Zaczęła studia w Polsce, a teraz studiuje w Holandii. Choć obecnie przerwy semestralne ma bardzo krótkie, a tempo nauki bardzo szybkie, jest zadowolona z podjętej decyzji. O specyfice studiów na Uniwersytecie Amsterdamskim z Jagodą Jurewicz rozmawia Dominika Narożna.
W jaki sposób mogłabyś określić samą siebie?
Jestem energiczną, 21-letnią kobietą i od roku studiuję na Uniwersytecie Amsterdamskim w Holandii.
Rozpoczęłaś studia w Polsce, jednak teraz studiujesz w Holandii. Jak do tego doszło?
Już idąc do liceum brałam pod uwagę studia zagraniczne. Angielskiego uczyłam się od trzeciego roku życia. Mój brat również studiuje w tym języku w Niemczech, dlatego jego nauka wydawała mi się bardzo atrakcyjna. W klasie maturalnej aplikowałam na studia w Wielkiej Brytanii, jednak czesne i koszty utrzymania okazały się bardzo duże. Po maturze w maju zaczęłam rozważać inne możliwości i w ten sposób natknęłam się na oferty uczelni holenderskich, które bardzo spodobały mi się. Niestety zapisy na najbardziej konkurencyjne kierunki (a takim jest psychologia, którą studiuję) na uczelniach holenderskich kończy się 15 stycznia. W związku z tym nie byłam w stanie zaaplikować na kolejny rok akademicki i musiałam rozważyć inne możliwości, jedną z których były studia w Polsce. W taki sposób podczas pierwszego roku studiów w Polsce wystartowałam na studia w Holandii i po zakończeniu pierwszego roku przerwałam studia i kolejny rok akademicki rozpoczęłam już na uczelni holenderskiej.
Czy żałujesz tej decyzji?
Zdecydowanie nie żałuję tej decyzji. Uniwersytet Amsterdamski, na którym studiuję, jest uczelnią na bardzo wysokim poziomie, co zdecydowanie można odczuć. Na moim kierunku studiują osoby z różnych miejsc świata. Uczelnia daje wiele możliwości rozwoju akademickiego, jak i osobistego, a i nauka w języku angielskim jest dla mnie bardzo satysfakcjonująca.
Czym się różni studiowanie w Holandii od studiowania w Polsce?
Różnic jest bardzo wiele. Przede wszystkim rok akademicki w Holandii trwa od pierwszego września do końca czerwca. Jeden przedmiot trwa miesiąc bądź dwa, a egzaminy odbywają się raz w miesiącu. W ten sposób nie ma sesji egzaminacyjnych na koniec semestru. Pozwala to również skupić się na jednym przedmiocie naraz.Ponadto uczelnia zakłada, że studenci powinni spędzać na nauce 40 godzin tygodniowo, natomiast obowiązkowe zajęcia na uczelni to jedynie około 12-16 godzin na tydzień (zależnie od kierunku i semestru). Nacisk kładzie się głównie na naukę własną, jednak tempo nauki odczułam jako zdecydowanie szybsze niż w Polsce. Jeden podręcznik akademicki (około 400-500 stron) przerabia się w miesiąc i obowiązkiem studenta jest zapoznać się z jego treścią samodzielnie, ponieważ stanowi on podstawę, na bazie której przygotowany jest egzamin.Kolejna różnica to duża internacjonalizacja uczelni. Ponad połowę programów magisterskich realizuje się w języku angielskim, na Uniwersytecie Amsterdamskim uczą się studenci ponad 100 różnych narodowości. Uniwersytet współpracuje z około 50 europejskimi i nieeuropejskimi uniwersytetami. Inną różnicą jest liczba organizacji studenckich. Studenci zrzeszają się w organizacjach związanych bezpośrednio z kierunkiem na którym studiują bądź takich, które zrzeszają osoby o podobnych zainteresowaniach. Opcji jest bardzo wiele i każdy znajdzie coś dla siebie, gdyż można wybierać od stowarzyszeń miłośników wioślarstwa po stowarzyszenia fanów muzyki techno. Co ciekawe, za dołączenie do organizacji studenckich pobierane są opłaty, jednak w zamian studenci mogą korzystać z wielu zniżek i darmowego wstępu na wydarzenia.
Trudno było Ci się odnaleźć w nowych, holenderskich warunkach?
Generalnie nie, szczególnie dzięki temu, że zapoznałam się już z życiem akademickim na uczelni w Polsce, dlatego wiedziałam, czym różni się nauka na uniwersytecie od nauki w szkole średniej. Było jednak parę rzeczy, z którymi miałam początkowo problem, na przykład posługiwanie się wyłącznie językiem angielskim. Uczenie się z podręczników pisanych językiem akademickim początkowo zajmowało mi bardzo dużo czasu i próbowałam tłumaczyć każde słowo, którego nie rozumiałam, co było niezwykle czasochłonne. Poruszanie się wszędzie rowerem, niezależnie od warunków pogodowych, było dla mnie również czymś nowym. Najbardziej zszokowało mnie to, że mimo deszczu Holendrzy nie rezygnują z przemieszczania się rowerami i wiele osób przychodzi na zajęcia w przemoczonych ubraniach i nie jest to coś niezwykłego, bo podczas dwugodzinnego wykładu ubrania zazwyczaj wysychają.
Język holenderski jest trudny?
Nie byłam przed wyjazdem osłuchana z językiem holenderskim, dlatego początkowo i do tego musiałam się przyzwyczaić, ponieważ brzmi on dosyć specyficznie.
A co Ci się szczególnie podoba, a co nie w holenderskim systemie nauki?
Plusem jest konieczność prowadzenia własnych badań naukowych. Uczelnie są pod tym względem bardzo dobrze dofinansowane. Studenci mają okazję zarówno brać udział w badaniach, jak i odbywać praktyki w laboratorium uniwersyteckim na bardzo dużą skalę. Kolejny atutem stanowi współpraca ze studentami. Po każdym egzaminie wypełniamy ankiety z „feedbackiem” dla wykładowców i piszemy komentarze. Zawsze prośby nas, studentów, są brane pod uwagę. Z kolei minusem jest brak dłuższych przerw od nauki. Nie ma przerwy pomiędzy semestrami. Jeden semestr kończy się w piątek, w weekend można odpocząć, a w poniedziałek rozpoczyna się już kolejny semestr. Jedyny odpoczynek to ferie świąteczne, czyli dwa i pół tygodnia wolnego w grudniu.
Napotkałaś na jakiekolwiek trudności na uczelni?
Nieszczególnie, początkowo trudno jest wdrożyć się w inne tempo pracy i nowy system edukacyjny, jednak z czasem można się do tych rzeczy przyzwyczaić. Miałam kilka sytuacji, w których uważałam, że mój egzamin został oceniony zbyt nisko, jednak po każdym egzaminie mamy wgląd w wyniki i komentarze egzaminatora, jak i modelowe odpowiedzi, a w razie niezgodności można się od wyniku egzaminu odwołać.Inną trudnością mogłabym nazwać poziom odczuwanego stresu związanego z szybkim tempem pracy i wynikami. W Holandii można uzyskać oceny od 1 do 10, gdzie ocena 5,5 odpowiada 60% poprawnych odpowiedzi i zapewnia zaliczenie. Co ciekawe oceny 9 i 10 praktycznie nie występują, a średnie najzdolniejszych studentów oscylują wokół 7,5. Wielu ambitnych studentów z zagranicy ma początkowo problem z zaakceptowaniem faktu, że ich oceny nie zawsze odzwierciedlają ogrom pracy, który wkładają w studia. Ponadto egzaminy raz w miesiącu to przede wszystkim motywacja dla studentów holenderskich, którzy (jak tłumaczyła moja tutorka, czyli mentor na uczelniach) mają tendencję do zostawiania nauki na ostatnią chwilę.
Po ukończeniu studiów co zamierzasz robić? Wracasz do Polski?
Studia, na których jestem aktualnie, to trzyletni licencjat, następnie chciałabym również w Holandii skończyć studia magisterskie i najchętniej kontynuować pracę na uczelni. Nie wykluczam opcji powrotu, jednak życie w otwartym i multikulturowym mieście, jakim jest Amsterdam, bardzo mi się podoba.
Co powiedziałabyś osobom, które zastanawiają się nad zagranicznymi studiami?
Przede wszystkim polecam rozpocząć poszukiwanie interesujących kierunków i uczelni jak najszybciej, najlepiej przed rozpoczęciem klasy maturalnej. Warto poświęcić na to dużo czasu, sprawdzić dokładnie zarówno deadliny aplikacji, koszty, wymagania dotyczące znajomości języka angielskiego, jak i wyników matury oraz jakie dokumenty trzeba przygotować i w jakiej formie (często potrzebne są tłumaczenia od tłumacza przysięgłego oraz potwierdzenia notarialne).W razie jakichkolwiek pytań radzę nie bać się pisać maili do uczelni bądź dzwonić. Niektóre szkoły wyższe zapewniają też możliwość kontaktu z aktualnymi studentami zagranicznymi i zadawania im pytań. Sądzę, że warto z takiej pomocy skorzystać. Polecam również zapoznać się z sytuacją mieszkaniową w państwie, do którego chcemy się wybrać. W Holandii panuje od paru lat kryzys mieszkaniowy, dlatego często im szybciej aplikuje się o akademiki, tym większe są szanse na otrzymanie pokoju.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała: Dominika Narożna
Zdjęcia: archiwum prywatne
Świetny wywiad. Dużo dobry informacji