Kilka dni temu na polecenie POSIR i na ich terenie wykoszono kwitnącą łąkę oraz kwitnące maki przy pływalni na os. Zwycięstwa. W innych miastach rozwija się idea kwietnych łąk i troski o zieleń miejską, a czemu w Poznaniu jest jakoś jakby inaczej?…
Spytaliśmy u źródła, czy nie można było zaczekać do końca okresu kwitnienia? Ta łąka przyciągała motyle i owady zapylające. Teraz jest ściernisko. Można było część wykosić, a chociaż część kwitnącej łąki i maków zostawić, czy to byłoby zbyt skomplikowane? Poprosiliśmy o wyjaśnienie, dlaczego władze miasta wspierają tępienie kwitnących łąk i dlaczego władzom miasta przeszkadzają kwitnące maki?
Spytaliśmy też, dlaczego miasto dosyć konsekwentnie prowadzi politykę przeciwko zieleni, naturalnym łąkom, drzewom? Obserwując od wielu lat działania władz miasta zauważamy skuteczne trzebienie zieleni, kwitnących łąk, wycinanie drzew przez podległe miastu jednostki.
Fot. Po koszeniu i przed
Oto co nam odpisano.
Pani Redaktor, Poniżej odpowiedź Filipa Borowiaka, rzecznika Poznańskich Ośrodków Sportu i Rekreacji:
Pływalnia Miejska Winogrady od kilku lat ogranicza koszenie łąki położonej w sąsiedztwie. Zwykle koszenie odbywa się tu 2 razy w roku. Pierwszy raz w tym roku łąkę skoszono właśnie w czerwcu w ramach przygotowania terenu pod imprezę plenerową – festyn organizowany przez Radę Osiedla Winogrady. Przeprowadzenie festynu bez przygotowania terenu dla jego uczestników nie byłoby możliwe. Poznańskie Ośrodki Sportu i Rekreacji w kwestiach związanych ze środowiskiem korzystają z konsultacji przyrodników.
Więcej informacji o podejściu Miasta Poznania do koszenia traw można znaleźć na miejskiej stronie poznan.pl. Joanna Żabierek, rzecznik prasowy Prezydenta Poznania i Urzędu Miasta”.
Poznań kontra reszta miast
Zupełnie inny trend widoczny jest w wielu polskich miastach. Media często i chętnie informują o tym fakcie. „Łąki kwietne wizytówką nowoczesnych polskich miast. Temat łąk i pasów kwietnych w miastach z roku na rok cieszy się coraz większym zainteresowaniem wśród mieszkańców miast. Szczególnie w ostatnich sezonach miasta wydają się „iść na rekord”. Szacuje się, że jedynie w ciągu dwóch ostatnich lat aż czterokrotnie wzrosła liczba tych, które wysiały na swoim terenie łąki lub pasy kwietne. Łąki powstają w parkach, przy obiektach gminnych i przemysłowych, halach i magazynach, osiedlach mieszkaniowych, a także przy drogach. Dotyczy to nie tylko dużych miast, takich jak Kraków, Szczecin, Gdańsk, które już od kilku lat są w łąkowej czołówce. Dołączają do nich także średnie miasta takie jak Świdnik, Radom oraz małe, takie jak Łęczna, Rawicz, Łuków, Hel, Ustronie Morskie czy Żarów. Zwiększa się także średni areał wysiewanych łąk. Wysyp łąk kwietnych to bardzo dobra wiadomość dla wszystkich mieszkańców miast” – można przeczytać na portalu https://lakikwietne.pl/laki-kwietne-wizytowka-nowoczesnych-polskich-miast/.
Wspomina się tu o rozlicznych korzyściach łąk kwietnych. „Przede wszystkim wspierają różnorodność biologiczną. Wysiewanie różnych gatunków traw i roślin kwitnących daje pożywienie i schronienie dla pożytecznej entomofauny m.in. dla zapylaczy (pszczoły samotnice, motyle, trzmiele), a także dla ptaków i małych ssaków. Wyższa roślinność pełni także funkcję izolacyjną, zapobiegając tzw. efektowi wysp cieplnych, który latem powoduje, że temperatura w mieście może być nawet kilkanaście stopni wyższa, niż na obszarach podmiejskich. W skrajnych przypadkach różnica temperatur między łąkami a betonem czy asfaltem może dochodzić nawet do 30°C. Gatunki tworzące miejskie łąki charakteryzują się m.in. łodygami i blaszkami liściowymi pokrytymi włoskami lub woskiem, co umożliwia akumulację pyłów komunikacyjnych, ale również pozwala tym gatunkom lepiej odnaleźć się w warunkach miasta ze względu na naturalną odporność na warunki suszy, szczególnie w okresie letnim. Dzikie gatunki roślin kwitnących mają zdolność jonizacji powietrza. Wydzielają także fitoncydy, które działają antybakteryjnie i grzybobójczo. Pomagają walczyć także z zanieczyszczeniami dźwiękowymi. Wysokie i zwarte łąki kwietne pomagają obniżyć poziom hałasu przy drogach i torowiskach. W przypadku torowisk tramwajowych mogą ograniczyć hałas nawet o kilka decybeli”.
Polskie RADIO Trójka z kolei zwraca uwagę na fakt, iż: „od kilku lat dominującym trendem, także w miastach, stały się łąki kwietne. Są nie tylko elementem dekoracyjnym, ale przede wszystkim potężnym i niezwykle użytecznym ekosystemem. I właśnie dlatego ich tak bardzo potrzebujemy – my ludzie, ale również zapylacze, czyli kluczowe dla naszego przetrwania owady”. /https://trojka.polskieradio.pl/artykul/3411078,laki-kwietne-dlaczego-sa-nam-potrzebne-szczegolnie-w-miastach/.
Szkoda, że Poznań nie wpisuje się ten pożyteczny i mądry trend.
Nasz komentarz
A jeśli ktoś ciekawy teoretycznych rozważań, może sobie za radą pani rzecznik miejskiej otworzyć link strony poznan.pl i przeszukać teksty źródłowe – trzeba cierpliwości i czasu, żeby dokonać samodzielnej selekcji materiału. Pani rzecznik tego zabrakło, chociaż od tego właśnie jest. A jak ktoś woli podejście praktyczne – to wystarczy rozejrzeć się po mieście oraz powspominać tereny zielone i drzewa, których już nie ma, a kiedyś były. Teraz popatrzeć sobie można na efekty działań deweloperów, na nowe osiedla i budynki, choćby w dawnej otulinie parku Wodziczki. Po łąkach kwietnych w Poznaniu też zwykle zostają tylko ścierniska. Ale żeby miasto było mądrze zarządzane, potrzebni są mądrzy urzędnicy, radni i mądre władze miasta. Ostatni taki zarząd był chyba za czasów prezydenta Wojciecha Szczęsnego Kazimierza Kaczmarka – to polski fizyk, nauczyciel akademicki i samorządowiec, prezydent Poznania w latach 1990–1998. No, ale jak mawiają Czesi – to se ne vrati…
(wal)
Jak jest i jak było…
