po imieniu – znudziła mu się dotychczasowa żona i dzieci; a z drugiej strony – anonimowe ofiary przemocy są namawiane na trwanie przy swoim oprawcy, bo to jest ich krzyż. Niepojęte. Właśnie z powodu takich sytuacji wiele, zwłaszcza młodych, osób odwraca się od Kościoła po uzyskaniu podstawowych sakramentów, takich jak komunia czy bierzmowanie.

  • Mówi Pani o „rozwodach kościelnych”, ale w prawie kanonicznym takiego pojęcia nie ma… W Kościele katolickim ślub jest sakramentem, z uwagi na przysięgę składaną przed Bogiem, sakramentem, którego nie można unieważnić, istnieje jedynie unieważnienie małżeństwa. Sąd kościelny po przeprowadzeniu postępowania dowodowego jest władny stwierdzić o nieważności danego małżeństwa, czyli o jego nieistnieniu od samego początku[2].

Zgadza się. Termin „rozwód kościelny” funkcjonuje w mowie potocznej, jako że jest to prostsze sformułowanie niż „proces o orzeczenie nieważności małżeństwa kościelnego”. W praktyce Kościół może orzec o nieważności małżeństwa kościelnego z ważnych przesłanek, które zaliczają się do jednej z trzech grup, tj.[3]: przeszkody małżeńskie, wady zgody małżeńskiej oraz braki ze strony formy kanonicznej. Do pierwszej grupy zaliczamy następujące przeszkody: wiek (zawarcie małżeństwa w wieku poniżej 16 lat w przypadku mężczyzn i 14 lat w przypadku kobiet, w Polsce wiek ustalono na 18 lat dla obu płci, a 14-16 lat po dopełnieniu szeregu formalności), impotencja, brak rozwiązania poprzedniego małżeństwa przed wstąpieniem w nowy związek małżeński – bigamia, brak równości religii (brak chrztu jednej ze stron) z wyjątkiem dyspensy dla małżeństw mieszanych, otrzymane święcenia, zawarcie wieczystego ślubu publicznego (wieczysty ślub czystości złożony w instytucie zakonnym), uprowadzenie przyszłego małżonka, występek (zamordowanie współmałżonka własnego lub drugiej strony w celu zawarcia nowego związku małżeńskiego), pokrewieństwo, powinowactwo, przyzwoitość publiczna (zawarcie małżeństwa z córką/synem konkubenta/konkubiny lub z osobą pełniącą rolę matki/ojca w konkubinacie), pokrewieństwo prawne (małżeństwo z przybranym rodzeństwem lub ojczymem/macochą, pasierbem/pasierbicą). Do drugiej grupy zaliczamy: niezdolność konsensualną (niezdolność do podjęcia i wypełnienia istotnych obowiązków małżeńskich z przyczyn natury psychicznej, brak wystarczającego używania rozumu, poważny brak rozeznania oceniającego co do istotnych praw i obowiązków małżeńskich wzajemnie przyjmowanych i przekazywanych), brak wystarczającej wiedzy odnośnie do związku małżeńskiego, błąd co do osoby, błąd co do przymiotu osoby, podstępne wprowadzenie w błąd (np. zatajenie bezpłodności), symulację całkowitą lub częściową (wykluczenie przez minimum jednego z małżonków całego małżeństwa/jego istotnego elementu np. zanegowanie wierności małżeńskiej), warunek (dotyczący przyszłości), przymus i bojaźń.  Do trzeciej grupy zaliczamy: brak uprawnionego świadka urzędowego lub brak świadków zwyczajnych. Najwięcej małżeństw (blisko 95%) zostaje unieważnionych z przesłanek związanych z niezdolnością konsensualną.

  • Niemniej emancypacja kobiet w małżeństwie stała się faktem, to kobiety są stroną częściej wnoszącą pozwy rozwodowe, ale rozwód dotyczy ślubów cywilnych… Suzan Pinker, amerykańska badaczka feminizmu, ubolewała nad zniewieścieniem mężczyzn, którzy nie są w stanie podołać wyzwaniom stawianym głowom rodziny, odpowiedzialności, całego ciężaru związanego z byciem mężem i ojcem, a winą takiego stanu rzeczy obarczała… sfeminizowanie społeczeństwa współczesnego. Bo mężczyźni nie mają męskich wzorów i ciężko im być prawdziwym odpowiedzialnym mężczyzną w tym sfeminizowanym świecie przedszkolanek, nauczycielek od podstawówki do liceum… A to kluczowy wiek dorastania i stawiania się prawdziwym, w najlepszym tego słowa znaczeniu, mężczyzną. Jak to jest z tym feminizmem we współczesnej rodzinie?

Współczesnym mężczyznom ciężko być mężczyznami. Są wobec nich duże oczekiwania, a jednocześnie wielu wychowało się w rodzinach niepełnych, gdzie brakowało męskiego wzorca. Mężczyzna idealny ma być stanowczy, a jednocześnie wrażliwy, dobrze zarabiać i dużo czasu spędzać z rodziną. Te oczekiwania często się wykluczają. Mówi się, że mężczyźni poszukują żon, przypominające im kobiety, z którymi byli związani w dzieciństwie, które wywarły wpływ na ich wychowanie. Nie zawsze są to jednak dobre wzorce. Kiedyś prawdziwy mężczyzna potrafił naprawić domowe sprzęty, auto, zajmował się majsterkowaniem. Obecnie, często kobiety przejmują te role, pozostawiając mężczyznom pole do popisu w kobiecych dziedzinach, np. w kuchni. Niektóre matki wychowują synów na małych księciów, którzy nie potrafią samodzielnie wiele zrobić, a wręcz są przyzwyczajeni do tego, że kobieta im usługuje. To co kiedyś robiła matka, jest oczekiwane od żony. Nawet styl ubierania się, niektórych współczesnych mężczyzn świadczy o dużej inspiracji strojami kobiecymi. Co istotne, z punktu widzenia tematu naszej rozmowy, to panie z reguły podejmują decyzję o rozwodzie. Duży odsetek rozwodów jest inicjowany przez kobiety po 40. roku życia. W większości przypadków są to decyzje przemyślane i poprzedzone wieloma próbami naprawienia związku, w którym ich potrzeby nie były respektowane. Po 40 często rozpoczynają się bilanse życia i chęć zmiany, rozpoczęcia nowego etapu na własnych zasadach, z dbałością o swoje potrzeby. Kobiety rzadziej niż mężczyźni rozwodzą się ponieważ kogoś poznały. One podejmują tę decyzję dla siebie i swojego komfortu życia.

  • Polska ze współczynnikiem rozwodów 1,4 nie sytuuje się na czele europejskich czy pobliskich krajów. Bo przeważają tendencje do rozwodów w krajach takich jak: Ukraina – 2,9, Dania – 2,7, Litwa – 2,7, Łotwa – 2,7, Szwecja – 2,5, Finlandia – 2,4, Luksemburg – 2,3, Gruzja – 2,1, Republika Czeska – 2. Eurostat co roku bada współczynnik rozwodów, czyli to, ile rozwodów przypada na 1000 mieszkańców danego kraju[4]. No to tak najgorzej jednak nie jest… Ale jeśli weźmie się pod uwagę inne dane, czyli liczbę rozwodów na 100 małżeństw, statystyki są inne: Portugalia – 72,2, Luksemburg – 65,5, Hiszpania – 57,6, Dania – 56,6, Finlandia – 56,4, Czechy – 54,1, Holandia – 53,2, Francja – 52,3, Węgry – 44, Ukraina – 43,3, a Polska reprezentuje współczynnik 35,6[5], czyli nie najgorzej. Ale to jednak dane z Eurostatu z 2015 roku. Krzywa rośnie, i to we wszystkich krajach. Od jakich czynników zależą tendencje rozwodowe w poszczególnych państwach? Od polityki rodzinnej czy łatwości w uzyskaniu papierów rozwodowych?

Te decyzje są wypadkową kilku czynników. Przede wszystkim uwarunkowania kulturowe. W niektórych państwach rozwody postrzega się jako normalne zjawisko, ponieważ bazuje się na założeniu, że człowiek nie jest stworzony do monogamii. W innych na przestrzeni lat pojawiały się koncepcje zawierania małżeństwa na czas określony np. na 7 lat, żeby ludzie mogli się po tym czasie rozejść bez zbędnych formalności i problemów. Irańczycy wyznania szyickiego mają możliwość zawierania małżeństw okresowych od kilku dni do kilku lat, jeśli przebywają z daleka od swoich małżonek, np. w związku z udziałem w wojnie. Tutaj rozwody nie są potrzebne. Małżonek wraca do domu i małżeństwo okresowe ustaje. Polityka rodzinna również może mieć wpływ na decyzje o trwałości małżeństwa. Znane są przypadki, w których małżonkowie decydowali się na rozwód, mimo dalszego wspólnego życia, żeby w ten sposób uzyskać większe korzyści finansowe dla siebie (samotny rodzic mógł liczyć na wyższe wsparcie od państwa, niż małżonkowie). Warto również podkreślić, że zmienia się podejście ludzi do wielu spraw, w tym także rodziny. Czasami życie w pojedynkę może być bardziej satysfakcjonujące niż tkwienie w nieudanej relacji. I tu ciekawostka. Mężczyźni częściej decydują się na pozostanie w niesatysfakcjonującym dla nich związku niż kobiety. W ich przypadku posiadanie żony, nawet niespełniającej oczekiwań, często wpływa na życie bardziej pozytywnie niż samotność. U kobiet nie zaobserwowano takich powiązań.

  • Bolączką współczesnych rodzin jest chyba brak czasu dla siebie wzajemnie, na wspólne sprawy, pasje, pogaduchy przy stole… Ludzie żyją pod jednym dachem, ale nie ze sobą, tylko obok siebie. To też nie sprzyja budowaniu więzi…

Szczególnie uwydatniła to pandemia i lockdown. Małżonkowie, którzy do tej pory widywali się jedynie w biegu i w trakcie weekendów, zostali skonfrontowani z koniecznością przebywania ze sobą non stop przez długie miesiące. Wiele małżeństw tego nie przetrwało. Ludzie coraz bardziej są skupieni na sobie. Sztuczna inteligencja, smartfony, social media sprawiły, że coraz trudniej jest nam komunikować się ze sobą w realnym świecie. Rozmowa z drugim człowiekiem jest wymagająca, wiąże się z koniecznością słuchania i reagowania na wypowiedź drugiej osoby. A teraz mało osób potrafi słuchać i nie przerywać. Więcej woli mówić o sobie ignorując potrzebę wypowiedzenia się drugiej osoby. Wiele małżeństw funkcjonuje jak dobrze prosperujące przedsiębiorstwa. Spaja ich materia, pogoń za lepszymi warunkami życia. Są ze sobą, bo razem mogą więcej. Na zewnątrz wyglądają na świetnie zgrany duet, a w czterech ścianach każde zajmuje się swoim życiem i własnymi sprawami. Rodzice nie mają czasu dla dzieci, małżonkowie dla siebie. Dziadkowie często mieszkają w innych miejscowościach i rodzina spotyka się tylko przy okazji świąt, albo i nie. Pozornie mamy wiele technologii zbliżających nas do siebie (np. Internet), ale w rzeczywistości one oddalają i zastępują prawdziwe więzi międzyludzkie.

  • Budowanie relacji i więzi opiera się na porozumieniu. A zrozumienie wzajemne w małżeństwie czy związku to jednak przede wszystkim mówienie tym samym językiem. Chyba sporo problemów rodzi się z niezrozumienia różnic miedzy płciami. Jak statystyczna kobieta mówi do swojego mężczyzny: „Jedźmy na zakupy” – to on myśli, pojedziemy, kupimy, co trzeba, wrócimy. A ona – spędza w sklepach różnych sporo czasu, przeglądając i przechadzając się, dla faceta – bez celu i traci czas. Książka o mężczyznach z Marsa i kobietach z Wenus podbiła świat, przecież nie bez przyczyny. Już od dawna wiadomo, że inaczej jesteśmy zbudowani, inaczej się komunikujemy i postrzegamy świat. To, co dla jednej strony jest oczywiste, dla tej drugiej niekoniecznie, może warto nazywać to, czego pragniemy?

Gary Chapman wyróżnił pięć języków miłości: kontakt fizyczny (przytulanie, okazywanie sobie czułości przez dotyk), czas (wspólne wycieczki, wyjście do kina), słowa (mówienie komplementów, zapewnianie o uczuciu), przysługi (pomoc w pracach domowych) i podarunki (kupowanie upominków). Ludzie używają różnych języków miłości, a czasami używając jednego z nich oczekują od partnera stosowanie innego. Mężczyźni często okazują miłość poprzez przysługi czy podarunki. Kobiety cenią sobie czas i słowa. Dla obu płci istotny jest kontakt fizyczny, o różnym stopniu natężenia. Z tego mogą wynikać nieporozumienia, o których Pani wspomina. Kobieta oczekuje zapewnień o miłości, a jej partner okazuje miłość poprzez umycie jej samochodu, czy wyprowadzenie psa o bardzo wczesnej porze. Podobnie zakupy. Dla wielu mężczyzn jest to horror. Stoją tacy biedni w galeriach handlowych, dosłownie przewieszeni przez barierki i bardzo się nudzą. Ale jednak jadą na te zakupy, bo wiedzą, że jest to istotne dla ich kobiety. W ten sposób okazali jej uczucie, że im na niej zależy. A kobieta może to odczytać jako akt łaski z ich strony i nie docenić tego gestu. Ludzie powinni poświęcić więcej czasu na poznanie języków miłości, którymi się komunikują. Można by było wtedy uniknąć wielu nieporozumień i znacząco polepszyć jakość wspólnego życia. Jednak tu jest potrzebna komunikacja, a właśnie ona szwankuje.

  • Podział obowiązków domowych – trudny orzech do zgryzienia. Czytałam kiedyś na jakimś kobiecym blogu, że kobieta usiłowała skłonić swojego mężczyznę do gotowania. Jest równouprawnienie, dowodziła, a nie tylko baby przy garach. W końcu jej mąż obiecał coś ugotować. Ona zadowolona rozsiadła się przed telewizorem i włączyła sobie film, a tu z kuchni dobiegało bez przerwy – gdzie jest to czy tamto, a jeszcze coś innego. Bałagan, który panował po tej przygodzie kulinarnej, był ponoć nie do opisania. I chociaż blogerka napisała, że dokładnie wie, dlaczego jej mąż tak postąpił, że chodziło o zniechęcenie go do tego gotowania, podziałało, bo nerwy, która owa kobieta straciła na tym mężowskim pichceniu, okazały się niewarte kolejnych eksperymentów.

Uważam, że nic na siłę. Nie ma sensu próba zmiany partnera w osobę, którą nie jest, bo to prosta droga do zakończenia związku. Słyszy się o kobietach, które zakochały się w silnym, niezależnym mężczyźnie i z czasem go bardziej udomowiły, po czym się okazało, że ta wersja nie jest dla nich atrakcyjna i rozwód gotowy. Jest wielu mężczyzn, którzy świetnie gotują i sporo kobiet, które znają się na majsterkowaniu. Jeśli połączą się oni w parę, to czy jest w tym coś złego że funkcjonują wbrew stereotypowemu postrzeganiu ról? Warto dzielić się pracami domowymi, zgodnie z warunkami. Jeśli on nie lubi gotować, to niech pomoże np. w odkurzaniu. Dalej będzie to wsparcie, ale już nie tak wymuszone.

  • Czy lektury książek mogą pomóc w budowaniu relacji w związkach? Jakie tytuły polecałaby Pani do wspólnej lektury?

Mogą, ale jest to kwestia indywidualna. Niektórzy ludzie w ogóle nie lubią czytać i to też trzeba uszanować. Z pewnością wartościową lektura dla pary jest książka „5 języków miłości” G. Chapmana, która wyjaśnia, jak ludzie okazują sobie miłość i że tych sposobów jest kilka. Warto również zaopatrzyć się w grę karcianą „Rozmawiaj.my. Związki”, która ma na celu poprawę komunikacji między partnerami. Jak pisze producent: „Gra opiera się na naprzemiennym zadawaniu pytań, szczerych odpowiedziach i aktywnym słuchaniu. To 50 pytań i zadań, które sprawią, że poznacie się lepiej. Tutaj nie ma żadnych punktów i wygranych. Zwycięzcami jesteście oboje, a nagrodą jest wysokiej jakości czas spędzony razem”[6]. Warte polecenia są również książki prof. Lwa Starowicza, w szczególności „Wszystko da się naprawić” i „Rozmówki małżeńskie” oraz poradniki uznanej psycholożki Katarzyny Miller

  • Psychoterapia dla par to też kolejna tendencja. Kobiety są chyba chętniejsze, by udać się do gabinetu psychoterapeuty – dla faceta to spory problem. Jak go przekonać?

Mężczyźni coraz częściej korzystają ze wsparcia psychologa. Mit faceta macho, który sam radzi sobie z problemami, już nie jest wszechobecny. Mężczyzna musi mieć powód i wizję korzyści z wizyty u terapeuty. Nie może być również do niej przymuszany. Wielu mężczyzn pójdzie na terapię, jeśli mają przekonanie, że od tego zależy trwałość ich relacji, o ile im na niej zależy. Jeśli są przymuszeni do wizyty przez kobietą, a sami nie widzą problemu, będą unikać takiej wizyty, a nawet jeśli się na niej pojawią, zrobią wszystko by podważyć jej zasadność.

  • No, ale przede wszystkim, dlaczego tak trudno być razem?… To tendencja ogólnoświatowa, w tej części globu, w ramach krajów rozwiniętych, stajemy się planetą singli…

Bycie razem wymaga dojrzałości – kompromisów, ustępstw, otwarcia się na drugą osobę i jej potrzeby. W sytuacji gdy coś się psuje – podjęcia trudu, by to naprawić. Bycie razem to zobowiązanie, to wyzbycie się egoizmu na rzecz partnerstwa. A to okazuje się być trudne w społeczeństwach, gdzie liczy się przede wszystkim „JA”. Dużo zależy od stylu przywiązania[7], który przejawia dana osoba. Osoby z bezpiecznym stylem przywiązania będą wchodziły w relacje i dążyły do budowania długotrwałych związków. Nie będzie dla nich również problemem, czasowe życie w pojedynkę. Są to osoby z wysoką samooceną i wysokim poziomem zaufania w relacji. Oferują wsparcie partnerowi i tego samego oczekują w zamian. Potrafią dawać i brać. Nie uwieszają się na partnerze, bo dobrze czują się w swoim towarzystwie. Inne style przywiązania nie rokują już tak dobrze dla stworzenia długotrwałych relacji, w tym małżeńskich. Lękowy styl jest typowy dla osób z niską samooceną i niskim zaufaniem do innych. Dla nich partner jest ważniejszy od nich samych i boją się go stracić. Są zazdrosne, a jednocześnie gotowe wiele poświęcić, by nie stracić partnera. Paradoksalnie to doprowadza do jego utraty. Unikowy styl przywiązania jest charakterystyczny dla osób z wysokim poziomem samooceny i niskim poziomem zaufania do innych. Chcą tworzyć relacje, ale jednocześnie obawiają się bliskości z innymi. Często uciekają w pracę. Nie lubią rozmawiać o problemach, nie potrafią przyjmować wsparcia i dystansują się od innych. Zdezorganizowany styl przywiązania jest typowy dla osób z niskim poczuciem samooceny i wysokim zaufaniem do innych. Nie potrafią one kontrolować emocji i zachowań. Są zbyt szczere, za bardzo ufne i za mocno polegają na innych. Boją się odrzucenia, a przez swoje niestabilne zachowanie często do niego doprowadzają. Jak można się domyśleć, wiele osób przejawia inny styl przywiązania niż bezpieczny, a to sprawia, że trudno być razem.

Dziękuję za rozmowę.

Pytania zadawała P.M. Wiśniewska

 

[1] https://wydarzenia.interia.pl/kraj/news-rosnie-liczba-rozwodow-w-polsce-dwa-miasta-dominuja-nad-resz,nId,7319382#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=chrome, odczyt 27.02.2023

[2] https://www.infor.pl/prawo/rozwody/rozwod-koscielny/5570713,Proces-stwierdzenie-niewaznosci-malzenstwa-mity.html#google_vignette, /29.03.2024/

[3] https://cancellariacanonica.pl/blog/stwierdzenie-niewaznosci-malzenstwa-koscielnego-przeslanki/?gad_source=1&gclid=Cj0KCQjwzZmwBhD8ARIsAH4v1gUuRDYBADztkM4yfvKzcx9L1RrXXnmI6bRq_FX9SPdFKjQLytiQ1zkaAn9wEALw_wcB/ odczyt 29.03.2024

[4] https://akademiarozstania.pl/przyczyny-rozwodow-statystyki-i-najczestsze-powody-rozpadu-malzenstwa/, odczyt 27.02.2024

[5] Ibidem.

[6] https://www.rozmawiaj.my/karty-dla-par/ 27.03.2024

[7] https://www.centrumnowa.pl/style-przywiazania-ogromny-wplyw-na-nasze-zwiazki/ 27.03.2024

Joanna Plak-Warecka, dr nauk humanistycznych w zakresie nauk o polityce, specjalność – polityka społeczna. Absolwentka Instytutu Polityki Społecznej Uniwersytetu Warszawskiego, studiów podyplomowych z zakresu Geriatrii i Opieki Długoterminowej w Medycznym Centrum Kształcenia Podyplomowego Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz studiów podyplomowych z zakresu Public Relations w Badaniach Naukowych w Wyższej Szkole Ekonomii i Innowacji w Lublinie. Specjalizuje się w polityce senioralnej oraz
w ubezpieczeniach społecznych. Realizuje również projekty z zakresu rynku pracy i Life Long Learning. Autorka czterech monografii, ponad 100 artykułów o tematyce społeczno-ekonomicznej, redaktor naukowy dwóch opracowań zbiorowych. Certyfikowany trener i mentor akademicki. Posiada doświadczenie w pracy na rzecz: instytucji badawczych, instytucji szkolnictwa wyższego, instytucji rynku pracy (w tym: w charakterze krajowego koordynatora ds. Europejskich Służb Zatrudnienia – EURES – po stronie KG OHP) oraz organizacji pozarządowych.

fota

You may also like...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Current ye@r *