Na terenie ogrodów działkowych gminy Suchy Las ich użytkownicy wycinają bez zezwoleń duże dorodne drzewa, zwykle iglaste. „Bo spadały mi igły i brudziły trawnik” – wyjaśniła jedna z naszych rozmówczyń. Nielegalnej wycinki w praktyce nikt nie kontroluje. Kontrola rozumiana jest tu jako ewidencjonowanie drzew rosnących na terenie gminy oraz sprawdzanie, czy drzewa nadal rosną.
Kara za wycinkę nielegalna drzew może być bardzo wysoka – to w niektórych przypadkach kwota kilkudziesięcio-, a nawet kilkusettysięczna. Wszystko zależy od rodzaju i wieku wyciętego bez stosownych zezwoleń drzewa. Firmy ogrodnicze zwykle nie pytają o posiadane zezwolenia, tylko realizują zlecenia wycinki. Jak informuje gazetaprawna.pl, obecnie obowiązuje zasada – została powielona też w rządowym projekcie – która zakłada wzrost wartości rośliny wraz z jej wiekiem (patrz infografika).
Maksymalna stawka przy obwodzie powyżej 500 cm ma wynieść po poselskich poprawkach 376,07 zł. Rząd z kolei proponował, aby było 4371,42 zł. To, ile ostatecznie wyniosą te stawki zostanie uregulowane w rozporządzeniu – ustawa wskazuje maksymalne limity. Więcej na ten temat można przeczytać tutaj: http://serwisy.gazetaprawna.pl/samorzad/artykuly/856868,sejm-wprowadza-nizsze-kary-za-wycinanie-drzew.html.
Kara ta jednak zostaje nałożona po stwierdzeniu zaistniałej szkody, a o tej właściwe służby dowiadują się dopiero po zgłoszeniu szkody np. przez sąsiada. Nielegalnej wycinki nikt nie kontroluje.
Jak poinformował InterwencjePoznanskie.pl Kazimierz Żmijewski z referatu komunalnego Urzędu Gminy Suchy Las, urzędnicy gminni nie wchodzą z własnej inicjatywy przeprowadzenia kontroli na teren ogrodów działkowych. Nie wpłynęło też żadne zgłoszenie o przeprowadzeniu takiej nielegalnej wycinki. Gmina wprawdzie nałożyła w trzech przypadkach kary za wycinkę drzew bez zezwoleń, w jednym przypadku – osobie prywatnej, w pozostałych dwóch – wspólnotom mieszkaniowym.
Jak powiedziała Anna Socha z Polskiego Związku Działkowców, nikt nie przeprowadza kontroli dotyczącej wycinki drzew powyżej 5 lat bez stosownych zezwoleń. PZD dowodzi, że nowi działkowcy są informowani o konieczności pozyskania takowych zezwoleń. A. Socha nie potrafiła wskazać żadnych planowanych działań, które mogłyby zapobiec nielegalnej wycince drzew na terenie ogrodów działkowych.
Jak wynika z zebranych informacji, mieszkańcy aglomeracji poznańskiej oraz działkowcy wycinający drzewa bez zezwoleń mogą spać spokojnie. Nikt nie nadzoruje wycinki drzew i tego typu działania nie są przewidziane. Jeżeli jednak trafi się sąsiad-ekolog, który zawiadomi odpowiednie służby, trzeba przygotować się na kilkutysięczną lub kilkunastotysięczną karę.
Gmina protestuje /Aktualizacja 20.05.2015/
Nasza redakcja po powyższej publikacji od Urzędu Gminy Suchy Las otrzymała pismo, które przytaczamy w całości:
“Gmina Suchy Las wydaje zezwolenia na usunięcie drzew na wniosek posiadacza nieruchomości znajdujących się na terenie gminy, dotyczy to również rodzinnych ogrodów działkowych (ROD), co oznacza, że kontroluje i nadzoruje wycinkę drzew iglastych na swoim terenie. Warto także podkreślić, że przed wydaniem takiego zezwolenia przeprowadzana jest kontrola zasadności usunięcia drzew i krzewów. Nie posiadamy obecnie żadnej wiedzy o nielegalnej wycince drzew iglastych na nieruchomościach będących własnością gminy Suchy Las oraz na ogrodach działkowych PZD w Złotnikach i Suchym Lesie. Jednocześnie informujemy, że jeśli dociera do nas informacja o nielegalnej wycince drzew Urząd Gminy przeprowadza w tej kwestii kontrole, a po stwierdzeniu faktu dokonania nielegalnej wycinki drzew wszczyna postępowanie, które w większości kończy się wymierzeniem administracyjnej kary pieniężnej za nielegalną wycinkę drzew. Gmina Suchy Las jest w posiadaniu ewidencji drzew liściastych i iglastych rosnących na nieruchomościach będących własnością gminy Suchy Las.
Tomasz Mańkowski, asystent wójta ds. komunikacji społecznej, rzecznik prasowy”
…ale czy kontroluje?…
Z powyższego pisma wynika, na czym polega gminne urzędowe sprawowanie kontroli nad wycinką drzew. Za taką uważane są działania polegające na wydawaniu zezwoleń na wniosek zainteresowanych oraz podejmowanie działań po wpływie odpowiedniego doniesienia. Jeżeli natomiast takowe nie wpłynie – dla urzędników gminnych sprawa nie istnieje. Gmina zatem kontroluje i sprawuje nadzór nad legalną wycinką drzew. Z pisma oraz uzyskanych przez nas informacji nie wynika, by gmina podejmowała jakiekolwiek działania, polegające na zapobieganiu dokonywania nielegalnej wycinki na terenach ogródków działkowych czy na posesjach prywatnych. Brakuje tam również informacji o podejmowanych działaniach z inicjatywy gminy, mających na celu wykrywanie nielegalnych wycinek drzew.
Być może jest to i zgodne z prawem, ale drzew nie uratuje, a chroni w praktyce sprawców nielegalnej wycinki. Sąsiad zwykle nie doniesie na sąsiada, zwłaszcza, gdy ofiarą są drzewa. Realna kontrola nielegalnej wycinki drzew mogłaby istnieć tylko wtedy, gdyby prowadzona była ewidencja wszystkich drzew na terenach należących również do osób prywatnych oraz na terenach ogrodów działkowych. Jednak urzędnicy gminni nie wchodzą na teren ogrodów działkowych czy posesji prywatnych, by zewidencjonować drzewa i skontrolować po latach, czy one jeszcze stoją, jak wynika z przekazanych nam informacji. Czekanie na donos drzew nie chroni.
Podczas prowadzonych rozmów z działkowcami w trakcie zbierania materiału do artykułu, jedna ze starszych działkowców wyznała, że sąsiedzi wywierają na niej presję, by wycięła swoje 30-letnie sosny, bo rzucają one cień na inne działki. Kobieta zamierza wyciąć drzewa, ale na razie jej na to nie stać. Dowiadywała się, i to dla niej za drogo. Inny działkowiec powiedział, że wyciął drzewa, bo mu naruszały fundamenty altany, gdyż drzewo stało za blisko. Wśród działkowców panuje ogólne przekonanie, że duże drzewa należy wycinać lub przynajmniej przycinać do połowy, co akurat karze nie podlega. Działkowcy zwykle nie wiedzą, że należy starać się o jakieś zezwolenia oraz że za samowolną wycinkę drzew grożą kary. Gdy przywołuje się polskie zapisy prawne w tym zakresie, działkowcy są zdziwieni i argumentują, że przecież te drzewa stanowią ich własność, rosną na terenie ich działki, zatem mogą z nimi robić, co chcą. Czy ta niewiedza jest wyłącznie winą samych działkowców czy też stanowi konsekwencję braku właściwie prowadzonej polityki informacyjnej?…
Natomiast ci działkowcy, którzy mieli świadomość prawnej konsekwencji wycinania bez zezwolenia jednocześnie w rozmowie z reporterem InterwencjiPoznanskich.pl wyrażali przekonanie, że skoro sąsiedzi narzekali na zbyt wysokie drzewa obok ich działki, to przecież po wycince raczej się ucieszą niż napiszą donos.
Ludzie zwykle kombinują, by ominąć prawo bez ponoszenia konsekwencji. Po to jednak powołano odpowiednie służby, by nie było to możliwe. Wszystko jednak w rękach owych służb.
O likwidowaniu drzew na działkach czytaj także tutaj: http://my50plus.pl/dzialkowcy-wycinaja-drzewa/
(pewu)