Rozmawialiśmy z kilkoma poznaniakami, którzy próbowali adoptować psa z poznańskiego schroniska dla bezdomnych zwierząt. Nie udało im się, ostatecznie przygarnęli psy z innych schronisk, z terenu Wielkopolski, zrażeni stosunkiem pracowników z poznańskiego schroniska do kwestii adopcji.
Osoby te opowiedziały nam, że robiono wszystko, by ich zniechęcić do adopcji psa. Parze, która szukała młodszego psa, proponowano na siłę tylko stare psy. Kobiecie z córką, która chciała suczkę, bo zawsze miały suczki, niemal na siłę proponowano psa-samca. Inna poznanianka żaliła się, że zniechęcano ją do adopcji każdego kolejnego wskazanego przez nią psa, argumentując, że jest „trudny”, „nadpobudliwy”, „nie kwalifikuje się do adopcji” itp.
Pytania odnośnie opisywanych sytuacji zadaliśmy Urzędowi Miasta, któremu podlega poznańskie schronisko dla bezdomnych zwierząt.
Oto nasze pytania:
- Czy poznańscy urzędnicy przeprowadzają NIEZAPOWIEDZIANE kontrole, sprawdzając ewentualne nieprawidłowości w poznańskim schronisku na zasadzie tzw. prowokacji czy wizyty incognito?
- Czy kontrole odbywają się wyłącznie standardowo, czyli zapowiedziana kontrola obejmuje wyłącznie dokumentację, a nie sposób działania pracowników schroniska w realu?
- Czy do poznańskiego schroniska swobodny dostęp mają wolontariusze, np. wyprowadzający zwierzęta na spacery?
Poznaniacy, z którymi rozmawialiśmy, doszli do wniosku, że zniechęcanie ludzi do adopcji psa może wynikać z chęci zachowania tzw. stanu posiadania psów, a tym samym – stanowi wyraz chęci zachowania finansowania z budżetu miasta dla schroniska na tym samym poziomie. Prosiliśmy o komentarz w tej kwestii także.
Urząd Miasta odpowiada
Poniżej cytujemy poniżej odpowiedź Moniki Nowotnej, zastępcy dyrektora Wydziału Gospodarki Komunalnej UMP
“Przede wszystkim należy wyjaśnić, że sam proces adopcji zwierząt jest nieodłącznym elementem działalności poznańskiego schroniska. Tak jak każde bezdomne zwierzę znajduje w nim opiekę, kiedy tego potrzebuje, tak i w drugim etapie dokładane są starania, aby znalazło ono swój nowy dom, a pobyt w obiekcie był jedynie tymczasowy. Tylko taki mechanizm funkcjonowania schroniska zapewnia jego sprawność i wydolność, zarówno ekonomiczną, jak i organizacyjną. Adopcja zwierząt ze schroniska, a więc zwierząt często po trudnych przejściach i rozłąkach, nie jest jednak procesem łatwym i wymaga swego rodzaju dopasowania danego zwierzęcia do nowego opiekuna i warunków, jakie może on zapewnić. W trakcie procesu adopcji pracownicy schroniska każdorazowo starają się dobierać psy dla nowych właścicieli, w taki sposób, żeby zminimalizować bądź wyeliminować potencjalne ryzyka związane z radykalną zmianą warunków życia adoptowanego zwierzęcia i jego adaptacją w nowym domu. Takie podejście stosowane w nowoczesnych schroniskach ułatwia nowym właścicielom poradzenie sobie z często trudnym i długotrwałym procesem adaptacji zwierzęcia w nowym domu. Należy też podkreślić, że dzięki takiemu działaniu ogranicza się przypadki zwrotów zwierząt, co często występowało w przeszłości. Minimalizowany jest niepotrzebny stres i dodatkowa trauma dla zwierząt. Wskazane przez Państwa sytuacje są wynikiem właśnie takiej aktywności schroniska, które
każdorazowo ma na względzie dobro zwierząt. Zawsze warto pracować nad dalszą poprawą komunikacji pracowników schroniska z klientami, bo w przypadku jej braku lub nieodpowiedniego poziomu może dochodzić do nieporozumień i błędnych interpretacji ich zachowania. Dołożone zostaną starania, aby ta komunikacja była usprawniana. Każdorazowo incydentalne nieporozumienia na tej płaszczyźnie najlepiej wyjaśniać od razu, z dyrekcją schroniska. Pragniemy też jednoznacznie wyjaśnić, że dotacja dla schroniska, udzielana z budżetu Miasta, nie zależy od liczby zwierząt, które w danym czasie w nim przebywają. Schronisko jest częścią składową struktury jednostki budżetowej, nieposiadającej odrębnej od Miasta osobowości prawnej. Szukanie analogii do komercyjnych rozliczeń umownych są bezzasadne. Zarzut rzekomego „umyślnego” zniechęcania potencjalnych klientów nie znajduje odzwierciedlenia w rzeczywistości. Większa liczba zwierząt skutkuje przecież zwiększeniem nakładów pracy pracowników obiektu, których liczba również jest stała, przewidziana limitami etatów i schematem organizacyjnym. Odnosząc się do wątku wolontariuszy – jest ich przy schronisku ponad 50. Są oni włączani w pracę nad poprawą zachowania zwierząt, ich oswajaniem i socjalizacją. Osoby te zapewniają psom codzienne spacery, pracują ze zwierzętami oraz dostarczają kierownictwu schroniska cenne informacje dotyczące zachowania i charakteru psów. Ich wkład w funkcjonowanie schroniska jest niepodważalny. Wolontariusze pracują według prowadzonych grafików. Przy tak dużej placówce prowadzenie grafików jest czymś naturalnym i nie powinno budzić wątpliwości, co do zasadności i korzyści dla obydwu stron.
Łącznie w Schronisku przebywają obecnie 132 psy. 90 z nich skończyło kwarantannę i teoretycznie mogłyby być przeznaczone do adopcji. Jednak aż 42 psy są w leczeniu, co z przyczyn obiektywnych skutkuje koniecznością odsunięcia w czasie rzeczywistego włączenia ich do procesu adopcji. W tej grupie 36 psów ma poważne problemy behawioralne, które ograniczają ich „adopcyjność”. Wiele zwierząt wymaga długotrwałego leczenia czy podawania specjalistycznej karmy, dlatego wiele osób nie decyduje się na ich adopcje, wiedząc o ich stanie zdrowia i dużych kosztach utrzymania w odpowiednich warunkach. Dane te obrazują nieliniowy charakter rotacji zwierząt i zróżnicowanie procesu adopcji.
Jeśli chodzi o kontrolowanie działalności schroniska z pozycji Urzędu Miasta, rzeczywiście są to kontrole, które zgodnie z procedurą odnoszącą się do czynności kontrolnych przeprowadzanych z upoważnienia Prezydenta, są sygnalizowane kierownikowi każdej jednostki w zakresie terminu i zakresu, odpowiednio dokumentowane i ostatecznie prezentowane w Biuletynie Informacji Publicznej. Poza działalnością stricte kontrolną, urzędnicy wizytują również placówkę w ramach bieżących kontaktów i potrzeb. W przypadku otrzymania przez Urząd informacji o rzekomych nieprawidłowościach, każdorazowo są one weryfikowane. Zaznaczamy też, że dane liczbowe dotyczące statystyk Schroniska (liczba adopcji, liczba powrotów do właściciela, itp.) są przez urząd monitorowane.”
Link do strony: https://schronisko.com
Pisaliśmy o schronisku
Pisaliśmy o poznańskim schronisku kilkukrotnie – raz, gdy odmówiono 60-latkowi adopcji psa, a drugi raz, gdy ze schroniska zniknął pies Kuba – i nie udało nam się ustalić, co się z nim stało. Po prostu zniknął. Choć pracownicy schroniska dowodzili, że pies wyszedł z klatki i uciekł przez bramę, co nagrało się na monitoringu, nie chciano nam pokazać tego rzekomo istniejącego nagrania. Pisaliśmy także o zagłodzonej Dianie z ROD Bielniki, którą oprawca adoptował z poznańskiego schroniska i nikt ze schroniska nie sprawdził, co dalej dzieje się z psem.
Oto linki do tych tekstów:
- https://spoleczenstwo.com.pl/schronisko-dla-zwierzat-nie-dali-mi-psa-bo-jestem-za-stary/
- https://spoleczenstwo.com.pl/schronisko-dla-zwierzat-gdzie-jest-pies-kuba/
- https://spoleczenstwo.com.pl/rod-bielniki-smutna-historia-zaglodzonego-psa/
- https://spoleczenstwo.com.pl/wilda-sprawiedliwosc-dla-zaglodzonej-diany/
Nasz komentarz
Trzeba sprawdzać domy adopcyjne, ale problemy wskazane przez poznaniaków niewiele z tym miały wspólnego. Czy zapowiedziane urzędnicze kontrole w schronisku są w stanie ujawnić nieprawidłowości sygnalizowane przez poznaniaków? Zwłaszcza, jeśli tak się dzieje, że kontrolerzy skupialiby swoją uwagę na dokumentach? Wskazane byłyby kontrole incognito, ale tych się nie przeprowadza.
(wal)
Fot. Zrzut ekranu ze strony www schroniska