Pan Adam jest mieszkańcem Winograd i pasjonatem podróży, wędrówek oraz wycieczek rowerowych. Potrafi naraz przejechać kilkadziesiąt kilometrów. Rower wciągnął go tak bardzo, że zaniedbał swego podróżniczego bloga, na którym ostatnie wpisy pochodzą z 2013 r. Ale i tak warto tam zajrzeć – przepiękna zdjęcia, którym towarzyszą refleksje z podróży – o pięknie uchwyconej chwili, o przemijaniu, o bliskich i tych, którzy odeszli… Warto tam zajrzeć…
W majowych wspominkach pan Adam napisał tak: “Znów opóźnienie w wędrówce. No cóż, oprócz gór znalazłem drugą miłość – rower, a właściwie terenowe maratony rowerowe. Niestety, z tych imprez nie ma zdjęć – kto będzie fotografować tych, co jadą bliżej końca niż początku. Ale ja ciesze się, że dojeżdżam do mety i nie jestem ostatni, choć należę do najstarszych na moim dystansie i w mojej kategorii wiekowej. Przez wiele lat latem jeździłem w Bieszczady. Spędziłem tam sporo czasu. W zeszłym roku, niestety, tylko byłem raz. A w tym………. Zdradziłem Bieszczady na rzecz gór po drugiej stronie granicy. W zeszłym roku dokonałem rozliczenia z Bieszczadami Wysokimi. Wybrałem się na wędrówkę trasą, której nie dane mi było przejść prędzej. Z paru przyczyn. Trasa bardzo długa – około 40 km górskich, co wymaga kondycji i pogody jednocześnie. Trasa wspaniała – z Wetliny [szlakiem granicznym] do Ustrzyk Górnych. Zapraszam na pierwszą część. Rano pobudka w Ustrzykach Górnych OOOOO pogoda dopisuje. Spakować jedzonko – do busika – jazda do Wetliny. Od początku marsz pod górkę – do pokonania prawie 500 m, a więc ponad 200 pięter. Po drodze mijam tory kolejki leśnej – kiedyś tutaj jeździła. Dzisiaj zarośnięte tory. Myślałem, że około 8 rano uda mi się wejść bez opłaty – marzenie – pani z biletem jakby czekała na mnie, aby skasować swoją należność”. Albo inny maj: “Każda wędrówka ma swój początek i koniec. Również ta po paśmie Świdowca. Po spotkaniu z owieczkami dalej ruszyłem podziwiając wspaniałe widoki. Ach te górskie przestrzenie – można patrzeć i patrzeć. Tym bardziej jak są chmurki – wtedy widoki zmieniają się co parę minut”.
Opowieściom wędrowca towarzyszą przepiękne majowe, słoneczne /a jakże!/ zdjęcia. Może to trochę ociepli tegoroczny chłodny maj…
A dlaczego pan Adam przestał pisać tego bloga?
– No cóż, przestałem pisać, bo po prostu zamieniłem blog na rower i krosy, w których startuję. Zdjęć przybywa, ale nie na blogu, tylko w katalogu na dysku. Podstawowa przyczyna to czas. Niestety – połączenie bloga, roweru, gór i pracy zawodowej jest bardzo trudne – ubolewa pan Adam. – Myślałem nawet o kontynuacji bloga z podróży, pojawia się jednak pytanie kiedy – prawie co tydzień kros rowerowy. Zaliczyłem już w ciągu 7 lat 66 krosów. Jak nie kros, to wyjazd w góry – w tegorocznych planach Ukraina (nasze stare góry – Gorgany, Czarnohora i Kostrzyca – byłem parę razy, ale lubię wracać) oraz Bukowina w Rumunii. Może jeszcze będą Tatry. A ponadto szykuję się na wyścig Skoda Challenge – na 120 km, ale po szosie – mam nadzieję, że dojadę do mety. Nawet jak mam pracę w terenie, to często biorę rower – wtedy mam wyjazdy i typowe zwiedzanie. Wreszcie pogoda, a więc szykuję się na rowerek – zakończył pan Adam.
Fakt, dziś wreszcie po majowych chłodach – pełne słońce i ciepło.
a oto link do strony pana Adama – http://poznaj.blogspot.com/
Jeżeli mieszkasz na Winogradach jesteś autorem fajnego, inspirującego bloga – podeślij nam link i napisz coś o sobie. Chętnie upublicznimy Twoje pasje.
(wal)
Fot. i teksty z bloga: pan Adam
Pierwotna publikacja na stronie: winogrady.org