“Po jaką cholerę my to robimy?” – zastanawia się wolontariuszka Karolina z Fundacji “Schronisko dla Zwierząt w Gaju”. Zamiast siedzieć z kawką czy herbatką przed telewizorem i cieszyć życiem, jedzie na kolejne interwencje, ratować skrzywdzone zwierzęta. Co z tego ma? Plucie, wyzwiska, obelgi, brud, smród, pchły, stratę nerwów i czasu, a także niekończące się procesy sądowe, gdzie wzywana jest jako świadek lub także – oskarżona, np. o “kradzież” maltretowanego zaniedbanego psa, bo “chłop żywemu nie przepuści” i zrobi wszystko, by odzyskać ledwo żywe psy czy koty. Fundacje prozwierzęce działają wypełniając lukę, którą stwarzają organa państwowe czy samorządowe – bo przejmują na swoje barki obowiązki spoczywające na służbach mundurowych, policji, straży miejskiej czy gminnej, na władzach miasta czy gminy. Nie zawsze otrzymują wsparcie, które powinny uzyskać od władz samorządowych czy służb mundurowych. Po co to robią? “A po taką cholerę, że 5 psów zaczyna nowe życie!!” – odpowiada w swoim poście wolontariuszka Karolina. Bo twardzielkami stawiającymi czoła złu są najczęściej kobiety. Mężczyźni zdarzają się rzadko i w fundacjach prozwierzęcych działają nieliczni, jednym z nich jest uczestniczący w opisanej poniżej interwencji wolontariusz Piotr. Publikujemy post wolontariuszki Karoliny /za jej zgodą/, zamieszczony na FB, gdzie na bieżąco informuje o każdej kolejnej interwencji, prosząc zarazem o datki, bo tylko to pozwala potem leczyć uratowane z koszmaru psy czy koty. Wolontariuszka Karolina, Anika są osobiście znani naszej redakcji i z całego serca wspieramy ich walkę o dobro zwierząt. Nieco beznadziejną walkę, biorąc pod uwagę polskie uwarunkowania i system, który robi wszystko, by zniechęcić wolontariuszy do ratowania zwierząt /piszemy o tym w naszych artykułach w zakładce – Zwierzęta i my/.
Przeczytajcie, jak wygląda typowa interwencja wolontariuszy fundacji prozwierzęcych.
„INTERWENCJA… Bardzo ciężki, kolejny dzień za nami. Dzień pełen smutku, walki, obelg, wyzwisk i wyrwania z piekła 5 psów!
Każda kolejna interwencja daje nam dużo pokory dla „przeciwnika”… Nie doceniamy ich! Ale kiedy wczoraj poszły w ruch pięści, trzonek od łopaty, oplucie, kopanie w samochód – zaczęliśmy się zastanawiać, po cholerę my to robimy!!
A po taką cholerę, że 5 psów zaczyna nowe życie!!
Pierwszy adres i ok. 10 letni, malutki piesek, który trzęsie się ze strachu na widok 3 swoich „opiekunów”. To była prawdziwa walka o niego! Zero wody, zero spuszczania z łańcucha i słowa „prędzej go zabiję, niż wam oddam – przecież to tylko pies, a my mamy ludziom pomagać, a nie psom”! Pies był przerażony! Rozpoczęły się krzyki, groźby, prawdziwe szaleństwo! No, ale przecież MY NIE DAJEMY POPRAWY WARUNKÓW! I trzeba było brać! Samochód został skopany, my opluci, facet groził nam jeszcze rzucając się na maskę pod koła naszego auta! Dramat!
Kolejny adres, 3 psy pilnujące w polu: kur, bo przecież latają jastrzębie, kaczek, bo przecież jest dzika zwierzyna, i ostatni szczeniaczek przywiązany łańcuchem „do niczego”! I TAK WISIAŁ OD 2 MIESIĘCY!! Po cholerę, ja się pytam!
Kolejny adres, a tam kolejny szczeniak uwiązany w pełnym słońcu na metrowej smyczy… Dzień w dzień, noc w noc. Bo synek chciał pieska!
Wróciliśmy zmęczeni, brudni, ale bardzo szczęśliwi!
Czy było niebezpiecznie – TAK, BYŁO! Jakbyśmy dostali z wideł lub łopaty, to byłoby po nas A ONI SIĘ NIE PIERNICZĄ, BO W KOŃCU ZABIERAMY ICH WŁASNOŚĆ!
Wszystkie psiaki pojechały po nowe życie najpierw do Schroniska w Gaju koło Poznania!
Psy nigdy nie otrzymywały suplementów! Nigdy nie były badane, nie posiadają szczepień!
Rozpoczynamy pełną diagnostykę!
Bardzo Was prosimy o wsparcie finansowe.
Fundacja „Schronisko dla Zwierząt w Gaju”
84 1240 6902 1111 0010 6705 8364
Paypal: biuro@schroniskogaj.pl
Kontakt w sprawie adopcji psiaków: 661 222 200
Prosimy o pomoc!!!
Piotr Rapacz Anika Kaczmarek Aleksandra Jaskulska Ania Woźna bardzoooo WAM dziękuje za ten pełen emocji dzień…
Olu jeszcze raz wybacz że nie wpuściliśmy Cię do auta kiedy Pan chciał nam je rozwalić!”
Link: https://www.ratujemyzwierzaki.pl/gajoweinterwencje
Oprac. (pewu)
Fot. Zdjęcia z opisywanej interwencji, autorstwa wolontariuszy, źródło – Facebook