Dr M. Talarczyk: Inteligencja – i co dalej?

Za sprawą sztucznej inteligencji zaistniał w mediach publicznych i społecznościowych dawno nieobecny temat – inteligencji – jako zjawiska, wartości i mocy.

Inteligencja człowieka była i nadal bywa przedmiotem zainteresowania oraz badań specjalistów. Do opracowania metod badawczych przyczynili się tacy badacze jak David Wechsler (1896-1981) amerykański psycholog, autor Skal Inteligencji dla dzieci (WISC) i dla dorosłych (WAIS) czy John C. Raven (1902-1970) brytyjski psycholog i psychometra, twórca niewerbalnej Skali Matryc Ravena. Obaj badacze żyli i pracowali wiele lat temu, a nadal wykorzystywany jest ich wkład w myślenie o inteligencji i jej badanie w różnych celach, głównie medycznych i edukacyjnych.

Ale inteligencja poznawcza interesuje głównie specjalistów – psychologów, psychologów klinicznych, neuropsychologów, lekarzy psychiatrów czy neurologów. Natomiast nie budzi powszechnego zainteresowania, a nawet bywa bagatelizowana czy dewaluowana.

Może więc paradoksalnie inteligencja, ta ludzka, za sprawą SI „wraca na salony”. Choć główną motywacją zainteresowania tematem inteligencji wydaje się być obawa, by ta sztuczna przypadkiem nie była lepsza od ludzkiej. Ale jak wiadomo, nie ma jednej ludzkiej inteligencji, nie ma też i nie będzie jednej sztucznej. W świecie SI zapewne ta bardziej inteligentna zdominuje tę mniej, co nie przekłada się na świat ludzi. W naszym świecie są obszary, w których inteligencja może mieć duże znaczenie, w innych znaczenie ma niewielkie lub znikome, a w jeszcze innych nic po niej. Choć w świecie Homo sapiens to nie tylko ona, a czasami w ogóle nie ona, decyduje o powodzeniu w życiu czy zadowoleniu z niego.

Inteligencja (IQ Intelligence Quotient) pod koniec lat 90-tych XX w ustąpiła miejsca inteligencji emocjonalnej (EQ Emotional Quotient), po wyodrębnieniu i opisaniu jej przez dwóch psychologów Petera Salovey’a i Johna Mayer’a.

A w późniejszych latach inteligencja emocjonalna była przedmiotem badań i tematem publikacji m.in. Daniela Golemana, zostawiając w swoim cieniu inteligencję poznawczą (IQ) Dlaczego tak się stało? Zapewne wpłynęło na to wiele czynników m.in. jednym z nich mógł być efekt świeżości, to co nowe zwykle budzi szczególne zainteresowanie. A drugim powodem mogło być dostrzeżenie potencjału rozwojowego, terapeutycznego i szkoleniowego w obszarze inteligencji emocjonalnej, czego nie stwarzała inteligencja poznawcza.

Natomiast w tzw. mainstreamie od dawna inteligencja (IQ) istnieje w niszy i cieniu już nie tylko inteligencji emocjonalnej (EQ) ale też priorytetu aparycji.

Zauważmy, że do czasu rosnącej popularności sztucznej inteligencji, nie wymieniało się publicznie słowa „inteligencja”. Być może milczenie na temat inteligencji, było przejawem, a może nadanym kierunkiem zmian społeczno-kulturowych. Bo od kilkunastu lat w wielu mediach publicznych i społecznościowych to wygląd zewnętrzny stał się tematem przykuwającym uwagę, a nie inteligencja poznawcza czy emocjonalna. Zainteresowanie wielu mediów kierowane jest na to, kto jak wygląda, ile przytył czy schudł, ile ma zmarszczek, jak jest ubrany, uczesany itp. To co interesuje mainstream, prezentuje się jak kulturowy wybieg modelingowy.

Myśli, opinie czy poglądy to wąski obszar ciekawy dla niektórych, bo tu trzeba skupić uwagę, poświęcić trochę czasu, mieć rozeznanie w temacie (nie mówiąc o wiedzy), żeby się nie pogubić. Wyjątkiem bywają dwa tematy. Jednym są te dotykające do żywego czyli zdrowie, edukacja i polityka – tu każdy najlepiej „wie swoje”.

Drugim wyjątkiem są cytowane tzw. „złote myśli”, często przypisywane różnym znanym autorom i choć bywa, że przypisywane nieprawdziwie, to wartko płyną z prądem mediów społecznościowych.

A co do inteligencji vs wygląd zewnętrzny, to ciekawe czy SI zacznie być wizualnie „formowana” na wzór i podobieństwo człowieka? Jak na przykład „Ewa 1” w filmie „Alternatywy 4”. Czy wówczas „modele”- ludzki i sztuczny będą ze sobą rywalizować? Ciekawe, czy trendy wyglądu (długość i kolor włosów, rzęs, kształt sylwetki itp.) wzorowane będą na SI, czy to raczej SI wzorowana będzie na „modelach” ludzkich, a jeśli tak to na których? Bo z kolei, gdyby trendy aparycji wyznaczać miała SI to marny ludzki los, bo jej (SI) jak lalce Barbie dowolnie można będzie wydłużać nogi, zwężać talię, powiększać usta i oczy, zmieniać to i tamto. Już funkcjonują i zyskują popularność medialne wizerunkowe wytwory sztucznej inteligencji, takie jak np. koreański zespół K-Pop. A jak wynika z mojej praktyki klinicznej i terapeutycznej, nastolatki będą się wzorowały nie tylko na „twórczości „ ale też na wyglądzie tego typu sztucznie spreparowanych (wy)tworów.

Podsumowując

Można przyjąć, że jednym z pozytywnych aspektów SI w kontekście narracyjnym jest zwrócenie uwagi na inteligencję (IQ), na to, że ludzie też ją mają i że jest cenna niebywale.

A z drugiej strony – jeśli SI będzie popularyzowana także w formie ludzkich kształtów, to jedno z jej zagrożeń polegać może na promowaniu wyglądu nieosiągalnego dla człowieka, co zwiększać będzie pasmo ludzkich, szczególnie kobiecych, frustracji i kompleksów.

Chyba, że oba światy – ludzki i sztuczny, zostaną od siebie oddzielone, nie tylko w obszarze wpływów SI na sferę poznawczą, ale także na sferę fizyczną, a w obu przypadkach również na sferę emocjonalną.

Nadzieja w tym, że, jak mówią eksperci, obecnie trwają prace specjalistów nad tym, aby wytwory sztucznej inteligencji, jak i ona sama, były w czytelny sposób oznaczane, pozwalając odróżnić to, co ludzkie od tego, co sztuczne, choć nomen omen SI jest efektem ludzkiej inteligencji.

Czy SI będzie opisywana podobnie jak produkty żywnościowe – z obowiązkowym wykazem wszystkich składników, danymi producenta i terminem ważności? Czy oznaczenia będą inne. Ważne, by można było ją odróżniać i eksternalizować od ludzkiej inteligencji, a także od ludzkiej powierzchowności.

Ale jest jeszcze jeden, humanitarny aspekt związany z ewentualną dominacją sztucznej inteligencji nad nami. Bo człowiek na przestrzeni wieków podporządkował sobie przyrodę i prawie wszystkie byty ożywione. Wykorzystuje zwierzęta w celach rozrywkowych czy zarobkowych, bywa , że robi to bezwzględnie wobec ich cierpienia, często nie liczy się z istotami, które uważa za niemyślące, nieczujące, „gorsze”. Gdyby przyjąć perspektywę science fiction i wyobrazić sobie, że wytwór przerasta (s)twórcę, to co mogłoby nam grozić jeśli SI uznałaby nas za byty gorsze?

Czy gatunek ludzki byłby wówczas traktowany podobnie, jak niektórzy z nas traktują zwierzęta, te w chowie przemysłowym, klatkowym, cyrkowym czy przy budach – w chowie łańcuchowym. A SI pozbawiona uczuć wyższych, współczucia i empatii, nie będzie się organizować w obronie „słabszych”, nie będzie więc miała krztyny litości czy współczucia. A może przyjdzie jej unieszkodliwić nas, by skutecznie chronić planetę i klimat. Albo przejmie dominację, by w algorytmach zachować myśl ludzką, gdy zabraknie wody i powietrza.

Nieprawdopodobne, niemożliwe, nieludzkie?

Czy przyjdzie nam żyć w aż tak „ciekawych czasach”?

 

W czym nie dorówna nam

sztuczna inteligencja?

 

W tym, że

nie urobi się po łokcie

i nie ubawi po pachy

nie popłacze ze śmiechu

a zamiast dobrego lub złego

nastawienia do kogoś/czegoś

będzie oprogramowana nieodpowiednio

 

Jedynie podobnie do nas

może „paść” ze zmęczenia

Choć u nas – padanie

to często proces, któremu

w trakcie można zapobiec

U niej to padnięcie 0- jedynkowe

procesu oprogramowania

 

No cóż SI lekko nie ma

 

Ale czytam tu i tam o chęci

wycofania się z aktywności pisanej

z obawy przed jej ekspansją

Sposobem na nią nie może być lęk

lecz kontrola i demaskowanie

jej fałszywych wytworów

bo znaczenie ma – kto kogo

 

Tak póki co myślę sobie

samodzielnie

ale czy SI przeczyta

i się przejmie?

(Małgorzata Talarczyk 04.2023)

Małgorzata Talarczyk

www.system-terapia.pl

 

 

 

 

 

You may also like...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Current ye@r *