Pani Katarzyna dla dzieci jest „ciocią Kasią” i o sobie napisała tak: „Ciocia Kasia” urodziła się w Kostrzynie nad Odrą. W dzieciństwie chciała zostać chirurgiem plastycznym lub malarką. Ukończyła Liceum Plastyczne w Gorzowie Wlkp. z dyplomem Projektowanie Wizualne. W tym czasie była aktorką teatralną w Grodzkim Domu Kultury w Gorzowie Wlkp. Chcąc połączyć obie pasje, teatr i malarstwo, wyruszyła do Poznania i rozpoczęła studia na Uniwersytecie Artystycznym na kierunku Scenografia i Kostium. „Ciocia Kasia” pokochała nasze miasto i postanowiła w nim zamieszkać na stałe, a po pięciu latach obroniła tytuł magistra na wydziale Nauk Prawnych i Społecznych / Pedagogika, na kierunku Zintegrowana Edukacja Przedszkolna i Wczesnoszkolna. Obecnie kończy studia podyplomowe z logopedii na WSPiA.
Ciocia Kasia: Od zawsze miałam łatwość w nawiązywaniu relacji z dziećmi, a także współpracy z ich rodzicami. W planach dydaktyczno-opiekuńczo-wychowawczych podążam za potrzebami dziecka, stawiam na szybki rozwój, usprawnianie starych i nabywanie nowych umiejętności oraz bezpieczeństwo. W ciągu dnia nie pozawalam na nudę! Wspólnie z dziećmi śpiewam, tańczę, uczę elementów polskiego języka migowego, języka angielskiego, wykonuję z dziećmi wymyślne prace plastyczne oraz prowadzę zajęcia sensoryczne.
Podczas zajęć z przedszkolakami wprowadziła Pani elementy języka migowego. Dlaczego?
Nigdy nie pracowałam z dziećmi głuchymi. Jako przyszły logopeda natomiast obserwuję, że minimum jedno dziecko w każdej grupie żłobkowej czy przedszkolnej ma problem ze słuchem. Na początku podejrzewamy, że powodem niedosłuchu mogą być przytkane trąbki słuchowe woskowiną lub masą kataralną po niezaleczonej infekcji dróg oddechowych i staramy się jak najszybciej usunąć przeszkodę. Czasami zauważa się, że dziecko nie reaguje na swoje imię w hałasie lub nie odbiera informacji na określonych częstotliwościach. Dlatego bardzo ważne są badania przesiewowe. Moim zdaniem warto uświadamiać dzieci, czym jest głuchota wrodzona, głuchota nabyta oraz że może spotkać każdego. Osoby głuche zmagają się z dyskryminacją i stygmatyzacją, natomiast malutkie dzieci są szczere, otwarte i nie segregują ludzi według ich niepełnosprawności. Małe dzieci w trakcie zajęć chłoną wiedzę i chętnie nabywają nowe umiejętności. Elementy PJM w moich zajęciach z małymi dziećmi są urozmaiceniem. W trakcie śpiewania piosenek lub tańczenia, proponuje się dzieciom jakiś zestaw ruchów do wykonania, dlatego pomyślałam, że warto podmienić je na migi. Na początku musiałam wytłumaczyć dzieciom, dlaczego teraz będziemy pokazywać inne ruchy do piosenki, którą już znają. Zaciekawione wpatrywały się w moją twarz, jej mimikę oraz dłonie. Nie zmuszałam ich do powtarzania za mną, po upływie tygodnia same chętnie zaczęły “śpiewać paluszkami” te najłatwiejsze znaki. Po roku migania usłyszałam najmilsze zdanie pod słońcem. Jedna z dziewczynek w trakcie swobodnej zabawy po podwieczorku, usiadła obok mnie na dywanie, a następnie zapytała jednocześnie migając: “Ciocia Kasia, dzień dobry, migamy?” – to była prośba o wspólne zamiganie piosenki na powitanie. W miejscu, gdzie pracuję, jestem pierwszą osobą, która miga i mogę śmiało powiedzieć, że zaraziłam nie tylko moje dzieci. Rodzice chętnie wypytują o migane w domu znaki (ponieważ nie rozumieją, co miga dziecko) oraz uczą się wraz z dziećmi z filmików nagrywanych przeze mnie.
Czym różni się język migowy od języka mówionego czy pisanego?
Język migowy jest językiem wizualno-przestrzennym, który jest nabywany drogą naturalnej aktywizacji przez głuche dziecko od głuchego rodzica, służy do komunikowania się osób głuchych lub słyszących z głuchymi. Niesamowitą cechą i oczywiście zaletą tego języka jest przestrzenna organizacja wypowiedzi. Każdy z nas na co dzień w trakcie wypowiedzi gestykuluje, aby zobrazować swoje emocje. Osoby głuche nie kontrolują wydawanych przez siebie dźwięków, dlatego na komunikat w języku migowym składają się znaki manualne, mimiczne, ruchy wykonywane głową i tułowiem. Gdy obserwujemy rozmowę dwóch głuchych osób, zauważymy dialog płynący z ich całych ciał, a nie tylko z dłoni. Można śmiało przyznać, że ich rozmowa jest zdecydowanie „głośniejsza” od naszej mówionej.
Jakie ma Pani metody na przekazanie tajników języka migowego tak małym dzieciom?
Każdy pedagog, doskonale wie, że dziecko najlepiej uczy się poprzez ruch. Dlatego warto wprowadzać elementy języka migowego w codziennej pracy z małymi dziećmi, podczas śpiewania piosenek lub tańczenia. Zaleca się aby nauczyciel w trakcie migania, był ubrany na czarno, granatowo lub szaro, tak aby jego dłonie i twarz kontrastowały z tłem – były dobrze widoczne. Uczymy dzieci, aby zawsze migały ręką wiodącą i nie zmieniały jej w trakcie wypowiedzi, ponieważ osoba głucha mogłaby nie zrozumieć miganego komunikatu. Jeżeli nie mamy jeszcze określonej lateralizacji, prosimy dzieci, aby same wybrały czy chcą migać prawą czy lewą ręką. Małe dzieci w wieku żłobkowym w cudzysłowie „osłuchują się” z migami i na początku migają słowa, które są dla nich łatwe do pokazania. Starszym dzieciom możemy śmiało wyjaśnić, kim są osoby głuche, dlaczego posługują się językiem migowym oraz uwrażliwiamy je aby nie nazywać ich głuchoniemymi. Społeczność Głuchych chce być nazywana głuchymi.
Kiedy zaczynamy ćwiczyć miganie, proszę dzieci o ciszę, aby patrzyły na moją twarz, dłonie i informuję, że teraz będę ŚPIEWAĆ PALUSZKAMI – Podpowiadam, jest to dobry sposób na zatrzymanie uwagi małych dzieci na swojej osobie!
Polski język migowy jest chyba sporym wyzwaniem… W jaki sposób go Pani naucza?
Każdy język migowy opiera się na swoim własnym słownictwie oraz systemie gramatycznym. Na zasób pojęć migowych składają się znaki, które czasem są odpowiednikiem krótkich zwrotów w języku migowym. Synchroniczność przekazu i funkcjonalna rozłączność artykulatorów umożliwia zamiganie więcej niż jednego elementu równocześnie, na przykład dwa różne znaki lewą i prawą ręką plus wyraz twarzy. Dlatego nie da się dosłownie przetłumaczyć zdanie mówione na migane, słowo po słowie.
Najważniejsze w nauce migania jest zabawa! W trakcie wymyślnych gier staram się przemycić dzieciom jak najwięcej słówek do zapamiętania. Dzieci są bardzo inteligentne, przecież nabyły już umiejętność „uczenia się języka pierwszego” więc wiedzą co trzeba zrobić aby powstało zdanie. Moi dwuletni „żłobkowicze” sami migają zdania np. „Kocham mamę”, „Kocham dziadka”, „Miś śpi”.
Tak jak w przypadku nauki mówienia, kiedy małe dzieci robią błędy i tworzą swoje pierwsze zdania np. „ Ato jedzie bum bum”, „Kocham chebek z pomidolem”, tak samo migają swoje pierwsze słowa lub zdania, gdyż mają ograniczone możliwości motoryczne dłoni i nie potrafią tak jak dorosły ułożyć trudnych dla nich migów.
Dlaczego tak mało osób słyszących zna język migowy?
Nie jestem jedyną osobą, która wprowadza elementy polskiego języka migowego w pracy z dziećmi. Z jednego szkolenia na kolejne przybywa coraz więcej młodych nauczycielek, logopedek oraz rodziców. W szkoleniach on-line wraz z mamami migają ich dzieci. Ja na co dzień chwalę się swoimi dokonaniami oraz postępami moich „żłobkowiczów” w nauce migania i zachęcam do tego wszystkich.
Czy uważa Pani, że powinno się wprowadzić podstawy języka migowego w szkołach powszechnych? Dlaczego?
Chciałabym głośno wykrzyczeć „ TAK!”, ale niestety wiem, co zrobiłby system z tym pięknym językiem wprowadzając go do podstawy programowej jako przedmiot „Podstawy polskiego języka migowego”. Stałby się dla uczniów kolejnym nudnym przedmiotem, na którym trzeba walczyć o dobrą ocenę za GRAMATYKĘ, która jest trudna. Moim zdaniem PJM powinien być dodatkiem, urozmaiceniem zajęć z języka polskiego, w taki sposób, aby dzieci same dociekały jak zamigać to, co je interesuje.
Co skłoniło właśnie Panią do zainteresowania się językiem migowym? Jakie ma Pani plany na przyszłość? Jakie marzenia?
Na co dzień jestem gadułą i uwielbiam rozmawiać z ludźmi. Kiedy wracam do domu i opowiadam mężowi, jak minął mi dzień, on wdycha, patrzy na mnie i mówi: „Każdy człowiek, w swoim życiu ma określoną liczbę słów do wypowiedzenia. Tobie zostały jeszcze dwa lata.”
W przyszłości chciałabym otworzyć własny gabinet logopedyczny. Mając świadomość, że mogę spotkać się w pracy z dziećmi zaburzeniami rozwojowymi, zespołami, głuchymi lub niedosłyszącymi moim obowiązkiem jest zrobić wszystko aby się z nimi porozumieć dzięki alternatywnej komunikacji, jaką jest Makaton lub PJM.
Ma Pani bogate doświadczenie zawodowe i szerokie wykształcenie – projektowanie wizualne, aktorstwo, malarstwo, scenografia, studia pedagogiczne, a teraz logopedia, studia w WSPiA. Praca z dziećmi chyba pozwala to wykorzystać ten potencjał?
Wszystkie żłobkowe ciocie zgodzą się ze mną, że na co dzień w pracy nie jesteśmy tylko ciociami! Zamykając za sobą drzwi w sali stajemy się ciociami, mamami, tatusiami, fryzjerkami, kucharkami, lekarzami, chemiczkami, krawcowymi, policjantkami, chirurgami, jednym słowem superbohaterkami i żadne studia, szkolenia, kursy nie nauczą tego jak po prostu kochać dzieci oraz pracę z nimi! Jeżeli kochamy to co robimy nie przepracujemy ani jednego dnia w życiu.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Paulina M. Wiśniewska
Zdjęcia z archiwum domowego bohaterki wywiadu
Jedno słowo ciśnie się na usta: BRAWO 👏, z takimi ludźmi świat byłby rajem