Grzegorz Bielawski ratował zwierzęta przed losem gorszym niż śmierć. Robił tak od dwóch dekad. Za to ratowanie przed oprawcami, przed głodem, zimnem, strachem i cierpieniem sam teraz trafił za kratki. Tak zadecydował sąd.
Ustawa o ochronie zwierząt pochodzi z 1997 roku, jest już przestarzała i nieadekwatna do istniejącej rzeczywistości. Zmieniło się społeczne nastawienie wobec krzywdzenia zwierząt, zmienił się próg tolerancji wobec tych, którzy krzywdzą czy zaniedbują zwierzęta, którzy czerpią zyski kosztem cierpienia zwierząt – ale nie zmieniły się przepisy prawa.
Czy “rzecz” może być ofiarą w sensie prawnym?
Ustawa wprawdzie przyznaje zwierzętom prawa do ochrony, jednak jej zapisy każą podchodzić pod względem prawnym do zwierzęcia jak wobec “rzeczy” /pkt 2 rozdz. 1: ” W sprawach nieuregulowanych w ustawie do zwierząt stosuje się odpowiednio przepisy dotyczące rzeczy”/. Reifikacja, czyli uprzedmiotowienie zwierząt jest też głęboko zakorzenione w społecznej świadomości, a ewolucja myślenia o zwierzęciu jako o NIE-rzeczy to żmudny i trudny proces, czego świadectwem są liczne umorzenia w sprawach o znęcanie się nad zwierzętami. Przykładów takich spraw opisywanych w mediach nie brakuje, a wiele z nich nie ujrzało światła dziennego. Przy umorzeniach jako istotny czynnik sądy podają tzw. niską szkodliwość społeczną – bo znęcanie się nad zwierzętami tak właśnie często bywa interpretowanie prawnie przez sądy. Oto jeden z takich przykładów: “Przedsiębiorca prowadzący schronisko dla zwierząt został oskarżony o znęcanie się nad zwierzętami m.in. poprzez „transport rannych zwierząt powodując ich zbędne cierpienie i stres oraz utrzymywanie zwierząt w nieludzkich warunkach bytowych, w klatkach o nieutwardzonym gruncie z nadmierną ilością zwierząt, nie izolowanie zwierząt zdrowych od chorych, przetrzymywanie wspólnie zwierząt różnej płci, jak również nie zapewnienie im właściwej i dostatecznej ilości pożywienia” — a wszystko to przez blisko trzy lata (od czerwca 2006 r. do maja 2009 r.). Uznając winę oskarżonego sąd umorzył warunkowo postępowanie na 2-letni okres próby. Orzeczenie zaskarżył oskarżyciel posiłkowy — fundacja statutowo zajmująca się ochroną zwierząt — wskazując na brak ustalenia przez sąd co właściwie działo się w schronisku, oraz założenie, że był to czyn o znikomej szkodliwości społecznej” /https://czasopismo.legeartis.org/2017/02/warunkowe-umorzenie-znecanie-nad-zwierzetami/.
Prawnicy podkreślają też inne aspekty prawne dotyczące znęcania się nad zwierzętami. Prawniczka, Karolina Kuszlewicz tak to ujmuje: “Postępowanie karne w sprawach o przestępstwa przeciwko zwierzętom jest postępowaniem specyficznym z kilku powodów. Jednym z nich jest wątpliwość, kogo właściwie należy uznać za pokrzywdzonego przestępstwem. Powstaje pytanie, czy zwierzę może być pokrzywdzonym na gruncie polskiego systemu prawa. Jeśli nie – czyje prawa wykonują organizacje prozwierzęce na podstawie art. 39 ustawy o ochronie zwierząt? (…) jak wywiódł Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 16 stycznia 2014, „w sprawach nieuregulowanych w tej ustawie stosuje się odpowiednio przepisy dotyczące rzeczy (art. 1 ust. 2 u.o.z.), to uprawniony jest wniosek, że zwierzę hodowlane lub domowe należy postrzegać jako przedmiot własności lub posiadania we wszystkich jego formach (samoistnego, zależnego). Skoro zaś prawo chroni własność, jak i stan spokojnego posiadania, to przyjąć trzeba, że pokrzywdzonym czynem polegającym na znęcaniu się nad zwierzęciem jest przede wszystkim jego właściciel lub posiadacz (M. Gabriel-Węglowski: Przestępstwa przeciwko humanitarnej ochronie zwierząt, Toruń 2008, s. 157-163, także tezy uchwały SN z dnia 26 listopada 1976 r., VI KZP 11/75, OSNKW 1977, z. 1, poz. 1)” (sygn. akt: V KK 370/13).” /https://kuszlewiczwimieniu.pl/organizacja-prozwierzeca-w-procesie-karnym-o-znecanie-sie-nad-zwierzetami/.
Ofiarą de facto jest zwierzę, ale pokrzywdzonym w sensie prawnym – jego właściciel. A jeśli właściciel czy opiekun jest zarazem oprawcą zwierzęcia?…
To niejedyna komplikacja natury prawnej, nieco oddalona od tzw. zdrowego rozsądku i pragmatycznej logiki. “Nie ulega jednak wątpliwości, że na gruncie moralnym to ofiarę przemocy, a zatem w omawianej sytuacji – zwierzę, należy uznać za pokrzywdzonego czynem” – komentuje K. Kuszlewicz w przywołanym tekście.
Zmienia się podejście do kwestii okrucieństwa wobec zwierząt. “los zwierząt dużo mniej zależy dziś od ich indywidualnych użytkowników, działających na nie bezpośrednio, a znacznie bardziej od zinstytucjonalizowanych struktur gospodarczych i administracyjnych. O tyle też wzrosło znaczenie czynów zaniedbania podczas kierowania i nadzoru, popełnianych z zamiarem ewentualnym. Zmieniła się więc rola przepisów karnych ochrony zwierząt. Przed 100 laty była to głównie reakcja na ekscesy wobec panujących wówczas niepisanych norm traktowania zwierząt. Obecnie przepisy karne mają głównie rolę gwarancji przestrzegania licznych szczegółowych norm i procedur traktowania zwierząt, a ich rola powinna być wzmocniona” /https://repozytorium.uni.wroc.pl/Content/109186/PDF/02_Helios_Jedlecka_W_Znecanie_nad_zwierzeciem_w_doktrynie_prawa_karnego.pdf/. Przed laty – zależało wyłącznie od ludzi dobrej woli i ich sumienia, obecnie – od instytucji, organów, wymiaru sprawiedliwości, jednym słowem – systemu państwa.
Kolejny przykład umorzenia sprawy znęcania się nad zwierzętami, w tym przypadku umorzony przez prokuraturę na etapie przedsądowym – https://spoleczenstwo.com.pl/gmina-suchy-las-panie-prokuratorze-dlaczego/. Tutaj jednak po włączeniu się do sprawy fundacji Bahati, udało się skierować sprawę do sądu i ostatecznie skazać sprawców. W zawieszeniu.
Jednak przepisy, jak już wspomniano, są przestarzałe, a ludzka świadomość nie nadąża nawet za tymi przestarzałymi. W szerszej społecznej świadomości zwierzę to nadal “rzecz”, pozbawiona emocji i nieodczuwająca bólu, a nawet jeśli, to nie jest to cierpienie “ważne”.
System wobec zwierząt
Czym jest system? “Systemem jest wszelki skoordynowany wewnętrznie i wykazujący określoną strukturę układ elementów. Zespół sposobów (metod) działania, wykonywania złożonych czynności. To całokształt zasad organizacyjnych, ogół norm i reguł obowiązujących w danej dziedzinie (np. system finansowy, system moralny). System obejmuje zbiór pewnych elementów, stanowiących wyodrębnioną z otoczenia względnie autonomiczną całość, które to elementy mają wewnętrzne powiązania i zachodzą pomiędzy nimi sprzężenia. Wszystkie elementy systemu służą realizowaniu głównego celu układu jako całości. System jest obiektem zorganizowanym, działającym w określonym otoczeniu i składa się z mniejszych elementów – podsystemów. Podsystemy to systemy w ramach szerszego systemu, które powiązane są licznymi związkami kooperacyjnymi w taki sposób, aby każdy z nich realizował cel główny i przyczyniał się do powodzenia całości. System nazywany jest również układem pewnych elementów, powiązanych ze sobą różnymi zależnościami, który został utworzony w celu spełnienia pewnych funkcji” /https://mfiles.pl/pl/index.php/System/. Struktury państwa, wyższego i niższego szczebla, w tym rozumieniu stanowią system.
System, o którym mowa w niniejszym tekście, tworzą organy takie jak policja, prokuratura, sądy, urzędy miast czy gmin. System kieruje się przepisami, może, i tak jest najprościej, brać pod uwagę tzw. literę prawa. Wówczas sprawa toczy się swoim tokiem, a prawdopodobieństwo odwołań czy apelacji, jak w przypadku wyroków sądowych, podlega minimalizacji. System zwykle bierze pod uwagę tzw. siłę sprawczą podmiotu, ponieważ i ten element warunkuje spójność działania i prewencyjną eliminację problemów i zakłóceń na drodze owej sprawczości systemu. Ujmując rzecz najprościej – jeśli jednostka walczy z systemem ucieleśnianym przez np. urzędy czy innego rodzaju podmioty mocno posadowione w ramach systemu, nie ma szans, jest jak ten Don Kichot walczący z wiatrakami albo Syzyf z bogami. Powyższa reguła nie dotyczy tylko i wyłącznie spraw zwierząt. Ukazują to dobitnie przykłady z życia wzięte, a ujęte w obraz przekazów z mitologii, literackich czy filmowych, chyba najbardziej znanych – “Komornik”, Układ zamknięty”, “25 lat niewinności. Sprawa Tomka Komendy”. Jednostka przeciwko systemowi nie ma szans.
Powyższe dotyczy także jednostek walczących z systemem, który w praktyce /niekoniecznie teorii/ pozwala na znęcanie się nad zwierzętami. Formalnie, prawnie – nie pozwala, ale nieformalnie, czyli praktycznie – tak. Układy nieformalne o charakterze biznesowo-politycznym warunkują siłę tych, którzy naruszają dobrostan zwierząt, znęcają się nad nimi, zaniedbują. Dobitnym tego przykładem jest sprawa schroniska w Radysach – zwanego też katownią zwierząt. Wszyscy o tym wiedzieli, nikt nie reagował, taka właśnie jest praktyka działania systemu, w ramach którego można zarabiać na zwierzętach, można je katować, zaniedbywać, bez konsekwencji prawnych. Schronisko działało 20 lat, wszelkie sprawy o naruszania praw zwierząt były umarzane, a powód jest prosty – rodzina prowadząca to schronisko zarabiała miliony, rocznie ok. 1-2 milionów, jak wynika z raportów Najwyższej Izby Kontroli. Alarmy wszczynane przez organizacje prozwierzęce niewiele dawały, ponieważ system wszystko umarzał, system w postaci policji, która nie podejmowała interwencji albo kierowała do umorzenia, co też czyniła prokuratura, podobnie sądy, jeśli już udało się do tego etapu doprowadzić. Prawda, która wyszła na jaw, była wstrząsająca. Tę prawdę poznała opinia publiczna vide m.in. https://oko.press/4-tony-martwych-psow-zaginelo-600-zywych-radysy-po-interwencji-odslaniaja-horror/. Tylko dlaczego dramat zwierząt z Radys trwał tak długo?… Wobec pełnej bezczynności organów, powołanych do działania i ochrony praw zwierząt. Pieniądze to jedno z wyjaśnień i tło umorzeń – /https://spoleczenstwo.com.pl/rio-wydatkowanie-srodkow-publicznych-w-schronisku-w-radysach-bez-zastrzezen-wczesniej-prokuratorskie-umorzenia/.
Ale są także empatyczni funkcjonariusze, policjanci, urzędnicy, sędziowie czy prokuratorzy, którzy działają przede wszystkim zgodnie z duchem prawa, a istotą ustawy o ochronie zwierząt jest ich ochrona, ale wciąż jeszcze są decyzje i wyroki, choć zgodne z prawem, to już z jego duchem niekoniecznie.
Systemowy problem rozmnażania zwierząt domowych
Żaden rząd, żadna partia i opcja polityczna nie doprowadziła do kontroli urodzeń zwierząt domowych, psów czy kotów, a także ich znakowania czy chipowania, jak robi się to ze zwierzętami gospodarskimi, np. krowami. A właśnie to niekontrolowane rozmnażanie stanowi przyczynek do powstania problemu poważnego, będącego znęcaniem się nad zwierzętami, których jest coraz więcej i nikt nie chce się nimi zająć – prawnie i faktycznie. Teoretycznie obowiązki te ciążą na urzędach, policji, prokuraturze czy sądach, ale sprawa z Radys dobitnie dowodzi, że to nie funkcjonuje jak powinno. Setki organizacji prozwierzęcych walczących jak ten przywołany już Don Kichot z wiatrakami o prawa zwierząt stanowi najbardziej dobitny dowód, że opieka nad zwierzętami przez Państwo Polskie to złuda, dobrze brzmi, ale nie działa.
Prawda jest taka – na wykorzystywaniu zwierząt można zarobić, na ich ochronie – tylko się traci, bo ratowanie zwierząt jest bardzo kosztowne. Na stronach czy w mediach społecznościowych organizacji prozwierzęcych ciągle można przeczytać błagania o datki, o wsparcie finansowe, opłacenie faktur za leczenie weterynaryjne czy o karmę. Błaganie o wsparcie finansowe uratowanych od oprawców zwierząt. Ten finansowy ciężar ponosi nie państwo, ale głównie społeczeństwo poprzez wspieranie fundacji prozwierzęcych, poprzez datki i darowizny.
Dorota Sumińska, weterynarz, autorka i działaczka na rzecz zwierząt ich sytuację w polskim systemie prawnym ujmuje dobitnie: „Należy nazwać sprawę jasno – w Polsce zwierzęta nie mają żadnych praw” /https://spoleczenstwo.com.pl/dorota-suminska-nalezy-nazwac-sprawe-jasno-w-polsce-zwierzeta-nie-maja-zadnych-praw/.
Grzegorz Bielawski skazany za ratowanie zwierząt
W takim właśnie kontekście sytuuje się sprawa skazanego za pomoc zwierzętom Grzegorza Bielawskiego. Prawomocny wyrok sądu spowodował umieszczenie w więzieniu nie oprawców zwierząt, tylko osobę je ratującą. W imię litery prawa czy ducha prawa?…
Media o Grzegorzu Bielawskim pisały zwykle ujmując się za skazanym wolontariuszem. “Grzegorz Bielawski, jako wolontariusz Pogotowia dla Zwierząt, całe swoje życie poświęcił ratowaniu czworonogów. Niestety, ta misja zaprowadziła go za kratki. Mężczyzna odsiaduje wyrok, bo “nie oddał oprawcom odebranych zwierząt”. Długa nieobecność Bielawskiego jest katastrofalna w skutkach dla prowadzonego przez niego Azylu w Kuflewie (woj. mazowieckie). Przytułek został bez środków na utrzymanie” /https://www.fakt.pl/wydarzenia/polska/warszawa/grzegorz-bielawski-z-pogotowia-dla-zwierzat-jest-w-wiezieniu-potrzebna-pomoc/l9y0yyk/. Jak opisuje gazeta “Bielawski trafił bowiem do więzienia, skazany na karę ośmiu miesięcy pozbawienia wolności za nieoddanie odebranych zwierząt właścicielom, którzy wygrali sprawy sądowe. (…) Zawsze najważniejsze były zwierzęta. I teraz też tak jest — mówi Grzegorz. — Nigdy nie oddałem żadnych zwierząt oprawcom, którzy wygrali sprawy. Nie pozwoliłem, by uratowane zwierzęta ponownie cierpiały. Przez ponad 20 lat działalności na rzecz zwierząt jako oskarżyciel posiłkowy doprowadziłem do skazania w ponad 800 sprawach za znęcanie się nad zwierzętami — dodaje wolontariusz” /ibidem/.
Kulisy działania wolontariatu ujawnia kolejna gazeta: “- Taka działalność wiąże się z ryzykiem, ponieważ logicznym jest, że jeżeli ktoś się nie zgadza z naszą decyzją, a tak naprawdę jest to 99 proc. osób, którym odbieramy zwierzęta – będzie walczył do końca. W 50 proc. przypadków, wyrokiem sądu, zwierzęta orzekane są jako przepadek na rzecz Pogotowia dla Zwierząt i ludzie poddają się wtedy karze w różnym wymiarze, jednak z drugiej strony medalu są ci, którzy nie zgadzają się z naszą działalnością i walczą do końca – odwołują się – co jest jak najbardziej logiczne. To ryzyko zawiadomienia o przestępstwie, przywłaszczeniu mienia i zwierząt jest bardzo częste i bardzo często te sprawy są albo umarzane ze względu np. na wyrok za znęcanie się nad zwierzętami i rozpatrywane na korzyść osób, które odbierają zwierzęta, natomiast są też sytuacje, że zarzuty stawia się wolontariuszom pogotowia – mówi nam Kinga Żelewska, prezes Pogotowia dla Zwierząt. (…) – W 2008 roku doszło do interwencji Pogotowia Dla Zwierząt, podczas której odebrano zwierzęta Zuzanny D. Grzegorz B. nie miał prawa rozporządzać zabranymi zwierzętami. Jako osoba, która miała przechować psy, był zobowiązany do ich wydania na każde wezwanie uprawnionego organu – uzasadniała jeden z wyroków, który zapadł w październiku 2019 roku, sędzia Agnieszka Parnowska” /https://gloswielkopolski.pl/grzegorz-z-wielkopolski-ratowal-psy-trafil-do-wiezienia-zorganizowano-zbiorke-na-dzialalnosc-pogotowia-dla-zwierzat/ar/c1-18348253/.
Grzegorz Bielawski w mediach społecznościowych wyjaśniał, że wyroków sądów nie rozumie, a skatowanych zwierząt nie mógł oddać ich oprawcom. Wpisy komentujących wspierały tę decyzję, były tam też głosy osób, które właśnie z Pogotowia dla Zwierząt przyjęły do adopcji zwierzęta, psy i koty, uratowane od oprawców. Jednak prawo jest prawem, litera prawa ponad wszystko. Zapadł wyrok i on teraz jest realizowany w praktyce. Obrońca zwierząt jest za kratami, ku radości tych wszystkich, którzy znęcają się nad zwierzętami. To sprawa, która ma swoją moc. To wyrok, który może utorować drogę kolejnym podobnym i spowodować skutki nie tylko prawne, ale i w praktyce życia codziennego.
Wyjaśnienie ze strony Ministerstwa Sprawiedliwości
Z pytaniem o zasadność wyroku w sprawie Grzegorza Bielawskiego zwróciliśmy się do Ministerstwa Sprawiedliwości. Oto ono: “W odpowiedzi na zapytanie z 25 marca 2024 r. informuję, że Ministerstwo Sprawiedliwości nie jest uprawnione do recenzowania prawomocnych wyroków sądów. Z tego względu ocena prawna działań podejmowanych przez pana Grzegorza Bielawskiego nie może być przedmiotem analizy. Niezależnie od powyższego wskazuję, że w Ministerstwie Sprawiedliwości prowadzone są prace legislacyjne, mające na celu zmianę art. 35 ust. 3 ustawy z dnia 21 sierpnia 1997 r. o ochronie zwierząt (Dz. U. z 2023 r. poz. 1580) poprzez wskazanie w tym przepisie, że w razie skazania za przestępstwo określone w ust. 1, 1a lub 2 sąd może orzec przepadek zwierzęcia nawet jeżeli sprawca nie jest jego właścicielem. Projektowana zmiana oddaje w ręce sądu decyzję o możliwości orzeczenia przepadku w sytuacji gdy sprawca znęca się nad zwierzęciem, które do niego nie należy. Taka regulacja pozwali uniknąć sytuacji, w której zwierzę będzie w przyszłości narażone na ponowne znęcanie. Maksymilian Mularczyk, Główny Specjalista, Wydział Informacji Publicznej, Biuro Komunikacji i Promocji”.
Bezradność
Ci, którzy walczą z systemem skazani są na bezradność. Przestarzałe, pełne luk prawo, systemowe bezemocyjne, pozbawione empatii wobec zwierząt podejście instytucji prawnych, choć zgodne z literą prawa, układy polityczno-biznesowe, całą gama pozamerytorycznych aspektów i uwarunkowań. A w tle – pieniądze, władza, siła podmiotów większych niż wolontariusze czy organizacje prozwierzęce. Nawet, jeśli pojawią się nowe regulacje prawne, zapowiadane przez Ministerstwo Sprawiedliwości, nie pomogą skazanemu za ratowanie zwierząt Grzegorzowi Bielawskiemu, skazanemu prawomocnym wyrokiem sądu. Dodajmy tylko, że obecnie Pogotowie dla Zwierząt i prowadzony przez nich Azyl w Kuflewie znajduje się w bardzo ciężkiej sytuacji finansowej. Działalność organizacji można wesprzeć poprzez internetową zbiórkę na pomagam.pl.
Link: https://pomagam.pl/egcyyp
(wal, pewu)
Fot. Archiwum Pogotowia dla Zwierząt, źródło: https://pomagam.pl/egcyyp
“Grzegorz Bielawski był odpowiedzialny za opiekę nad tymi zwierzętami i za pozyskiwanie środków na leczenie, utrzymanie i transport zwierząt. Odkąd przebywa w zakładzie karnym mamy bardzo ciężką sytuację finansową. Nigdy nie baliśmy się wyzwań – pseudohodowle, walki psów, mordownie. Zawsze był z nami Grzegorz Bielawski – człowiek orkiestra. Zajmował się pozyskiwaniem środków na funkcjonowanie Azylu, odbiorami zwierząt, sprawami karnymi oraz administracyjnymi. Ale stajemy pod ścianą… Miesięczne utrzymanie Azylu to koszt ok. 50-60 tys. złotych. Samo zapewnienie karmy dla prawie 300 zwierząt to koszt 20 tys. miesięcznie, a do tego dochodzą koszty obsługi Azylu, transportu zwierząt, leczenia. Już mamy długi, bo musimy wybierać pomiędzy leczeniem oraz utrzymaniem naszych podopiecznych a zapłatą za prozaiczne rzeczy jak rachunki za prąd, wodę, śmieci – wybór jest dla nas oczywisty. Niestety prawo nie zezwala aby uzbierać środki dla Grzegorza Bielawskiego by zapłacił odszkodowanie za brak zwrotu zwierząt i wyszedł na wolność. Te karę pozbawienia wolności musi po prostu odbyć. Nikt tego nie zmieni.”
Koszmarne państwo, bezduszny system, człowiek pomaga zwierzętom i w podziękowaniu dostaje wyrok, może tu nasz Prezydent pochyli się nad losem zwierząt i człowieka który jest im oddany
Raczej na to byśmy nie liczyli.