Lipnica: Koszmar pseudohodowli

Trwa popyt na rasowe szczeniaki. Mimo iż w schroniskach tkwią setki tysięcy psów i czekają na ludzi o dobrym sercu, jednak moda to potęga i stąd wielkie zainteresowanie modnymi rasami. Nabywcy zarazem chcą kupić takiego snobistycznego szczeniaka jak najtaniej, zatem tym samym wspierają masową produkcję psów w pseudohodowlach. Nikt jakoś nie zastanawia się, co kryje się za decyzją o kupnie rasowego psa, zwłaszcza w korzystnej cenie. Szczeniaki rodzone są w chlewach, w brudzie, ciasnocie i ciemności, tkwią we własnych odchodach, nie mają często wody do picia. 

Jedna z takich dramatycznych spraw dotyczy Lipnicy. Zgłoszenie otrzymała fundacja Wielkopolski Inspektorat Ochrony Zwierząt. Przedstawiciele Fundacji pojechali, to, co ujrzeli nawet ich wprawiło w przerażenie. Zaczęli działać, by pomóc cierpiącym zwierzętom, ale napotkali wiele przeszkód.  Ostatecznie uzyskali prokuratorski nakaz, ale procedury, zdaniem wolontariuszy, trwały zbyt długo. Zwróciliśmy się z pytaniami do właściwych instytucji o brak szybkiej reakcji, m.in. prokuratury w sprawie pseudohodowli Mateusza P. z Lipnicy  /Wielkopolska/. Dlaczego tak długo trwało wydanie nakazu? Fundacja musiała czekać ponad 3 miesiące. W tym czasie mogło skonać wiele psów, które przebywały w strasznych warunkach, bez światła, wody, w strasznym upale. Wszystkie psy w stanie skrajnego wycieńczenia ostatecznie zostały odebrany przez Fundację WIOZ, niemniej ich dramat i cierpienie trwały lata, z powodu bezczynności lokalnych służb. Dlaczego?

Poniżej szczegółowy opis sprawy, który otrzymała nasza redakcja. Imię i nazwisko wolontariuszki znane redakcji.

Dramat zwierząt z pseudohodowli w relacji wolontariuszki

„Na początku czerwca 2023 inspektorzy Wielkopolskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt otrzymali anonimowe zgłoszenie dotyczące podejrzenia złych warunków bytowania psa. Podejrzenia prowadzenia pseudohodowli. Inspektorzy udali się na miejsca pod adres wskazany w zgłoszeniu, aby sprawdzić jego zasadność, niestety nie zostali wpuszczeni. Atmosfera na miejscu była na tyle gorąca, że inspektorzy wezwali policję. Po długich negocjacjach udało się, by jedna z inspektorek wraz z policją weszła na teren posesji i sprawdziła warunki bytowania zwierząt. To, co zobaczyła, było szokujące. Warunki bytowania zwierząt okazały się być dramatyczne. Psy nie miały wody, a temperatura w pomieszczeniach była bardzo wysoka. Zawiadomiliśmy prokuraturę z nadzieją, że niezwłocznie uzyskamy tzw. nakaz i będziemy mogli pomóc tym zwierzętom. Każdego dnia czerwca, lipca, sierpnia kiedy były upalne dni myśleliśmy tylko o jednym – te zwierzęta tam umierają z pragnienia, my natomiast nie możemy nic zrobić, musimy czekać.

Dopiero na początku września udało się uzyskać tzw. nakaz i wraz z asystą policji oraz biegłej sądowej udaliśmy się ponownie pod ten adres. Już wiedzieliśmy, że jest to pseudohodowla. Atmosfera ponownie od pierwszej minuty była bardzo napięta. Właścicielka z niemowlęciem na rękach dosłownie fizycznie zaczęła się przepychać z policją, aby uniemożliwić nam wejście na teren posesji. Obelgi, wyzwiska padały też z ust właściciela psów. Kategorycznie nie pozwalał wejść na teren posesji. Po około dwóch godzinach udaje nam się wejść. Biegła sądowa kynolog określa stan zwierząt jako zagrażający ich zdrowiu i życiu. Oczywiście nie było kropli wody, zwierzęta wegetowały w ogromnej ilości własnych odchodów, odór jaki unosił się w momencie otworzenia komórek, gdzie trzymane były zwierzęta, był przerażający, Ustawa o Ochronie Praw Zwierząt złamana w wielu punktach, właściciele nadal walczą, twierdzą, że nic złego się nie dzieje. Psy umierają na naszych oczach. Błagamy żeby ci ludzie nalali im chociaż wody w trakcie naszych czynności.

Warunki, w jakich przebywały zwierzęta to ciasne pozbawione dostępu do światła komórki chlewy, w których właściciele wygrodzili miejsca dla tych zwierząt, a w każdym tak zwanym boksie znajdowała się parka psów tej samej rasy, w osobnym pomieszczeniu szczenięta przeznaczone na sprzedaż.

Było tam 11 różnych ras – bernardyny, nowofundlandy, maltańczyki, shih tzu, owczarki niemieckie, dobermany, border collie, buldogi angielskie, amstafy, berneńskie psy pasterskie, chow chow. Wszystkie psy totalnie wycofane, wystraszone, bojące się człowieka. Stan psychiczny podobnie jak fizyczny  wszystkich psów po prostu tragiczny. Najbardziej przerażający był widok zakrwawionych bernardynów, z których ran wychodziły białe larwy.

Interwencja trwała ponad 8 godzin. Psy zostały wreszcie odebrane. Wszystkie zostały zabezpieczone i poddane leczeniu. My, inspektorzy fundacji prozwierzęcej, widzieliśmy już w swojej charytatywnej działalności naprawdę wiele, natomiast czegoś takiego z pewnością nigdy w życiu. Nasuwa się pytanie, czy nikt wcześniej tego nie widział?…

Państwowa Inspekcja Weterynaryjna, która kontrolowała obecne tam zwierzęta gospodarskie – czy nie widziała w jakim stanie są te zwierzęta, jak również w jakim stanie są psy, bo trudno uwierzyć, że wchodząc na teren tej posesji nie zauważyli lub nie usłyszeli szczekania psów więzionych w ciemnych komórkach. Dlaczego nikt nie zareagował?! Dlaczego nie zareagowali sąsiedzi, którzy przecież widzieli klientów, którzy przyjeżdżali po szczeniaczki i z pewnością słyszeli skowyt i szczekanie psów. Dlaczego ci klienci nie reagowali? Kolejne pytanie, to dlaczego musieliśmy czekać aż trzy miesiące żeby móc pomóc tym psom?

A najważniejsze pytanie skierowałabym do ustawodawcy – dlaczego w naszym kraju jest przyzwolenie na tego typu procedery, dlaczego są tak niskie kary, dlaczego dozwolone są pseudohodowle i nikt tego nie kontroluje?! Gdzie jest PIW? Dlaczego tylko my wolontariusze, organizacje prozwierzęce, które przecież zajmują się tym charytatywnie, potrafią pomóc tym zwierzętom, a państwo polskie nawet nie pomaga nam w zakresie możliwości szybkiej pomocy, tylko musimy czekać aż trzy miesiące i dzień w dzień martwić się w upalne dni, że te psy tam umierają! W jakim kraju my żyjemy i w którym wieku zastanawiam się…” – napisała nam wolontariuszka WIOZ.

Odpowiedź Powiatowego Lekarz Weterynarii w Szamotułach

Z powyższymi pytaniami zwróciliśmy się do odpowiednich służb i instytucji.

– Wielkopolska Izba Lekarsko-Weterynaryjna nie zajmuje nadzorem nad hodowlami. W związku z brakiem kompetencji w tej sprawie prosimy kierować zawiadomienie do odpowiednich Instytucji, ewentualnie zgłosić sprawę do Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Szamotułach – wyjaśniła Barbara Bugajewska, Biuro WIL-WET.

Tam też skierowaliśmy nasze pytania.

„Powiatowy Lekarz Weterynarii w Szamotułach nie przeprowadzał kontroli w gospodarstwie zlokalizowanym w miejscowości Lipnica 28,  gm. Szamotuły. Przedmiotowe gospodarstwo rozpoczęło działalność w 2022 r.  Z uzyskanych informacji wynika, że Powiatowy Lekarz Weterynarii w Szamotułach nie otrzymywał również żadnych zgłoszeń dotyczących  nieprawidłowych warunków utrzymywania zwierząt w ww. gospodarstwie.  Do Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Szamotułach nie wpłynęły również żadne prośby o przeprowadzenie kontroli.  W każdym przypadku zgłoszenia niewłaściwych warunków bytowania zwierząt lub prośby o przeprowadzenie kontroli,  Inspekcja Weterynaryjna podejmuje działania w celu oceny warunków utrzymywania oraz stanu zdrowia  zwierząt. Każdorazowo weryfikowane są takie zgłoszenia.  W związku z Pani emailem  Powiatowy Lekarz Weterynarii w Szamotułach 22 września 2023 r. przeprowadził kontrolę interwencyjną.  Nie stwierdzono zagrożenia zdrowia lub życia zwierząt gospodarskich oraz 1 psa przebywających w gospodarstwie.  Hodowle psów nie są objęte nadzorem Inspekcji Weterynaryjnej. Jednocześnie zaznaczam, iż odebranie zwierząt właścicielowi lub opiekunowi musi być przeprowadzane zgodnie z prawem, a nie z naruszeniem prawa. Na podstawie art. 7 ust. 1 Ustawy z dnia 21 sierpnia 1997 r. o ochronie zwierząt (Dz. U. z 2023 r. poz. 1580), zgodnie  z którym “Zwierzę traktowane w sposób określony w art. 6 ust. 2 może być czasowo odebrane właścicielowi  lub opiekunowi na podstawie decyzji wójta (burmistrza, prezydenta miasta) właściwego ze względu na miejsce  pobytu zwierzęcia” oraz ust. 3 “W przypadkach niecierpiących zwłoki, gdy dalsze pozostawanie zwierzęcia  u dotychczasowego właściciela lub opiekuna zagraża jego życiu lub zdrowiu, policjant, strażnik gminny lub  upoważniony przedstawiciel organizacji społecznej, której statutowym celem działania jest ochrona zwierząt,  odbiera mu zwierzę, zawiadamiając o tym niezwłocznie wójta (burmistrza, prezydenta miasta), celem podjęcia  decyzji w przedmiocie odebrania zwierzęcia”. W związku z powyższym organizacja prozwierzęca po odebraniu zwierząt, powinna niezwłocznie złożyć  odpowiedni wniosek do wójta (burmistrza, prezydenta miasta) celem wydania przez niego stosownej decyzji. Nie wykonanie takiego działania narusza prawo” – napisał Tomasz Wielich, Wojewódzki Inspektor Weterynaryjny ds. zdrowia i ochrony zwierząt, Zespół ds. zdrowia i ochrony zwierząt, Wojewódzki Inspektorat Weterynarii w Poznaniu /pisownia tekstu zgodna z oryginałem/.

Stanowisko prokuratury

O zajęcie stanowiska poprosiliśmy też Prokuraturę Okręgową w Poznaniu.

– Sprawą zajmuje się PR i Policja w Szamotułach. Zawiadomienie dotyczące podejrzenia znęcania się nad zwierzętami w Lipnicy, które wpłynęło do PR w Szamotułach 15 czerwca 2023 roku, 20 czerwca 2023 roku przesłano do KPP Szamotuły celem dalszego procedowania i wszczęcia dochodzenia, które wszczęto 12 lipca 2023 roku. Kolejność dalszych czynności procesowych i ich terminowość wynikała z aktualnych ustaleń i taktyki procesowej. Na podstawie prokuratorskiego postanowienia, policja 14 września 2023 roku dokonała przeszukania posesji w Lipnicy oraz zatrzymania zwierząt wraz z dokumentami. Z przeprowadzonych oględzin sporządzono dokumentację  fotograficzną. Postępowanie w tej sprawie nadal się toczy i są wyjaśniane wszystkie okoliczności dotyczące prowadzonej hodowli. Prokuratura czeka na pełną dokumentację z Fundacji WIOZ na temat przeprowadzonych badań weterynaryjnych psów – napisał z ramienia prokuratury Rzecznik Prasowy POPOZ, Łukasz Wawrzyniak.

Milczący posłowie

Zapytanie skierowaliśmy też na adresy mailowe Parlamentarnego Zespołu Przyjaciół Zwierząt: Małgorzaty Tracz, Katarzyny Kretkowskiej, Pawła Bejdy oraz Katarzyny Piekarskiej, pełniącej wówczas funkcję przewodniczącej Zespołu. Żadna z wymienionych osób nie odpowiedziała na nasze zapytanie.

Komentarz

Jako komentarz pozwalamy sobie przytoczyć słowa znanej popularyzatorki wiedzy na temat zwierząt, autorki wielu książek o zwierzętach. Dorota Sumińska tak to wprost ujmuje: „Należy nazwać sprawę jasno – w Polsce zwierzęta nie mają żadnych praw” /link: https://spoleczenstwo.com.pl/dorota-suminska-nalezy-nazwac-sprawe-jasno-w-polsce-zwierzeta-nie-maja-zadnych-praw/ Mimo stwarzanych pozorów prawnych, rzeczywistość jest właśnie taka, jak w opisanej sytuacji. Nic nie wskazuje na to, by miało być lepiej. Wśród postulatów zgłaszanych obecnie przez środowisko rolników w ramach „Dwunastki dla Rolnictwa” znajduje się zapis o zakazie wchodzenia na tereny gospodarstw rolniczych organizacjom i fundacjom prozwierzęcymi, co w praktyce i realiach polskiej wsi oznacza skazanie wielu katowanych zwierząt na całkowity brak pomocy i długie konanie w męczarniach. W skład działającego Parlamentarnego Zespołu ds. Ochrony Zwierząt, Praw Właścicieli Zwierząt oraz Rozwoju Polskiego Rolnictwa wchodzą w przeważającej części posłowie z partii będących zwykle niejako programowo przeciwko respektowaniu praw zwierząt i pragnących ograniczyć możliwości działania organizacjom prozwierzęcymi. Już samo połączenie pojęć ochrony zwierząt z prawami właścicieli zwierząt i rozwojem polskiego rolnictwa stanowi sprzeczność samą w sobie – tam, gdzie zarabia się na zwierzętach, gdzie czerpie się korzyści z wykorzystywania zwierząt rzadko uwzględnia się prawa zwierząt i raczej nie myśli o zwierzętach w kategoriach podmiotowych, lecz czysto przedmiotowych, zarobkowych, pozbawionych empatii. RPO Marcin Wiącek już w 2021 r. wskazywał „na potrzebę rozważenia stworzenia rejestru organizacji, których upoważnieni przedstawiciele byliby uprawnieni do przeprowadzenia odbioru w tym trybie”[1], co w praktyce byłoby zapewne ograniczeniem możliwości działania wolontariuszy i organizacji prozwierzęcych.

Obyś był zwierzęciem na polskiej wsi…

(wal)

[1] Udział RPO w posiedzeniu Parlamentarnego Zespołu ds. Ochrony Zwierząt, Praw Właścicieli Zwierząt oraz Rozwoju Polskiego Rolnictwa, 3.12.2021, https://bip.brpo.gov.pl/pl/content/rpo-posiedzenie-parlamentarny-zespol-ds-ochrony-zwierzat-praw-wlascicieli /9.11.2023/. 3 grudnia 2021 roku rzecznik praw obywatelskich Marcin Wiącek wziął udział w posiedzeniu Parlamentarnego Zespołu ds. Ochrony Zwierząt, Praw Właścicieli Zwierząt oraz Rozwoju Polskiego Rolnictwa.

Fot. Fundacja WIOZ

20230914_114859(0) 20230914_115059 20230914_115743 20230914_115750 20230914_115756 20230914_123204 20230914_132335

You may also like...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Current ye@r *