Rozmawiamy z Magdaleną Tomczyk, architektem, zapaloną brydżystką oraz Sławomirem Janińskim, inżynierem, pasjonatem tanga argentyńskiego i brydża sportowego.
- Jak zaczęła się Wasza przygoda brydżowa? Czy pochodzicie z rodzin o brydżowych tradycjach?
Magda postanowiła namówić mnie, abyśmy wspomogli nasze mózgi poprzez grę w brydża. A jeśli mieliśmy grać, to od słowa do słowa stwierdziliśmy, że powinniśmy coś na temat brydża wiedzieć. I tak trafiliśmy do szkoły brydżowej Jassemów. W rodzinie Magdy grał Tata, nauczył Magdę i jej brata, aby móc grać. U mnie tradycji brydżowych absolutnie brak. Ooo, chwila. Miałem wujka, bardzo mi bliskiego. I on bidulek grał sam ze sobą. Robił rozdania, kolejno licytował i rozgrywał. Patrzyłem na to z mieszanką podziwu i niezrozumienia.
- Czy macie matematyczne wykształcenie, to podobno sprzyja grze w brydża?
Nie mamy wykształcenia matematycznego, ale Magda jest po architekturze, a ja po budownictwie na Politechnice.
- Jaki osiągnęliście najlepszy brydżowy wynik?
Najlepsi byliśmy na początku, gdy nie umiejąc zbyt wiele, graliśmy intuicyjnie. A potem zaczęliśmy poznawać zasady i sukcesy się skończyły – czyli wszystko przed nami.
- Od kiedy gracie razem?
Od początku naszej nauki. Magda, czasami, gdy np. ja nie mam czasu albo choruję, gra z innymi partnerami. Ja nigdy tego nie robię, zwłaszcza, że Magda ma zawsze czas i nie choruje.
- Na ile gra z tym samym partnerem jest dobra, a jakie są tego wady?
Wydaje nam się, że gra w stałej parze to podstawa. Zarówno dla gry, jak dla naszego wspólnego przebywania.
- Jak Wam się gra z innymi partnerami, bo to przecież też czasem się zdarza? Jakie wnioski z gry z kimś innym?
Magda: Z innymi partnerami gra się zdecydowanie gorzej.
Sławek: Ja z innymi nie gram.
- Czy wspólne granie ma wpływ na wspólne przeżywanie? Kto z Was jest typem bardziej emocjonalnym, a kto ma nerwy ze stali?
Oczywiście, że bogactwo przeżyć jest nieograniczone. Magda reaguje spokojniej, ja czasami źle znoszę nasze błędy.
- A w ogóle, jak Waszym zdaniem, typ emocjonalności ma wpływ na grę? I na same wyniki też?
Wpływ na grę ma wiedza. Emocje pojawiają się wtedy, gdy wiedzy brakuje.
- Czy macie styl gry zachowawczy czy raczej ofensywny?
Różnie bywa. Czasami obiecujemy sobie grę agresywną, a wychodzi tak sobie. Ale generalnie chcielibyśmy grać ofensywnie.
- Oprócz pasji brydżowej dzielicie też inne upodobania, jak choćby taniec. Przyznam, że widziałam Was w akcji, wspólny taniec porywał, widać, że to lubicie i chyba sporo macie razem przetańczonych godzin?
Wspólne: tango, nurki, narty, ferraty (już niestety nie), górska turystyka. Były wspólne jazdy na motorkach, ale niestety też – po wypadku Magdy – już wspólnie nie jeździmy.
- Mistrz brydżowy na BBO jest instruktorem salsy, więc brydż i taniec chyba do siebie pasują?
Nam to pasuje, bo gramy tylko razem i tango tańczymy też tylko razem. Dlaczego razem gramy, próbowaliśmy opisać, a dlaczego tańczymy tylko razem tango, to temat na inne opowiadanie. Najkrócej: zgodnie z zasadami, gdy na milongę przychodzi para, tańczy tylko ze sobą. W Polsce to nie jest popularna zasada – ale tak jak mówiliśmy, temat na inną rozmowę.
- Czego można Wam życzyć brydżowo i nie tylko? Czego sobie sami życzycie, jakie macie brydżowe cele, marzenia, wyzwania?
Może tak: 1. Nie popełniać głupich błędów. 2. W tabelach końcowych turniejów mieścić się w górnej połowie stawki. 3. Zawsze kończyć turnieje brydżowe w dobrym nastroju i z przekonaniem, że zrobiliśmy tyle, ile mogliśmy.
Dziękuję za rozmowę.
Pytania zadawała P.M. Wiśniewska