Dr M. Talarczyk: O zacieraniu granic

Zacieranie granic w różnych obszarach obserwuję z niepokojem, zastanawiając się, dokąd to wszystko zmierza. Do tematu granic, jakie my stawiamy innym, a inni stawiają nam, powracam od czasu do czasu. Bo jest to temat, który co jakiś czas aktywizuje się w różnych obszarach w przestrzeni publicznej, i nie tylko.

Rok temu po publikacji wywiadu z prof. Jerzym Marcinkowskim pt. „Mnie się nie da zastąpić sztuczną inteligencją, tam nie ma żadnej inteligencji” [1] w portalach społecznościowych toczyły się dyskusje na temat AL (tzw. sztucznej inteligencji) oraz utożsamiania algorytmów z inteligencją. W psychologii różnicuje się i opisuje wiele rodzajów inteligencji, m.in. płynną (czyli w wielkim skrócie – wrodzoną) i skrystalizowaną (w jeszcze większym uproszczeniu – nabytą). Wyodrębnia się też stadia rozwoju inteligencji, różne jej poziomy itp. Zatem nawet bardzo sprawne algorytmy nie spełniają kryteriów inteligencji, warto to rozgraniczać i tej granicy nie zacierać. Chyba że w ramach manipulacji ludzką inteligencją i zacierania granic kryteria te ulegną zmianie.

Inny obszar granic dotyczy człowieka i zwierząt, o czym już wcześniej pisałam, czyli stawiania granic zwierzętom przez człowieka oraz respektowania granic gatunkowych zwierząt [2]. Stawianie granic, szczególnie istotom od nas zależnym, daje im poczucie bezpieczeństwa, bo zwalnia z obciążenia podejmowania decyzji i działań, które przerastają czyjeś możliwości. Skoncentruję się na zwierzętach domowych, szczególnie psach, co do postępowania z którymi istnieją kontrowersje. W przypadku bycia opiekunem psa, dzielenia z nim życia, istnieje fenomen polegający na tym, że pies, nie będąc człowiekiem, jest jednocześnie członkiem rodziny. Ale członkom rodziny także stawia się (powinno się stawiać) granice. Pies nie może podejmować decyzji, które go przerastają, nie może czuć się obciążony kontrolą i ochroną stada, w którym żyje. Prawa zwierząt, jak rozumiem, to respektowanie ich naturalnych potrzeb i traktowanie zwierząt z szacunkiem, zgodnie z wymaganiami i specyfiką gatunku. Bo na przykład pies w łóżku czy na kanapie jak najbardziej, ale w piżamie to już przekraczanie jego naturalnych granic, sam jej nie założy, w przeciwieństwie do wskoczenia na dostępne legowisko. Chcę zwrócić uwagę, że granice w obcowaniu z psem mają podwójne znaczenie, jedno – to człowiek stawia psu granice, drugie – nie przekracza granic gatunku poprzez uczłowieczanie psa. Choć część ludzi nadal ma problem z tym różnicowaniem. Ten drugi aspekt dotyczy m.in. uczłowieczania zwierząt domowych (psów, kotów), np. poprzez farbowanie sierści czy paznokci, ubieranie w rzeczy, które noszą ludzie itp. Ale to także trzymanie w domach czy na posesjach zwierząt, które z natury nie są domowe, a tym samym zacieranie granic między gatunkami i ograniczanie ich naturalnych potrzeb. Jeszcze raz więc podkreślę, że w stawianiu granic nie ma niczego złego, wręcz przeciwnie jest potrzebne.

Jeszcze inny obszar to granice w rodzinie; w psychoterapeutycznym nurcie systemowym wyróżnia się granice zewnętrzne, czyli te oddzielające rodzinę od świata zewnętrznego oraz granice wewnętrzne między podsystemami rodziców i dzieci, a także granice indywidualne. Szczególnie dużą uwagę tym zagadnieniom poświęca się w terapii rodzin w nurcie systemowym. Coraz częściej prowadząc terapię rodzinną obserwuję nasilającą się tendencję do zacierania granic między podsystemami rodziców i dzieci. A im młodsze dziecko, tym bardziej za stawianie granic, które dają dziecku poczucie bezpieczeństwa, odpowiedzialni są rodzice. Ale często niestety tak nie jest. Z jednej strony można by powiedzieć “niech każda rodzina żyje jak chce”, ale z drugiej strony widać, do jakich problemów może doprowadzić brak granic. Jednym z przykładów są sytuacje, kiedy rodzice zgłaszają się do psychoterapeuty z kilkuletnim dzieckiem z zaburzeniami odżywiania, np. dziecko je tylko wybrane produkty, zwykle są to fast foody. Konsekwencją tych zaburzeń odżywiania jest m.in. nadwaga albo niedowaga, anemia, wysoki poziom cholesterolu lub zatrzymanie wzrostu. Natomiast przy terapeutycznych sugestiach etapowego wprowadzania zmian nie tylko w żywieniu, ale też w funkcjonowaniu rodziny, co wiąże się ze stawianiem granic, niektórzy rodzice odmawiają współpracy, mówiąc m.in., że “nie będę dziecku nic zabraniać ani narzucać, bo to jest terror”, albo że “organizm dziecka wie, co jest mu potrzebne i dziecko ma prawo wyboru”. A taki sposób myślenia formowany jest głównie w Internecie i mediach społecznościowych, bo trudno uwierzyć, żeby był promowany przez specjalistów.

Zatarciu granic ulega także odróżnienie prawdy od kłamstwa, newsa od fake newsa itp. Jednym z czynników “zacierających” granice jest tu relatywizacja. A relatywizować można wszystko, m.in. brak lojalności, nieuczciwość czy zdradę. Bo wygodniej jest sądzić, że wszystko jest względne, choćby dlatego żeby nie respektować granic i nie ponosić odpowiedzialności za ich przekraczanie. Jest to także związane z zacieraniem granic między rozumieniem czyjegoś zachowania a usprawiedliwieniem czy wybaczeniem np. oszustwa, wykroczenia czy zdrady.

Podobnie rzecz się ma w niedostrzeganiu różnic między korelacją czasową a związkiem przyczynowo-skutkowym. To również wpisuje się w obszar zacierania granic, czyli przypisywania związków przyczynowo-skutkowym, korelacji czasowej. Np. fakt, że ktoś zachorował po szczepieniu, jest korelacją czasową, a nie dowodem na związek przyczynowo-skutkowy, którego potwierdzenie wymaga dodatkowych badań.

Nurt psychoterapii systemowej m.in. zwraca uwagę nie tylko na granice w relacjach, ale także na wpływy kulturowe w rozpatrywaniu różnych zagadnień. Wymienione przykłady zacierania granic podlegają wpływom kulturowym i tylko pozornie są rozłączne.

A zmiany kulturowe trudno odseparować od wpływów politycznych, o czym pisał francuski filozof i historyk Michel Foucault, zwracając uwagę na związki zachodzące między władzą a wiedzą [3, 4]. Jednak nadal wiele osób uważa, że nie interesuje się polityką – są obok albo ponad. A polityka ma wpływ na wszystko, co nas otacza, m.in. na programy nauczania, na klasyfikacje chorób i zaburzeń, na określanie tego, co naturalne, normalne czy moralne, na zacieranie granic, a także na narrację, która bywa początkiem i motorem wielu zmian.

Warto to dostrzegać, by nie pozostawać biernym obiektem wpływów politycznych, również w sensie narracyjnej politycznej poprawności.

Małgorzata Talarczyk 

 

Źródła:

  1. https://wroclaw.wyborcza.pl/wroclaw/7,35771,29764431,mnie-sie-nie-da-zastapic-sztuczna-inteligencja-tam-nie-ma.html
  2. https://wydawnictwo-silvarerum.eu/dr-m-talarczyk-czy-zwierze-jest-osoba/?fbclid=IwZXh0bgNhZW0CMTEAAR1xsnflreRH3DRY5VTXndhA-pZGx_TVSxPPHfggtZvFX0MqtB3RoKx_Z4k_aem_Abyw2cxdSlj6DdOf-vYovYjHv2kHebyFq8qEIEewnve5ojUw7viknkiH3loEx_UHCT7ohnYBnToEn_J3FGClxVrd
  3. Foucault M., Trzeba bronić społeczeństwa. Wydawnictwo KR, Warszawa, 1998
  4. Foucault M., Rządzenie żywymi. PWN, Warszawa, 2014.

www.system-terapia.pl

20240523_084626

You may also like...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Current ye@r *