Pochodzi z dobrego domu, choć z natury jest buntownikiem. Gra na perkusji i uczy innych gry na tym instrumencie. Powoli przekształca się w producenta muzycznego. Ma dopiero 20 lat, a już skupia wokół siebie młode pokolenie artystów. Cały czas poszukuje… inspiracji. Jakub Tomkowiak w rozmowie z Dominiką Narożną.
Kuba. Jakbyś mógł zdefiniować swoją osobę? Kim jesteś?
Hm… to bardzo ciężkie pytanie. W sumie sam próbuję jeszcze znaleźć na nie odpowiedź, ale myślę że jestem już coraz bliżej.
Czyli?
Mam 20 lat, jestem muzykiem. Od 11. roku życia gram na perkusji, skończyłem szkołę muzyczną I stopnia w Nowym Tomyślu, a od zaledwie roku pracuję z dziećmi i uczę ich grać na tym pięknym instrumencie. Od 5 lat próbuję swoich sił w komponowaniu utworów oraz realizacji nagrań, miksie i masteringu. Jest to coś, co na pewno chciałbym robić w przyszłości i jestem w 100 procentach pewny, że mimo mojego młodego wieku, odnalazłem swoją ścieżkę, którą chciałbym podążać.
Jesteś przekonany?
Będę do tego celu dążył z całych sił. Jest to moja misja i muszę ją wykonać. Jestem właśnie takim człowiekiem, który łatwo nie odpuszcza i jeśli coś sobie postanowię, to muszę to zrobić. Dlatego mam nadzieję, że usiądę kiedyś i powiem sobie: „Zrobiłem to!” (śmiech). Do tego mam wspaniałych rodziców, rodzinę i przyjaciół, którzy mi pomagają i wspierają w tym, co robię z całych sił, za co jestem im dozgonnie wdzięczny. Były momenty, kiedy mogłem im sprawiać problemy…, ale czasy buntu mam już za sobą!!! Gdyby nie rodzice, nie wiadomo, co bym teraz robił, zapewne nie siedziałbym we własnym „studio” i nie realizował swoich marzeń, które powoli spełniają się.
Marzenia, czyli muzyka… Powiedz mi, co ukształtowało Cię, gdy idzie o profil muzyczny?
Jeśli chodzi o muzykę, to ona zawsze towarzyszyła w moim życiu. Była czymś ważnym w mojej rodzinie. Na nagraniach z dzieciństwa widziałem, że była ona naprawdę wszędzie. Kiedy bawiłem się z rodzicami, zawsze z głośników leciała muzyka. Gdy przyjechali kuzyni, również nie potrafiliśmy się bawić, jeśli nic nie grało w tle (śmiech). Rodzice opowiadali również, że ciężko było mi zasnąć bez muzyki i tak pozostało do dziś. Dlatego nic dziwnego, że poszedłem w tym kierunku. Gdy jednak chodzi o perkusje jako wybór mojego instrumentu głównego, to była to decyzja spontaniczna. Na początku chciałem grać na gitarze. Miałem wtedy około 9 lat, jednak nigdzie w okolicy nie mogłem znaleźć nauczyciela. Gdy już go znalazłem oraz kupiłem swoją pierwszą gitarę, nauczyciel przestał uczyć w ognisku muzycznym i próbowałem sam ćwiczyć, jednak nie miałem wtedy nikogo, kto mógłby mnie pokierować, oraz na tyle samozaparcia, żeby ćwiczyć. Pewnego dnia na spotkaniu rodzinnym słuchaliśmy muzyki i stwierdziłem, że chcę zostać perkusistą. Moi rodzice od razu się tym zajęli i tak w wieku 11 lat pierwszy raz poszedłem na lekcję perkusji do ogniska muzycznego w Buku, gdzie przez ponad rok uczył mnie pan Tomasz Starosta. Po roku stwierdziłem, że chcę to robić na poważnie, dlatego postanowiłem, że pójdę do szkoły muzycznej. Do egzaminu przygotowywała mnie moja kochana ciocia, która miała styczność z największymi scenami muzycznymi w Polsce. Była ona moim pierwszym mentorem oraz wzorem. Gdyby nie Ona, pewnie zrezygnowałbym ze szkoły i moja droga inaczej potoczyłaby się, ponieważ za każdym razem, gdy ponosiłem klęskę w tej branży, to ona wraz z rodzicami mnie motywowała. Zawsze ufałem i wierzyłem w Jej słowa, ponieważ sama przeszła tę drogę. Swoją pierwszą porażkę poniosłem już na samym początku, gdy nie dostałem się do szkoły muzycznej w Poznaniu. Już wtedy myślałem, że może to nie dla mnie, jednak ona mi powiedziała, żebym spróbował do innych szkół i udało się! Jestem Jej teraz za to bardzo wdzięczny. Gdy skończyłem szkołę muzyczną, stwierdziłem, że pójdę szlifować swoje umiejętności do ludzi, którzy już coś osiągnęli w branży muzycznej, dlatego uczęszczałem na lekcję do Macieja Starosty z zespołu Acid Drinkers, a później do Mariusza Bobkowskiego znanego z zespołu Turbo. Mariusz uczył mnie, odkąd skończyłem 15 lat aż do teraz. Czasem, gdy mamy czas, spotykamy się, by wspólnie pograć, wtedy uczymy się od siebie nawzajem. Jest wspaniałym nauczycielem, człowiekiem oraz dobrym kolegą. Bardzo pomógł mi w wybraniu swojej drogi oraz dzięki niemu mogłem poznać ważne osoby w tej branży.
A gdy idzie o produkcję muzyki?
Jeśli chodzi o produkcję muzyki, to ta moja przygoda zaczęła się podczas wakacji w 2015 roku. Pobrałem program na komputer do robienia beat’ów i wtedy próbowałem już coś stworzyć i tak zostało do teraz. Miałem dłuższą przerwę w produkcji, bo w szkole nie szło mi zbyt dobrze, przez co musiałem przerwać ją i zająć się nauką. Po zdaniu matury mogłem powrócić do produkcji.
Czyli?
Ponad rok temu mój przyjaciel postanowił spróbować sił w rapie i muzyce popowej. Wzmogło to tylko mój apetyt na produkcję i od tego czasu zajmuję się tym codziennie. Pracę tę traktuję całkowicie poważnie. Nie ma chyba nic na świecie, co sprawia mi taką przyjemność, jak słyszeć kogoś na moim „beacie” (podkładzie rytmicznym – red.) albo na moim miksie (dźwięki połączone przez mikser muzyczny – red.) i masteringu (element produkcji muzycznej podczas którego wydobywa się brzmienie realizowanego utworu – red.). Teraz gdy mam swoje studio, sami nagrywamy kawałki. Nikodem i Kacper moi przyjaciele rapują, śpiewają, a ja zajmuję się całą produkcją, realizacją oraz obróbką nagrań. Stworzyliśmy coś, co nam przynosi radość.
W którym kierunku teraz podążasz?
Szukam nowego brzmienia, którego jeszcze nie ma w Polsce, na świecie. Jest to bardzo ciężkie przez to, że nie mam jeszcze tak dużego doświadczenia jak najwięksi producenci muzyczni, ale każdego dnia staram się im dorównać. Każdy z nas czuje inaczej muzykę i to jest wspaniałe, dlatego tworzę to, co czuję, nie kopiuję nikogo, jedynie szukam inspiracji. Nie chcę, żeby to było coś, co już jest, bo po co? Jeśli już coś jest, to może mi się uda zrobić to lepiej, ale jestem młodym beat makerem (tzn. twórcą rytmu), dlatego nie mam ,,podjazdu” do takich osobowości jak Lanek czy Magiera albo Dj Deks, którzy już osiągnęli chyba wszystko, co się da na polskim rynku muzycznym. Przez co robię coś swojego, co czuję i myślę, że inni też to niedługo poczują (śmiech).
Czym możesz pochwalić się?
Nie mam żadnych statuetek, nagród czy wyróżnień związanych z muzyką, jednak mam swoje prywatne sukcesy, którymi mogę się pochwalić i na pewno niejeden mógłby mi pozazdrościć. Pierwszym moim sukcesem było dołączenie do orkiestry dętej w szkole muzycznej, prowadzonej przez wspaniałego muzyka i dyrygenta, Rafała Kubale. Było to dla mnie ogromne wyróżnienie, bo pośród kilkunastu perkusistów uczęszczających do tej szkoły, wybrali właśnie mnie, co było wspaniałym uczuciem. Kolejnym sukcesem było założenie swojego zespołu w wieku 13 lat. Stanowiło to spełnienie moich marzeń, tzw. „granie dla ludzi”. Byliśmy nastolatkami, a graliśmy praktycznie na każdej imprezie w okolicy. Nie mieliśmy z tego pieniędzy, ale było to coś, do czego uwielbiam wracać, a nabyte doświadczenie już zawsze pozostanie. Poznałem wtedy wspaniałych ludzi, a przyjaźń została do teraz. Nasz wokalista z tamtego zespołu to właśnie Nikodem, który teraz rapuje i wspólnie działamy w studio, a z gitarzystą gram w moim teraźniejszym zespole The Sparrow Grass, gdzie również mamy za sobą już jedną trasę koncertową wspaniałe kawałki, a niedługo wyjdzie nasza „epka” (debiutancki minialbum). Moim sukcesem również było zaprezentowanie się na festiwalu perkusyjnym Caban Drummer Fest w 2018 roku, gdzie zagraliśmy wraz z Mariuszem Bobkowskim Finał w duecie, który trwał aż 30 minut. Po swojej drodze grałem w wielu zespołach w różnych stylach muzycznych, od jazzu do death metalu. Staram się nie szufladkować i dla mnie muzyka to jedność, dlatego nie potrafię zrozumieć nienawiści człowieka, który przynależy do danej subkultury, która ma „wyłam” z pewnego gatunku muzycznego do innego gatunku. Sukcesem również jest to, że otworzyłem swoje studio. Tworzę muzykę, robię miks i mastering na zlecenie oraz jestem rozpoznawalny w tak zwanym podziemiu muzycznym. Coraz więcej ludzi do mnie pisze o bity albo właśnie o obróbkę wokali czy też ich bitów. Kolejnym moim sukcesem jest praca w Prywatnym Ognisku Muzycznym w Nowym Tomyślu, gdzie mogę dzielić się nabytym doświadczeniem z młodymi, zdolnymi perkusistami i perkusistkami.
Co masz w planach?
Od października zaczynam naukę na Akademii Dziennikarstwa i Realizacji Dźwięku w Warszawie na kierunku „realizacja dźwięku”. Mam nadzieję wzbogacić swoją wiedzę oraz doświadczenie pod okiem profesjonalistów. Mam w planach wydać moją autorską płytę współpracując z wieloma artystami. Na płycie będą znajdować się bity mojej produkcji. Chciałbym, aby była ona oryginalna, tzn. w stylu, który nie pojawił się jeszcze na polskim rynku muzycznym, ale jest inspirowany podziemiem UK. Pierwsze kroki przy powstawaniu płyty już za mną. Wydaję jeszcze płytę z moimi zespołem The Sparrow Grass. Pierwsze utwory już są nagrane. Oczywiście, teraz po tym ciężkim okresie dla muzyków związanych z czasem pandemii, planujemy zacząć grać koncerty.
Trudno się młodym artystom przebić na rynku muzycznym?
Moim zdaniem, na rynku jest bardzo dużo muzyków i producentów. Jednak bez dobrego marketingu, managera czy znajomości trudno jest wybić się – sprawić, by ktoś cię zauważył.
A Ty na jakie problemy napotykasz w branży muzycznej?
Moim największym problemem są klienci, którzy ograniczają mnie w zakresie produkcji, ponieważ wielu z nich nie chce otwierać się na moje propozycje i innowacje. W większości są zaszufladkowani i chcą kierować się kimś lub czymś, co już było. To chyba jedyny mój problem…
Uczysz także dzieci gry na perkusji. Czy to wyzwanie? Sprawia Ci to satysfakcję?
Jest to dla mnie wyzwanie przynoszące mnie satysfakcję. Mogę przekazać bowiem własne doświadczenie. Jeśli już wyjdę z branży, to ślad po mnie pozostanie. Na lekcję przychodzą chłopcy i dziewczynki w wieku 6-18 lat. Cieszę się, że mimo braku wykształcenia pedagogicznego, potrafię z nimi nawiązać kontakt. Wydaje mi się, że chętnie przychodzą do mnie na zajęcia.
Jakub, gdzie chciałbyś być za 10 lat?
Na wielkich scenach (śmiech), a tak naprawdę to chciałbym podobnie jak teraz siedzieć w swoim studiu, produkować muzykę oraz realizować nagrania, współpracować z różnymi artystami. Chciałbym utrzymać z tego siebie oraz moją przyszłą rodzinę, którą chcę również założyć. Zamierzam skończyć studia. Być może wyjadę za granicę, nabywać doświadczenia, przy największych producentach oraz realizatorach dźwięku. Cały czas chcę rozwijać się. Oczywiście poza produkcją chciałbym grać koncerty i nagrywać płyty z zespołem.
Co chciałbyś przekazać młodemu pokoleniu artystów?
Hm… Sam należę do młodego pokolenia artystów, ale jedyne co mogę powiedzieć, to ażeby byli wytrwali w tym, co robią, nie przejmowali się porażkami oraz nie zamykali się w standardach i łamali bariery, które ich ograniczają.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała: Dominika Narożna
Zdjęcia: archiwum prywatne
1. Mój pierwszy koncert z zespołem The Castle. Opalenica Dzień Dziecka (2013 r.)
2. Koncert z zespołem Between Nothing (2018 r.)
3. Moje studio, w którym pracuję na co dzień (2020 r.)
Link do EDP na Youtube – https://www.youtube.com/channel/UC8Dx1Sqd7Wk3_DrdLKSpL2w