J. Patreuha: „Planuję założyć rodzinę i uczyć moje dzieci gry w brydża, tak jak mnie uczył mój tata”

received_643521963336673 O rodzinnie zakodowanej miłości do brydża rozmawiamy z młodym świetnie zapowiadającym się brydżystą, który powoli pnie się na szczyty. Jeszcze o nim usłyszymy, to pewne.

  • Jest Pan trenerem brydża, wykłada strategie brydżowe, mimo młodego wieku uczy o wiele starszych od siebie. Ile lat zajęło Panu osiągnięcie tego mistrzowskiego poziomu?

W brydża gram już 12 lat, jednak do mistrzowskiego poziomu jeszcze trochę mi brakuje. Przez ten cały czas wkładałem całe serce w ten sport, uczyłem się, jeździłem na obozy, grałem lokalne turnieje z lepszymi zawodnikami, ale również rozmaite mistrzostwa rangi ogólnopolskiej, a nawet światowej. Przez 12 lat brydż był całym moim życiem i właściwie wszystkie pozostałe aspekty również się z nim wiązały. To tutaj poznałem wspaniałych ludzi i przyjaciół.

  • Kto nauczył Pana gry?

Grę w brydża zaczynałem już od najmłodszych lat. Razem z bratem obserwowałem, jak tata gra. Oczywiście mój tata był dla mnie wzorem i autorytetem, chciałem być taki jak on, dlatego też zacząłem grać. Tata najpierw uczył mnie sam, a później zapisał na zajęcia. Moim trenerem był jego ówczesny partner – Roland Lippik. To pod czujnym okiem Pana Rolanda wyjeżdżałem na pierwsze turnieje, a później dostałem się do reprezentacji U-15.

  • Pamięta Pan swoją pierwszą przegraną? A pierwsze zwycięstwo?

Na początku bardzo szybko się rozwijałem i z każdym dniem osiągałem coraz to lepsze wyniki. Pierwszym sukcesem, który tak naprawdę pokazał mi, że brydż jest czymś, co kocham i czym chcę się zajmować, było wygranie Mistrzostw Świata w Stambule w kategorii U-15. Natomiast ciężko stwierdzić, co to znaczy przegrać. Można przegrać kontrakt lub mecz, ewentualnie zająć ostatnie miejsce w turnieju. Nie czułem się przegrany do momentu, gdy w 2015 roku nie dostałem się do reprezentacji Polski w kategorii U-20 i nie grałem w niej jeszcze następne 2 lata. Mówi się, że co cię nie zabije, to cię wzmocni i właśnie tak było. Nie poddawałem się, ciężko pracowałem i nie straciłem miłości do brydża, co procentowało w kolejnych latach.

  • Z kim udało się Panu grać z najlepszych brydżystów?

Ciężko jest określić, kto jest najlepszy, przeważnie decyduje forma, na którą składa się wiele czynników. Mam dużą przyjemność grać z  najbardziej utytułowanym i jednym z najlepszych brydżystów w całej Polsce, aktualnie moim partnerem na wielu wyjazdach brydżowych, Stanisławem ,,Bubu” Gołębiowskim.

  • Celebryci też chętnie wybierają karciane intelektualne potyczki, spotkał Pan jakiegoś VIP-a przy karcianym stoliku?

W Polsce spotkałem się i mam dobry kontakt z aktorką Renatą Dancewicz. Jest mnóstwo Vipów, którzy grają, ale jeszcze nie miałem przyjemności ich poznać.

  • Jakie trzeba mieć cechy, by zostać dobrym brydżystą?

Aby być w czymś dobrym, trzeba poświęcić na to mnóstwo czasu i pracy. Brydż to jednak sport i moim zdaniem, aby być w tym dobrym trzeba mieć mentalność zwycięzcy. Przede wszystkim lubić rywalizację, chcieć wygrywać, być odważnym i nie zrażać się porażkami. Dobry brydżysta uczy się na błędach i potrafi się do nich przyznać oraz wyciągnąć z nich wnioski. Warto mieć dobrą pamięć, rozwiniętą wyobraźnię, zdolność analitycznego i krytycznego myślenia. Należy również pamiętać, że brydż nie jest grą indywidualną, bardzo istotne jest również zrozumienie w parze. Nie zapominajmy, że nie można spocząć na laurach. Należy stale się rozwijać, ciężko pracować i poświęcać swój czas na naukę. Nie ma innej drogi do sukcesu.

  • Jakie brydżowe strategie Pan preferuje – te bardziej ofensywne?

Jestem zawodnikiem, który nie boi się ryzyka, ale szanuje swoich przeciwników. W licytacji jestem odważny i gram raczej „do przodu”, nie odpuszczam rozdań. Z moich obserwacji wynika, że na dłuższą metę warto znajdować się w licytacji, gdyż przynosi to zdecydowanie więcej korzyści niż strat. Warto zauważyć, że gram bardziej odważnie, gdy mam ustalony system z partnerem i czuję się bezpieczny, ponieważ wiem, że zrozumie moją licytację. Na tym poziomie szczegółowo ustalony system jest sporą przewagą nad przeciwnikami, gdyż technicznie wszyscy grają już na podobnym poziomie.

  • Systemy licytacyjne różnych krajów bardzo różnią się od siebie?

Nie. Są to niewielkie różnice w otwarciach i ewentualnie w dalszych ustaleniach, ale nie ma to związku z krajem. Nawet w Polsce brydżyści grają różnymi systemami. Wszystko zależy od tego, jak ustalimy to z partnerem. Jadę do Stanów Zjednoczonych na Jesienne Mistrzostwa Ameryki. Jest to jeden z najbardziej prestiżowych turniejów na całym świecie i mam nadzieję, że dobrze się na nim zaprezentuje.

  • Brydż to też dobra rozrywka intelektualna na czas pandemii, strony www do gry w brydża wręcz zawieszały się z powodu obciążeń serwerów. Brydż coraz bardziej zyskuje na popularności. Też Pan to zauważa, że klan brydżystów rośnie i potężnieje?

Raczej nie. Przeciążenie serwerów wynikało raczej z sytuacji, w której się znaleźliśmy. Turnieje nie odbywały się na żywo, zatem zostały przeniesione do internetu, gdyż istniała taka możliwość. To z kolei pokazało, że można grać turnieje bez konieczności pokonywania setek kilometrów, jednak finalnie i tak wracamy do tradycyjnego rozwiązania. Brydż na żywo ma zdecydowanie większy sens, chociażby ze względu na fizyczne trzymanie kart. Nic nie zastąpi spotkania ze znajomymi i rozmów przy stoliku.

  • Ludzie z jakich zawodów najchętniej dołączają się do grona brydżystów?

Nie ma na to reguły, w brydża może grać każdy. Jednak wydaje mi się, że głównie są to osoby, których zawody w jakiś sposób związane są z naukami ścisłymi. Spotykamy informatyków, programistów, matematyków, księgowych, profesorów politechnik, nauczycieli matematyki czy informatyki, biznesmanów, przedsiębiorców, ale również sędziów, adwokatów czy prokuratorów.

  • Jednak karty to siedzenie. A co dla równowagi, uprawia Pan sport?

Niestety obecnie wolnych chwil mam dość mało ze względu na ilość rzeczy, którymi się zajmuję, jednak kiedy nadarzy się okazja, wychodzę wieczorami na piłkę nożną z kolegami z pracy. W okresach letnich lubię grać w siatkówkę i tenisa. W domu rodzinnym zawsze na wakacje rozkładaliśmy siatkę i razem z rodzicami i bratem graliśmy w siatkówkę ogrodową. Bardzo miło wspominam te chwile.

  • Czym się Pan zawodowo zajmuje poza brydżem, gdzie pracuje i co studiuje?

Obecnie pracuję w QSense (podwykonawca LG Chem). Zajmuję się kontrolą jakości oraz wsparciem produkcji i logistyki. Studiuję również Zarządzanie i Inżynierię Produkcji na Politechnice Wrocławskiej. W ciągu roku powinienem już zdobyć tytuł inżyniera. Jeśli mam być szczery, nie jest to praca moich marzeń. Zdecydowanie bardziej chciałbym zajmować się zawodowo tym, co kocham.

  • Jakie teraz wyznaczył sobie Pan nowe cele, jakie ma marzenia?

Chciałbym więcej czasu poświęcić przyjaciołom i rozwijać się zawodowo w wielu aspektach. Chciałbym połączyć pracę inżyniera z zawodowym graniem w brydża. Dodatkowo moim małym marzeniem jest założenie wraz z bratem bliźniakiem szkoły brydża. W niedalekiej przyszłości planuję założyć rodzinę i uczyć moje dzieci gry w brydża, tak jak mnie uczył mój tata.

 

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Paulina M. Wiśniewska

 

You may also like...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Current ye@r *