Interwencja: Czy akita ze Stęszewa potrzebuje pomocy?

Na prośbę zaniepokojonej mieszkanki Stęszewa zajęliśmy się sprawą psa w typie akity, mieszkającego na terenie jednej z posesji w tym podpoznańskim miasteczku. Na teren posesji udali się kolejno dzielnicowy stęszewskiej policji oraz inspektorka Wielkopolskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt. Co udało się ustalić?

Do naszej redakcji zgłosiła się pani Justyna, która mocno niepokoiła się o los psa w typie akita inu, przebywającego na zamkniętym fragmencie posesji przy jednej z mniejszych uliczek w Stęszewie.

Pies to zwierzę społeczne

– Zamknięty fragment tworzy dobrze widoczny z ulicy prostokąt o wymiarach około pięć na dwa i pół metra – mówi nasza Czytelniczka. – Według mojej wiedzy akita przebywa tam od około pięciu lat. Pies nie jest agresywny, wprawdzie szczeka, kiedy się podejdzie, ale kiedy się człowiek zatrzyma i do niego przemówi, zwierzę się po prostu cieszy.

Pani Justyna dodaje uczciwie, że pies ma do dyspozycji budę.

– W mojej ocenie bardziej niż mrozy zimą zagrażają mu więc letnie upały – wskazuje. – Nie zauważyłam natomiast, żeby pies był wyprowadzany na spacery, nie ma też możliwości wybiegania się, czego w szczególności potrzebują psy tej rasy.

Na koniec naszej rozmowy Czytelniczka podkreśliła, że akita nie ma też niemal zupełnie kontaktu z ludźmi czy też z innymi czworonogami, czego przecież potrzebują wszystkie psy.

Pani Justyna nie kontaktowała się wyłącznie z naszą redakcją, ale również z Wielkopolskim Inspektoratem Ochrony Zwierząt. W dniu, w którym rozmawialiśmy, wciąż czekała na przyjazd osoby z tej organizacji, która mogłaby na miejscu sprawdzić warunki bytowe akity. To nie jest oczywiście zarzut, bo organizacje działające na rzecz zwierząt mają pełne ręce roboty i długą listę spraw wymagających interwencji. Często spraw bardzo drastycznych.

My natomiast skontaktowaliśmy się w tej sprawie z asp. Krzysztofem Niewiadą, kierownikiem Ogniwa Prewencji Komisariatu Policji w Stęszewie.

Sprawa trafiła do dzielnicowego

Oto co nam pan kierownik odpisał:

„Informuję, iż przedmiotowa sprawa zostanie przekazana dzielnicowemu rejonu, celem sprawdzenia przez niego warunków bytowania psa. Do tej pory nie odnotowano jednak żadnego oficjalnego zgłoszenia w przedmiotowym zakresie. W przypadku jeżeli państwa czytelniczka jest świadkiem w związku z podejrzeniem popełnienia przestępstwa przeciwko ustawie ochronie zwierząt, proszę poinformować ją, aby stawiła się do Komisariatu Policji w celu złożenia zeznań i przyjęcia od niej zawiadomienia w tej sprawie. W przypadku gdyby wskazane okoliczności nie stanowiły przestępstwa, a jedynie wykroczenie przeciwko zwierzęciu, wówczas dane państwa czytelniczki również byłyby istotne, jako istotnego świadka w przedmiotowej sprawie. Niezależnie od stanu faktycznego warunków bytowania psa proszę rozważyć również zgłoszenie niniejszej sprawy do instytucji, której statutowym celem jest ochrona zwierząt. W przypadku stwierdzenia poważnych nieprawidłowości w stosunku do zwierzęcia instytucja taka zwraca się do policji ze szczególnym wskazanie ujawnionych i udokumentowanych uchybień lub wnosi bezpośrednio o asystę i interwencję podczas dokonywanej kontroli”.

Uczyniliśmy zgodnie z powyższą sugestią i skontaktowaliśmy się Wielkopolskim Inspektoratem Ochrony Zwierząt, czyli organizacją, z którą wcześniej rozmawiała pani Justyna.

Chętna do współpracy

Rozmawialiśmy konkretnie z inspektorką Karoliną Marzec, która zapewniła nas, że w najbliższym czasie w Stęszewie się pojawi. Dodała też, że aktywistka z WIOZ-u rozmawiała w sprawie akity z odpowiednią osobą z Urzędu Gminy.

Tymczasem my skontaktowaliśmy się ze stęszewską policją ponownie, żeby dowiedzieć się, co udało się ustalić dzielnicowemu, a także zapytać, czy WIOZ może liczyć na asystę policji. Nie ukrywaliśmy przy tym, że WIOZ kontaktował się już z Urzędem Gminy.

Tym razem uzyskaliśmy od pana aspiranta następującą odpowiedź:

„Informuję, iż dzielnicowy w dniu 15.08.2024 r. wykonał czynności służbowe polegające na sprawdzeniu warunków bytowania psa, a także przeprowadził bezpośrednią rozmowę z właścicielką zwierzęcia i poinstruował ją przy tym o obowiązkach jakie spoczywają na właścicielu psa oraz sprawowaniu prawidłowej opieki nad nim. Dzielnicowy podczas kontroli nie ujawnił jednak żadnych rażących nieprawidłowości, ani zaniedbań, które wskazywałyby w jego ocenie na możliwość popełnienia przestępstwa lub wykroczenia na szkodę psa rasy akita, którego warunki bytowania kontrolował. Właścicielka jest chętna do ewentualnej współpracy, więc w przypadku kontroli dokonanej przez fundację zajmującą się ochroną zwierząt nie powinna robić żadnych trudności w ramach przeprowadzenia takiej kontroli. Jeżeli komisariat zostanie poproszony przez urząd lub WIOZ do udzielenia asysty policji podczas kontroli, którą w ramach wykonywania swoich zadań zaplanują, oczywiście zostanie ona im udzielona” /wypowiedzi cytujemy zgodnie z otrzymanym oryginałem/.

Pies jest zsocjalizowany

Ostatecznie jednak osoby z WIOZ-u rozmawiały z opiekunką akity bez policyjnej asysty, choć dodajmy w tym miejscu, że Karolina Marzec kilkakrotnie podczas naszych rozmów współpracę ze stęszewską policją chwaliła.

– I okazało się, że właścicielka to normalna, zwykła osoba, w mojej ocenie naprawdę OK – zapewnia nas inspektorka. – Na początku jej nie zastaliśmy, więc zostawiliśmy kartkę z numerem kontaktowym. Pani przeczytała, oddzwoniła. Spotkaliśmy się i spokojnie, kulturalnie porozmawiałyśmy. Pies ma osiem lat. Otrzymuje specjalną karmę i witaminy, bo jest uczulony, jak wiele psów tej rasy. Ma ładną budę, ma wodę, jest zadbany, ma po prostu dobrze.

Kilka lat temu czworonóg przebywał w mieszkaniu, wraz z rodziną. Jednak w pewnym momencie zaczął zachowywać się nerwowo, niszczyć dom. Trafił więc na podwórze, początkowo na tyły domu, potem jednak został przeniesiony na część od frontu, gdzie jest więcej cienia.

– Pies jest bardzo silny, jak to akita – kontynuuje nasza rozmówczyni. – Właścicielka nie daje sobie z nim rady na spacerze. Kiedy pani wraca z pracy, wypuszcza jednak psa na duże podwórze, żeby tam sobie pobiegał. Akity dobrze znoszą chłód, jednak w zimie pies przebywa w kotłowni, gdzie jest, rzecz jasna, cieplej niż na dworze. Zasugerowaliśmy natomiast zadaszenie części kojca, żeby zwierzę miało lepszą ochronę od słońca. Pani zgodziła się na to bez problemu. W mojej ocenie pies jest zsocjalizowany, na co dowodem jest, że pozytywnie reaguje nawet na obce osoby. Bez problemów pozwolił pogłaskać się przez płot.

Przypomnijmy, że także pani Justyna miała podobne spostrzeżenia, mówiła nam bowiem, że zwierzę ma do dyspozycji budę, nie jest agresywne i cieszy się z kontaktu z ludźmi.

Nasz komentarz

Jak się wydaje, w tym przypadku nie ma powodów do niepokoju. Sam e-mail od policji by nas jeszcze może nie uspokoił, bo w różnych miejscowościach mieliśmy już do czynienia z różnymi sytuacjami. Ufamy jednak opinii doświadczonej aktywistki, która od lat zajmuje się zwierzętami i jest w swoją działalność społeczną mocno zaangażowana. Czy oznacza to, że pani Justyna wszczęła fałszywy alarm, czego nie powinna robić? Ależ skąd, wręcz przeciwnie. Wykazała się społeczną wrażliwością i jak najbardziej należy to pochwalić. I zachęcać innych do tego samego. Jak już wyżej bowiem wspomnieliśmy, wiele interwencji organizacji społecznych dotyczy spraw bardzo drastycznych. Bez czujności wrażliwych ludzi takie sytuacje mogłyby nigdy nie wyjść na jaw.

Krzysztof Ulanowski

 

Fot. archiwum

AkitaSteszew1

Chcesz pomóc? Kliknij i zobacz, jak możesz to zrobić.

https://wioz.pl 

 

 

 

You may also like...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Current ye@r *