Zawsze dla mnie ważniejsza jest data urodzin, aniżeli jakakolwiek inna. Dlatego skorzystałem z zaproszenia Ryszarda Książka (nie musiał mnie długo przekonywać), aby uczestniczyć w umownie zwanych 80. urodzinach Czesława Wydrzyckiego Niemena. W lutowym numerze IKS’a była zapowiedz, że 16 bm. o godz. 18.00 odbędzie się w Galerii Jerzego Piotrowicza w Poznaniu wieczór wspomnień tego Wybitnego Artysty. Na to spotkanie przybyło wielu fanów i przyjaciół Czesława Wydrzyckiego Niemena. Podczas tego „wiecu” była prezentacja płyt winylowych, nieznanego clipu „Kwiaty polskie” zrealizowanego przez Stefana Mroczkowsiego oraz projekcja filmu fabularnego „Sen o Warszawie” w reż. Krzysztofa Magowskiego. Ja także wspomniałem o naszej współpracy, która trwała przez blisko 14 lat.
W 1990 roku Czesław Niemen zatrudnił mnie jako menagera. Wcześniej razem założyliśmy Stowarzyszenie Muzyki Elektronicznej, On był prezesem honorowym, które zostało przemienione z Jego inicjatywy na Stowarzyszenie Muzyczne Brzmienia (wydawaliśmy magazyn muzyczny pod tą nazwą). Zaproponował mi współpracę po koncercie, który zorganizowałem w Poznaniu dla dziesięciu tysięcy ludzi, na schodach Ratusza Starego Rynku. Zgodziłem się.
Niemen był wielkim indywidualistą i prekursorem, często niezrozumianym, szybko wymykającym się wszelkim muzycznym modom. Łączył może nie epoki, ale na pewno pokolenia. Interpretował teksty Asnyka, Herberta, Mickiewicza, Iwaszkiewicza czy Norwida i był nonkonformistą. Dzięki temu mógł codziennie rano spojrzeć sobie w oczy przed lustrem. Wiedział, że w życiu postępuje właściwie, według otrzymanego od rodziców wychowania i tego, co nazywamy Dekalogiem.
Współpraca Niemena ze mną rozpoczęła się krótko po premierze przedostatniej płyty artysty, „Terra Deflorata”, wydanej przez firmę Veriton. To był czas, kiedy postawił na trudną progresywną muzykę elektroniczną. Stacje radiowe niechętnie prezentowały te utwory na swojej antenie, a ludzie niekoniecznie chcieli ich słuchać w dużej dawce na żywo. Dlatego zorganizowaliśmy trasę pod tytułem „Niemen wspomnieniowy”. W pierwszej części przeważała muzyka elektroniczna, a w drugiej było już wspomnieniowo, te wszystkie znane przeboje.
Od początku Czesław zaznaczył, bym nie zabiegał o sponsorów. Nie chciał, żeby mu na scenie coś tam nieodpowiedniego zalegało, jakieś banery, bilbordy czy logo zaśmiecały scenę. Zależało mu także, by tych koncertów nie było zbyt wiele, Ostatecznie grał ich około dziesięciu rocznie. Stawiał na jakość. Nie chciał się zbytnio męczyć. A męczył się, nie ukrywam tego, bo był nie tylko instrumentalistą, grał, śpiewał, sam siebie miksował, ale był sam sobie kierowcą, akustykiem i pracownikiem technicznym. Sam nosił aparaturę nagłośnieniową i instrumenty. Unikał pomocy innych, czyli Był sobie taki Zoś Samoś…
Nie zapomnę koncertu w nieistniejącym już leszczyńskim kinie Panorama. W przerwie występu powiedział, że dalej już nie może grać, bo bardzo boli go bark, chyba coś mu tam wyskoczyło, nie mógł nawet unieść ręki. Nie mogłem tak sobie przerwać koncertu w połowie. Zapytałem swoją żonę, czy może ma coś przeciwbólowego. Żona poszła na zaplecze, zamieniła z Czesławem kilka zdań, kazała usiąść Mu na krześle tyłem do niej poklepała kilka razy Go po plecach, po czym powiedziała: „Teraz zaboli, możesz krzyczeć”. Usłyszeliśmy jęk. Czesław za chwilę uśmiechnął się mówiąc, że już Go nic nie boli. Może koncertować dalej…
Czesław potem z uśmieszkiem na twarzy mówił mi: „Ty to masz przy sobie swojego prywatnego lekarza, może i mnie przyjmie w poczet swoich pacjentów”. Odpowiedziałem chyba, że każe chodzić po czworakach i w kagańcu, gdyż żona jest lekarzem weterynarii z czterdziestoletnią praktyką.
Niemen był bardzo otwarty na świat i przyrodę, a także kochał zwierzęta (był zresztą wegetarianinem), w domu miał dwie kotki dachowce. Często, kiedy jechaliśmy z miasta X do miasta Y, skręcał w jakąś boczną drogę, w kierunku lasu lub wolnej przestrzeni. Zatrzymywał się, brał kamerę i filmował naturę. Cieszył się, kiedy zobaczył jakieś zwierzątko, zająca, dziki, sarenki, stada ptaków. Był przyjazny otoczeniu. Stąd przesłanie z tej płyty „Terra Deflorata”, w obronie Ziemi gwałconej przez człowieka.
Dzisiaj mogę dementować Jego zaangażowanie polityczne, chociaż przyznaje, że bliżej Mu było do prawicy niż centrum i lewicy, kiedy dawał wyraz na przykład w felietonach pisanych do miesięcznika „Tylko Rock”). Co prawda, pozwolił Akcji Wyborczej „Solidarność” na wykorzystywanie utworu „Dziwny jest ten świat” podczas kampanii wyborczej, ale nie chciał się angażować w jakiekolwiek ruchy partyjne.
Ostatnie koncerty jakie zagrał i zaśpiewał Niemen odbyły się w Paryżu w polskim kościele. Zorganizował je za moja wiedzą mój wychowanek Remigiusz Trawiński.
Ostatni raz rozmawiałem z Niemenem w Sylwestra, naście dni przed śmiercią artysty. Nawet była mowa o pewnych planach, nagraniowych i koncertowych. 17 stycznia 2004 roku ucichło…
Krzysztof Wodniczak
Fot. Jerzy Garniewicz
Na zdjęciu: Autor tekstu obok Czesława Niemena